Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

W Góry Sowie miły bracie. Przełęcz Walimska

Wtorek, 9 czerwca 2020 · dodano: 09.06.2020 | Komentarze 0

Wczoraj wymieniłem tylna oponę. Zbadałem starą od wewnątrz. Niby przetarcia widoczne na wierzchu nie przebijały opony na wylot, ale wolałem już nie ryzykować. Taka wyświechtana opona bardzo szybko łapie małe ziarenka piasku, które przedostają się do wewnątrz i dziurawią dętkę. Guma na trasie to nie pierwszyzna, ale nie jest to coś miłego i warto nie kusić losu. Przy okazji ładnie wyczyściłem rower. Po ostatniej jeździe w deszczu nieco oblepił go piach.

Rano do pracy jechałem jakoś bezwiednie. Niby nie było zimno, ale dzień był niezbyt ładny. Piętrzyły się chmury i było ponuro. Nie wiedzieć kiedy zameldowałem się w Wałbrzychu. Osiem godzin upłynęło szybko. Umówiłem się ze swoim kolegą, który serwisuje mi rower, na wymianę łańcucha. Poprzednim dobiłem do kolejnych dwóch tysięcy przebiegu i zgodnie ze swoją zasadą, by wydłużyć żywotność napędu, zamieniłem go na drugi. Dzięki takiej sztuczce, czyli kolejnych naprzemiennych wymianach  dwóch łańcuchów, napęd wytrzymuje zacznie dłużej. Dlaczego tak się dzieje, nie wiem. I prawdę mówiąc jakoś mnie to nie obchodzi. Mógłbym sam wymienić sobie łańcuch, ale nie chciało mi się z tym babrać. Przy okazji kolega sprawdził mi ustawienie napędu i przerzutek. Serwis kolegi znajduje się w Wałbrzychu, może 1,5 kilometra od mojej miejsca mojej pracy.

Po południu wyruszyłem na Przełęcz Walimską. Po raz drugi w tym roku, ale tym razem od drugiej strony, od Pieszyc. Wjazd jest trudniejszy, a zjazd nie daje radości, bo droga jest w złym stanie, a poza tym są trzy odcinki kiepskiej kostki, ostatni prowadzący do samego Walimia ma ze dwa kilometry i naprawdę trzeba uważać, by się nie wywalić. Zawsze na tym zjeździe klnę i obiecuję sobie, że więcej się tędy nie wybiorę. Kostka w wielu miejscach była mokra, co kazało dodatkowo natężyć zmysły i naciskać na klamki. W pewnym momencie spojrzałem na licznik i stwierdziłem, że moja prędkość jest niższa niż na podjeździe. Rzadki przypadek…

Żeby zrealizować swoje zamierzenia musiałem dwukrotnie przejechać ten sam odcinek Jugowice-Bystrzyca Górna, najpierw kierując się dalej na Pieszyce, a drugi raz już skręcając do domu.

Spory odcinek dojazdowy do Świdnicy jechałem przy Bystrzycy. Rzeka ta ostatnio leniwie się snuła i już prawie wysychała. Dziś pokazała swoje prawdziwe oblicze. Po sporych opadach poziom wody się podniósł, nurt stał się żwawszy, tworzyły się wiry i uskoki wodne. Prawdziwa bystrzyca…

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wałbrzych-Dziećmorowice-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Pieszyce-Rościszów-Przełęcz Walimska-Walim-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Burkatów-Świdnica).





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!