Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Przedwyprawowy test Zdechlaka. Przełęcze Gór Sowich

Poniedziałek, 25 czerwca 2018 · dodano: 25.06.2018 | Komentarze 0

Mój rower wyprawowy, Stary Zdechlak, znowu dostał swoją szansę. Nie dziwota, bo za parę dni ruszam z nim w Alpy. Wcześniej poddałem go przeglądowi, bo od roku stał bezczynnie. Przegląd wypadł dobrze, tzn. rower nie wymagał jakichś wielkich napraw czy wymiany części. Zawsze jednak warto się przejechać, by sprawdzić czy jednak coś tam nie szwankuje. Faktycznie już pierwsze metry porannej jazdy nieco mnie zdenerwowały. Źle były ustawione szczęki hamulca przedniego. Obcierały o obręcz i wydawały niemiłe zgrzyty. Czas dojazdu do pracy mam wyliczony i nie ma tu miejsca na postoje. Jednak po paru kilometrach stanąłem i przyjrzałem się skrzeczącemu miejscu. Szczęki były ustawione zbyt blisko rawki. Krótka robota z użyciem imbusów naprawiła to niedomaganie. Po roku jazdy na rowerze szosowym, dość kiepsko jechało mi się na początku na dużo cięższym rowerze wyprawowym. Należało pokonywać znacznie większe opory. Męczyło mnie to więcej niż zakładałem. Także inne siodełko nie chciało współpracować z moją szlachetną częścią ciała na cztery litery. Do pracy dojechałem w czasie znacznie gorszym niż na szosówce. No ale się nie spóźniłem.
Po pracy wyjechałem w Góry Sowie. Miała być to namiastka Alp. O dziwo, jazda szła lepiej. Jakoś doszedłem do porozumienia ze Zdechlakiem. Rower ten mam od 1999r. i od tego czasu nawiązaliśmy relacje przyjacielskie. Zatem z pewnym zrozumieniem przyjąłem tę pokorę mojego roweru. Był jak stary rumak, który po długim okresie lenistwa w stajni znowu wiózł swego pana. Nawet na liczniku zaczęły wyskakiwać liczby całkiem sympatyczne (chodzi o bieżącą prędkość). Na ciężkim podjeździe na Przełęcz Sokolą (ostatni odcinek wspinaczki) nie osiągnąłem co prawda 10 km/h, ale jest tam naprawdę stromo. Wcześniej w Zagórzu Śl. przedarłem się przez remontowany most na Bystrzycy. Swoją drogą jest zadziwiające, że równoległą szosę (wokół Jez. Bystrzyckiego) uczyniona jednokierunkową i przez to przejazd z Zagórza Śl. do Jugowic skierowano na kosmiczny objazd przez Niedźwiedzicę, Podlesie i Olszyniec. No ale to taka informacja dla lokalnych rowerzystów. Mnie się udało przecisnąć remontowanym mostem, ale za parę dni może to być niemożliwe. Po wjeździe na Przełęcz Jugowską zobaczyłem mocno już wydźwignięty betonowy koszmarek, który jest wznoszony obok knajpy (też dość obrzydliwej). Przełęcz Jugowska tarci swój dawny urok...
Na trasie z pewnym podziwem spoglądałem na samochody, na których mimo klęski na mundialu, wciąż powiewały biało-czerwone flagi. Z kierowcami tych samochodów czułem sporą więź emocjonalną. Z pewnym obrzydzeniem czytałem dziś całe oceany pomyj wylewanych na naszą drużynę. Fakt, przegrali, byli słabi, trener nadaje się na pokarm dla psów. Ale czy przez to przestaliśmy być Polakami? W momencie klęski potrzebne jest zjednoczenie, a nie szyderstwo i prymitywne kpienie.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Lubachów-Jugowice-Walim-Przełęcz Sokola-Sokolec-Przełęcz Jugowska-Kamionki-Pieszyce-Bratoszów-Mościsko-Kiełczyn-Wiry-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Pszenno-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!