Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Impreza i praca. Środa Śl.

Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 21.06.2020 | Komentarze 0

Ostatnie mocne opady skutecznie zniechęcały do jazdy. Zresztą miałem inne zajęcia: w piątek impreza urodzinowa, a w sobotę odkładana od jakiegoś czasu praca. Choć tak na dobrą sprawę jazda na rowerze to niezła impreza i praca. A więc poprzednie dni w tym sensie nie zostały zmarnowane…

Przez te dwa dni lało jakby deszcz wcale nic sobie nie robił z przepowiedni o suszy, którymi raczono nas na początku wiosny.

Dziś rano za oknem krajobraz był przygnębiający. Ciężkie chmury skłębiły się tuż nad dachami domów, świat był ponury i deszczowy. Drzewa bujały się chłostane wiatrem. Odechciewało się wyjść na zewnątrz. Już nawet w umyśle podjąłem decyzję, że zostaję w domu. Nieco mnie to dołowało, bowiem na rowerze nie byłem od kilku dni. W końcu jednak około południa, jakby zaczęło się wypogadzać. Przynajmniej nie padało. Szybko wymyśliłem sobie dość krótką trasę i już za chwilę siedziałem na rowerze.

Początek lata nie przyniósł dobrej aury. Podczas całej mojej dzisiejszej jazdy nad głową wisiały mi brzydkie deszczowe obłoki. W plecaku wiozłem kurtkę przeciwdeszczową, lecz w końcu nie musiałem jej użyć. Patrząc na niebo można było się nieźle zestresować, wyglądało tak jakby za chwilę miała z niego wylać się wielka ilość wody. Tymczasem deszczu nie było. Co jakiś czas w powietrzu rozpylała się dziwna wilgoć, ale o konkretnych opadach nie było mowy. Hulał za to wiatr, raz pomagał, raz hamował, normalka. Na trasie prawie wcale nie było kolegów na dwóch kółkach. Pewnie wystraszyli się złych prognoz…

Drugi raz w sezonie wybrałem się do Środy Śląskiej. Żeby uniknąć monotonii, wymyśliłem sobie wariacje trasy. Zarówno na początku jak i na końcu jazdy trochę polawirowałem po okolicy. Cóż, żadnych dziewiczych miejscowości nie było. W Świdnicy Polskiej zajrzałem do sklepu. Pani ekspedientka spytała mnie dokąd jadę w taką kiepską pogodę. Odpowiedziałem jej, że do Świdnicy. Gdy przypomniałem sobie, gdzie jestem, doprecyzowałem: „ do normalnej Świdnicy, nie do Polskiej”. Do domu miałem wtedy około 50 kilometrów.

Do Świdnicy („normalnej”) dotarłem przed osiemnastą. Ssało mnie straszliwie. Szybko przygotowałem sobie michę makaronu. Spożywałem go oglądając kolejny odcinek „Lalki”… Chyba jeden z lepszych filmów w ogóle…

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Tomkowa-Jaworzyna Śl.-Czechy-(po raz trzeci, ale tym razem to nie kraj, tylko wioska pod Jaworzyną Śl.)-Pastuchów-Łażany-Zastruże-Gościsław-Jarosław-Cesarzowice-Ciechów-Środa Śl.-Świdnica Polska-Pełcznica-Kąty Wrocławskie-Nowa Wieś Kącka-Stróża-Paździorno-Bogdanowice-Imbramowice-Domanice-Stefanowice-Wilków-Niegoszów-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!