Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Test szóstoklasistki. Przełęcz Jugowska-Broumov

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 05.04.2016 | Komentarze 0

Lato, lato, lato. Zupełnie jak w lipcu. A jeszcze niedawno padał u mnie śnieg. Dziś w pewnym sensie brałem udział w testach szóstych klas. Musiałem zatem wziąć wolne w pracy. Mój „udział” w tym sprawdzianie wiedzy trwał dość krótko. Skorzystałem zatem ze sposobności i wyskoczyłem na rower. Czując już coś w rodzaju krzepy w nogach, postanowiłem wybrać się na swoją ulubioną trasę na Przełęcz Jugowską w Górach Sowich. Znowu poczułem coś w rodzaju ekstazy jazdy. Podjazd na przełęcz ma 13 kilometrów. Najpierw droga wolno wznosi się w Pieszycach, po kilku kilometrach dociera się do wsi Kamionki. Tu na odcinku może dwóch kilometrów jest najbardziej stromo. Potem wjeżdża się w las, a nachylenie oscyluje w okolicach 4-6%. Asfalt na podjeździe od tej strony bardzo dobry, samochodów niewiele (mnie dziś na podjeździe minęły zaledwie trzy). Las tętni życiem. Ptaki nawołują się napędzane miłosnym zewem wiosny, górskie strumienie szumią, ciepły wiatr głaska po twarzy. Chce się żyć. Sielankowy ten nastrój pryska, gdy trzeba rozpocząć zjazd ku Sokolcowi. Droga stanowi obraz nędzy i rozpaczy. Asfalt dawno temu wydrapały koła samochodów i różnice temperatur. Zjeżdża się po czymś w rodzaju tarki, przy czym dziury są tak wielkie, że spokojnie można zostawić tam koło. Jechałem zatem powoli, trzymając mocno klamki. Po dwóch-trzech kilometrach wrócił asfalt, ale kiepski, ze szczelinami i rozpadlinami. Dopiero po skrzyżowaniu Jugów-Sokolec droga stała się znośna.
Ubrałem się na letnio: krótkie spodenki, takież rękawiczki, chustka na głowie zamiast polarowej czapki- pierwszy raz w sezonie. Tylko pod koszulkę z krótkim rękawkiem założyłem bluzę z długim rękawem. W połowie trasy, przed czeską granicą, i bluza została zdjęta. Było ciepło. Wreszcie! Wystawiałem ku słońcu ze sporą przyjemnością wszystkie me stare członki. Niczym gad czerpałem energię wprost z naszej gwiazdy. Było mi miło w sposób niewysłowiony.
W Otovicach, pierwszej wiosce po czeskiej stronie na mojej dzisiejszej trasie, postanowiłem coś przekąsić. Czeska kuchnia jest prosta i pożywna. W Otovicach okazało się, ze knajpa, w której wielokrotnie syciłem swój żołądek, była nieczynna. Coś w rodzaju obiadu zjadłem zatem w ostatniej miejscowości po czeskiej stronie granicy, ale od strony mojego wylotu, we wsi Starostin. Zawitałem do przybytku opisanego „Restaurace kuchnia polsko-czeska”. Kiedyś tam się już stołowałem. Nie polecam jej, jest drogo i raczej mizernie jeśli chodzi jakość. Ale nie miałem wyboru, bo po polskiej stronie nie nic w tym rodzaj. Zamówiłem knedle z gulaszem. Były owszem dobre, ale było tego raczej mało. Poza tym cena znowu wygórowana.
Pokrzepiony posiłkiem (mimo opisanych zastrzeżeń) ruszyłem ostro do domu. Najpierw 12 kilometrów lekkiego podjazdu do wsi Unisław Śl., potem dwa kilometry mocniejszego kręcenia, i oto stanąłem w Rybnicy Leśnej. Stąd już tylko w dół lub płasko do domu.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Opoczka-Bojanice-Pieszyce-Przełęcz Jugowska 805 mnpm-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Ruprechtice-Starostin-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!