Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Nie chce mi się. Świdnica-Bierutów

Sobota, 27 października 2018 · dodano: 27.10.2018 | Komentarze 0

Budzik zadzwonił ciut po ósmej. Wyłączyłem go instynktownie i dalej ułożyłem się do snu. Nie chciało mi się wstawać. Tym bardziej nie chciało mi się jeździć na rowerze. Poleżeć sobie, poleniuchować, niespiesznie zjeść śniadanie, oto były moje priorytety. W końcu jednak zwlekłem się barłogu. Przez okno wlewał się ołów. Oj, po co wychodzić z domu!? Obejrzeć jakiś film, może nawet posprzątać. Sumienie jednak kazało mi sprawdzić prognozę pogody. Na dziś zapowiadano zwykły ponury jesienny dzień, ale bez opadów. Na jutro wieszczono straszliwe opady deszczu. To mnie zmobilizowało. Gdybym dziś nie pojechał, pewnie cały weekend byłby nierowerowy. Ta myśl podziałała na mnie mobilizująco. Na rowerze byłe około 10:30. Trochę późno, by zaszaleć. No ale można było zrobić przyzwoitą trasę. Jej przebieg miałem z grubsza ułożony w głowie. Nie pozostało mi nic, tylko ruszyć po tej wymyślonej trajektorii.
Było zimno i nieprzyjemnie. Pierwsze kilometry przelatywały dość wolno. Oczywiście jechałem trasą doskonale mi znaną, a więc właściwie nie patrzyłem na licznik. W okolicach Wrocławia na niebie pojawiły się czarnosine chmury. Deszcz był tylko kwestią czasu. Zmoknąć w październiku przy temperaturze około pięciu stopni, jest ostatnią rzeczą, o której bym marzył. Należało wszakże zacisnąć zęby i jechać dalej. Gdy minąłem Odrę, niebo jakoś się rozjaśniło. Dalej już było dobrze. Opady nie zagrażały… W Jelczu-Laskowicach na Orlenie zjadłem obfity obiad. Oczywiście kotlet świniowy. Dał mi nową moc, bo już goniłem w piętkę. Ostatnie kilometry widły wiejskimi drogami powiatu oleśnickiego. Takie trasy najbardziej lubię. Mało samochodów, czasem lasy, czasem łąki, czasem spokojne sioła. Do swoich statystyk dodałem nową miejscowość: Gajków. Do Bierutowa, celu mojej jazdy, dotarłem około godzinę przed odjazdem pociągu. Na brzydkim dworcu wypiłem piwko i patrząc na zamierający dzień, czekałem na swój skład. W pociągu spotkałem ciekawego Ukraińca, który też jeździł na rowerze. Szczerze porozmawialiśmy sobie o naszej wspólnej historii.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Węgry-Żórawina-Biestrzyków-Wrocław-Święta Katarzyna-Siechnice-Blizanowice-Kamieniec Wrocławski-Gajków-Jelcz-Laskowice-Grędzina-Zawidowice-Bierutów.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!