Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Jak krew z nosa. Domaniów.

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 30.03.2018 | Komentarze 2

Nie mogę za bardzo wstrzelić się w sezon. Niby zacząłem jazdę do pracy, niby szło to wszystko po długiej przerwie już lepiej. A tu zima i mrozy. No i późniejsze przeziębienie, które dopadło mnie nie wiadomo kiedy. Było jednak na tyle ostre, że o jeździe nie było mowy. Zatem dogorywałem w pieleszach i tylko smętnie patrzyłem na coraz lepsza pogodę. Dziś wreszcie po dwóch tygodniach wyruszyłem w plener. Na plecach w dalszym ciągu czułem ciężar choroby. Trochę obawiałem się jazdy, bo wyznaczyłem sobie dość długą trasę. Już na początku jazdy wkurzyłem się, bo zaczął mi szwankować licznik. Co jakiś czas po prostu zerowała się prędkość. Stawałem wtedy i poprawiałem magnesik i sensor. Pomagało na kilometr-dwa. W końcu po kilku postojach pomyślałem sobie, że problem tkwi w czym innym. Przetarłem metalowe styki i … pomogło. Dalsza jazda była skrupulatnie liczona przez mój licznik. Na szczęście na początku jechałem odcinkiem, na którym znam dystanse w kilku charakterystycznych miejscach. Okazało się, że na 20 kilometrach licznik zgubił 1,4 km. Dystans ten dodałem na końcu, aby wszystko się zgadzało. Choroba dała znać o sobie na podjeździe na Przełęcz Tąpadła. Trzy kilometry dość umiarkowanej stromizny dało mi nieźle w kość. Raz musiałem stanąć, by złapać oddech. W pełni sezonu podjazd ten można zrobić jedną nogą. No ale dziś było trudno. Ubrałem się jak zimą. A tu już wiosna. Oj, przegrzałem się solidnie. Pod polarową czapką pot płynął strugami. Na trasie zajrzałem do dwóch dziewiczych miejscowości w powiecie wrocławskim. Były to Milejowice i Krajków. Obie wsie zgrabnie wkomponowano w rozjazdy autostrady A-4. Końcówka też była bolesna. Łapały mnie skurcze i dwa razy musiałem się zatrzymać, bo czułem, że gdybym zlekceważył te sygnały, to ból skurczowy rozerwałby mi udo. Ale jakoś doczłapałem do domu. Po jeździe zrobiłem sobie mały spacer dla rozciągnięcia napiętych mięśni. Pomogło. Teraz mógłbym znowu pojechać w trasę.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Kończyce-Domaniów-Piskorzów-Milejowice-Krajków-(jakaś sakramencka boczna droga z potworną kostką)-Żórawina (przez pomyłkę, miałem jechać w drugą stronę)-Węgry-Szczepankowice-Rolantowice-Damianowice-Pustków Wilczkowski (znowu pomyłka)-Damianowice-Nasławice-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Pszenno -Świdnica.





Komentarze
RODDOS
| 18:00 piątek, 30 marca 2018 | linkuj Mam nadzieję, że już doszedłem. Teraz wsłuchuję się w swój organizm i szukam w nim choroby, na razie jest dobrze. U mnie w przyszłym tygodniu ma być 20 stopni. Ano, zobaczymy. Pozdrawiam i życzę zdrówka, no i wesołych świat.
Bod10
| 17:56 piątek, 30 marca 2018 | linkuj Niestety przeziębienia wykańczają organizm. Trzeba się pilnować, zwłaszcza jak wchodzimy w drugą połówkę życia. Dojdziesz do siebie jak zrobi się prawdziwa wiosna.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!