Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Parę przygód na krótkiej trasie

Wtorek, 8 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 0

Rano zawiozłem rower do pracy. Wczoraj wyczyściłem go i dopompowałem tylne kółko. Do jazdy wyruszyłem o czternastej, skracajac sobie pracę o godzinę. Chyba miałem nosa, bo te dodatkowe 60 minut się przydały. Pojechałe do Czech, a punktem zwrotnym była wioska Bezdekov nad Metuji. Pierwszy podjazd w Wałbrzychu zaliczyłem przy dość krzepkim słoneczku. Oj, nie próżnowało ono, zatem lekko się zgrzałem. Nawet  żałowałem, że założyłem długi kostium. Do Czech dojechałem szybko, bo po dwudziestu kilku kilometrach była już granica. Tutaj wskoczyłem do dziewiczej wsi Marsov. Jest to mała osada, do której prowadzi ślepa droga. W międzyczasie pogoda się popsuła. Nagle skłębiły się czarne chmury i zaczęło grzmieć. Po piętnastu minutach lało jak z cebra. Przycupnąłem pod jakimś wystającym  daszkiem, by przeczekać nawałnicę. Rzeczywiście po paru minutach chmury znikły jak kamfora i znowu wyszło słońce. Za Policami nad Metuji zignorowałem znak zakazu ruchu i śmiało przejechałem obok niego. Po stu metrach stanąłem przy rozrytej drodze. Postanowiłem jechać dalej tą nawierzchnią z błota i kamieni. Nie chciałem się cofać i wracać tą samą drogą. Wyboje skończyły się po może pół kilometrze. Uśmiechnąłem się widząc gładki asfalt. Uśmiech jednak zszedł z mojej twarzy, gdy z tyłu usłyszałem głośne "psssssss". No nie, znowu guma. Miałem nową dętkę. Wymieniłem ją dość sprawnie, ale ubrudziłem przy tym moją śliczną żółtą owijkę od kierownicy, bo rower postawiłem do góry kołami w niezbyt dobrze wybranym miejscu. Do końca jazdy, którym było  miejsce mojej pracy, miałem ok. 40 kilometrów. Przez to marudzenie  z deszczem i wymianą gumy starciłem sporo czasu. Starałem się jechać szybko, ale niestety wiatr po burzy zmienił swój kierunek i zamiast teraz mi pomagać znowu pluł mi w oczy. Do Wałbrzycha dojeżdżałem przed dziewiętnastą, ale znowu czarne chmury zwołały mi nad głową swój sabat. Ostatnie dziesiąć kilometrów, generalnie w dół, było wyścigiem z czasem. Dopadnie mnie ulewa czy nie? Dopdała mnie, ale już przy samej mecie...
Rower schowałem w pracy, przebrałem się i samochodem wyruszyłem do domu. Ostatnią przygodą było spotkanie z policją. Ponoć nie zastosowałem się do jakiegoś znaku. W nagrodę za rowerowy dzień dostałem 100 zł i 5 punktów. Z pałami nie ma co dyskutować...
Mimo dość słabej średniej, którą dziś wykręciłem, czuję wzrost formy. Jak już pisałem, dziś miałem generalnie pod wiatr, a do tego trasa była górzysta, z mnóstwem mniejszych i większych podjazdów. Forma się przyda przed niedługim już terminem wyjazdu na wyspy Morza Śródziemnego...





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!