Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Przełęcze Gór Sowich

Piątek, 16 października 2015 · dodano: 16.10.2015 | Komentarze 0

W wyniku obserwacji prognoz pogody na różnych stronach, doszedłem do wniosku, że do po południu wykroi się bezdeszczowe okienko. Ostatnio u nas ciągle pada, a w taką pogodę raczej nie ma co się pchać na rower. Ale skoro wypatrzyłem tą chwilową poprawę pogody, to postanowiłem to wykorzystać. Rower czekał na mnie w pracy. Chyba już ostatni raz w tym roku dosiadłem swego poczciwego Starego Zdechlaka. Zwolniłem się około godziny wcześniej i wyruszyłem ku Górom Sowim. Czy już kiedyś pisałem, że tam lubię jeździć najbardziej? Na otwartych przestrzeniach wiatr ładnie wysuszył drogę. Ale gdy wiodła ona przez las, asfalt był zdradliwie mokry. Liście w pięknych jesiennych kolorach zalegające na drodze też wymuszały podwyższoną uwagę. Niebo było miejscami błękitne, ale też szorowały po nim ciężkie chmurzyska. Pierwszym podjazdem była Przełęcz Sokola. Trwa remont drogi od końca Walimia na sam szczyt. Ostatni kilometr jest dość trudny. Jechałem sobie niespiesznie ciesząc się na myśl, że gdy będę kiedyś podążał w przeciwną stronę, to jest spora szansa na rekord prędkości na gładkiej nawierzchni. Nachylenie ostatniego odcinka waha się w granicach 12-14%, a droga jest przy tym pozbawiona zakrętów. Niestety stan asfaltu na podjeździe na kolejną moją przełęcz - Jugowską - jest coraz gorszy. Zdechlak ma szerokie opony, a więc jakoś to szło...
Przed siedemnastą skończyło się moje "okienko". Gdy miałem może 15 km do domu, zupełnie bez ostrzeżenia lunął deszcz. Momentalnie zrobiło się prawie ciemno. Opad był spory, w skali od 0 do 5 oceniłbym go na 3. Po paru minutach byłem kompletnie przemoczony, ale nie było sensu gdzieś się zatrzymywać. Do domu było już blisko, a i noc nadchodziła. Kiedy dojeżdżałem do Świdnicy, woda spenetrowała wszystkie zakamarki mojego ciała.
Niedawno byłem przeziębiony i raczej nie chciałbym znowu wpaść w lepkie łapy choroby. Teraz wygrzewam się w ciepełku i wsłuchuję się w swój organizm. Czy aby nie lęgnie się w nim jakaś grypa. Ano zobaczymy...
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Olszyniec-Walim-Rzeczka-Przełęcz Sokola-Sokolec-Przełęcz Jugowska-Pieszyce-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!