Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 289213.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Kujawskie dożynki. Dzień 4. Słupca-Milicz

Środa, 1 maja 2024 · dodano: 01.05.2024 | Komentarze 0

Dzień czwarty i ostatni. Plan wykonany z nadmiarem. Dotarłem na Dolny Śląsk, konkretnie do Milicza. Powrót do domu pociągami.
Pierwszy raz widziałem, aby w szynobusie pomieściło się ze sto rowerów. To ludzie wracali z majówki. Pociąg relacji Milicz-Wrocław był istną skarbnicą rowerową. Nazwa pociągu była chyba nieprzypadkowa, "Ryszard Szurkowski".
O ile wczoraj jechałem pod wiatr, to dziś walczyłem z czołowymi podmuchami na całej trasie. Aby  mieć 20 km/h musiałem wytężać wszystkie siły. Dopiero na ostatnich parunastu kilometrach podmuchy odpuściły.
Majowe słońce spaliło mnie jak czarownika na stosie. Teraz czuję żar bijący z ciała.
Trasę wstawię może jutro.




Kujawskie dożynki. Dzień 3. Rojewo-Słupca

Wtorek, 30 kwietnia 2024 · dodano: 30.04.2024 | Komentarze 0

No i Kujawy wyrżnięte. Ostatni padł Piotrków Kujawski. Dziś wjechałem do Wielkopolski, gdzie wszystko zaliczone od dawna.
Dziś był upał i przykry wmordewind.




Kujawskie dożynki. Dzień 2. Ślesin-Rojewo

Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 · dodano: 29.04.2024 | Komentarze 0

Dziś była jazda industrialna. Drogami koło tras ekspresowych i przebijanie się przez odcinki remontowane. Było żmudnie. Dopiero końcówka była przyjemna. Pogoda nadal dobra.
Do wora wpadło 10 nowych gmin. 




Kujawskie dożynki. Dzień 1. Laskowice-Świecie-Ślesin

Niedziela, 28 kwietnia 2024 · dodano: 28.04.2024 | Komentarze 0

Dożynki, bo wykaszanie ostatnich gmin na Kujawach. Pogoda dobra, ale mocno wiało. Cała mapa trasy po powrocie. 




Przebłyski. Łagiewniki

Piątek, 26 kwietnia 2024 · dodano: 26.04.2024 | Komentarze 0

Ranek już bez przymrozków, ale z rześką temperaturą trzy stopnie. W ciągu dnia już było tylko lepiej. Z pracy wyjechałem o czternastej. Towarzyszyło mi ładne słońce i znośna ciepłota.
Z Wałbrzycha po raz pierwszy w sezonie wyjechałem przez Modliszów. Zjazd był bardzo przyjemny.
Całkiem nieźle pokonałem końcową wzniosłość od Pogorzały. Aż się nawet dziwiłem tym przebłyskom formy.
Jutro wyjazd na rowerową majówkę.

Dzisiejsza trasa (po pracy):
https://pl.mapy.cz/s/huvokonefo




Marzenia o cieple. Broumov

Wtorek, 23 kwietnia 2024 · dodano: 23.04.2024 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy odbyła się w zimowych warunkach. Termometr wskazał minus sześć stopni. Na szczęście było sucho i bez oblodzeń. Szkoda mi było tylko roślin, które omamione rzekomą wiosną, buchnęły kwieciem i zielenią. Sporo z nich ten mróz zwarzył na cacy. Ja po 40-minutowej jeździe ze stopami wczepionymi w metalowe pedały też poczułem w nich skostnienie tkanki mięśniowej. Ciepły poranny prysznic z pracy nie miał za główne zadanie odświeżenie ciała, lecz jego ogrzanie.

Po pracy wyruszyłem do Czech. Z Wałbrzycha po raz pierwszy w sezonie wyjeżdżałem podjazdem przez Glinik. Nie lubię go. I dziś też męczyłem się na nim. Na tym podjeździe był jedyny moment, że poczułem się dogrzany. Już nawet myślałem o pozbyciu się części zimowego stroju. Dalsza jazda przekonała mnie, abym ciuchów nie zwlekał. Mrozu nie było, ale ziąb nie ustępował.

Był niezgorszy ziąb. Jechało mi się dość kiepsko, ale postanowiłem już więcej nie marudzić i nie narzekać na moją formę. Jest jaka jest. Starszy pan jakoś jeszcze jeździ.
W sumie wyszło dziś ponad 1000 metrów przewyższeń, licząc też poranny dojazd do pracy. Nawet nie wiem kiedy to się uzbierało.

Dzisiejsza trasa (po pracy):
https://pl.mapy.cz/s/gutenomaro

 




Wziąć ziąb na ząb. Sobótka

Niedziela, 21 kwietnia 2024 · dodano: 21.04.2024 | Komentarze 0

To że będzie zimno, było jasne i wynikało ze wszystkich prognoz. Rano jakoś nie kwapiłem się z opuszczeniem domu. Odwlekałem wykonanie wyroku. Wolę spalić się w słońcu niż przemarznąć. W końcu mocno po śniadaniu, ubrany w zimowy strój, wyruszyłem na trasę. Nawet założyłem polarowy komin, który naciągnąłem na takąż czapkę i uszy. Na całej mej trasie termometr wskazywał temperaturę 1-4 stopnie. Wszystko jednak przenikał lodowaty wiatr. Muszę przyznać, że dawno tak nie przemarzłem. Planowaną wcześniej trasę już przed wyjazdem w głowie wyraźnie skróciłem. Dzień był nawet pogodny, słońce czasem wyłaniało się zza chmur, ale chyba dziś strajkowało, jeśli chodzi o grzanie. Na szczęście nie padało, bo zimny deszcz byłby gwoździem do trumny. Na drogach kręciło się sporo rowerzystów. Wszyscy chyba też dogorywali od tego zimna.
Na trasie na ząb wziąłem też dwa stare pączki, którymi pogardziłem podczas piątkowej jazdy. Kisły w moim plecaku, ale jeszcze nadawały się do przekąszenia. Dziś pochłonąłem je ze smakiem. Zawsze to parę kalorii.
Po jeździe jestem jednak zadowolony, że coś tam pokręciłem i nie zrejterowałem. W domu poddałem się długiej i gorącej kąpieli. Było bosko. Teraz walczą we mnie głód z sennością. Co zwycięży?
Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/mepudufesa




Na urlopie. Wałbrzych-Wołów

Piątek, 19 kwietnia 2024 · dodano: 19.04.2024 | Komentarze 0

Aura straciła swój wiosenny charakter. Popaduje mokry śnieg, który każe raczej myśleć o zimie. No ale coś tam trzeba jeździć, bo czekają mnie mocne wyzwania, a forma nadal byle jaka.
Wziąłem sobie zatem dzień urlopu, by na jazdę mieć więcej czasu i przelawirować złą pogodę. Na dziś zapowiadano deszcz i śnieg. Prognozy te nie sprawdziły się. Może ze dwa razy złapał mnie mały opad, ale nie było to nic strasznego.
Ubrałem się zimowo. Długi kostium i czapka na głowę nie zapewniły mi jednak komfortu cieplnego. Temperatura niby była na poziomie 10-12 stopni, ale krążył lodowaty wiatr, który skutecznie zabierał ciepło.
Postanowiłem jechać na północ, by trochę odetchnąć od przeciwnych wiatrów, ale do końca się to nie udało. Długimi odcinkami jechałem z wiatrem bocznym, a zdarzały się też kawałki pod silne podmuchy. W sumie jednak generalnie wiatr mi trochę pomagał.
Na trasie w sklepie kupiłem dwa pączki, ale jakoś nie miałem ochoty na jedzenie. Przywiozłem je do domu. W Wołowie byłem około pół godziny przed odjazdem mego pociągu. We Wrocławiu miałem pięć minut na przesiadkę i zdążyłem. W pociągu sceny dantejskie. Piątkowe popołudnie to zły czas, by pociągiem wyjeżdżać z Wrocławia w kierunku Jeleniej Góry. Masy ludzi wraca z pracy i ze szkół do podwrocławskich miejscowości. Ledwo wcisnąłem się z rowerem.
Teraz czuję straszny głód. Trzeba coś sobie upichcić…

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/gobenamatu




Ochłodzenie. Jawor

Wtorek, 16 kwietnia 2024 · dodano: 16.04.2024 | Komentarze 0

Rano do pracy. Ziąb, ziąb, ziąb. Termometr wskazał dwa stopnie. Po ostatnich upałach był to spory zgrzyt (zębów). Z lubością ogrzewałem się ciepłą wodą pod prysznicem.
Po pracy pogoda się nie poprawiła. Mimo cieplejszego ubrania, zimno dość skutecznie penetrowało mi ciało. No i ciągły wiatr. Kolejny dwuwiersz na ten temat:

Wiatr był taki,
że rwał kłaki

Do domu przyjechałem spragniony ciepła.

Dzisiejsza trasa (po pracy)
https://pl.mapy.cz/s/joremevete




Jak być niewidzialnym. Środa Śl.

Niedziela, 14 kwietnia 2024 · dodano: 14.04.2024 | Komentarze 0

Niedziela przyszła na Dolny Śląsk z dość dobrą pogodą. Niestety dużym jej mankamentem był spory wiatr. Walcząc z nim ułożyłem dwuwiersz (dość kiepski):
Wiatr był taki,
że pruł flaki
No ale dobrze. Był przynajmniej sprawiedliwy. Albo w twarz, albo w kuper. Trasa była raczej płaska, ale przez te podmuchy raczej było trudno. Jednakowoż jakoś się jechało. Ubrałem się na żółto, a że rower mam też żółty, to na tle rzepaków, które zaczynają zakwitać, byłem zupełnie niewidoczny. Przypomniał mi się genialny skecz Monty Pythona „Jak być niewidzialnym” (https://www.youtube.com/watch?v=H-r5I18R1p0&t=39 ) . Na rowerze jednak lepiej być widzialnym.
Do domu dotarłem na dużym głodzie, który już zaspokoiłem.

Dzisiejsza trasa:
https://pl.mapy.cz/s/rasocunaze