Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Na tropach noblistki. Sokolica

Środa, 2 września 2020 · dodano: 02.09.2020 | Komentarze 0

Kilka ostatnich dni nie udało mi się pojeździć. Winna temu była pogoda oraz moje rozleniwienie. Miałem wybrać się w niedzielę, ale górą było rzeczone lenistwo. Prognozy były kiepskie, ale faktycznie można było się wybrać, bo wielkich opadów nie było. Poniedziałek i wtorek był deszczowy, zwłaszcza wczoraj wybranie się na rower byłoby rodzajem masochizmu. No więc dziś już nie miałem wyjścia. Rower był obowiązkowy.

Rano pojechałem do pracy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pod spód założyłem długą bluzę. Oj, przydała się. Rano było chłodno i bez tego odzienia zmarzłbym jak murzyn na biegunie. Ponoć nie wolno używać słowa „murzyn”, ale ja jestem starej daty i mogę… Jadąc po pracy parę razy miałem zamiar ją zdjąć (bo nieco się zgrzewałem), ale w końcu nie chciało mi się stawać i na grzbiecie bluzę dowiozłem do domu.

Na dziś prognozy też były niepewne. Do plecaka spakowałem więc kurtkę oraz ochraniacze na buty. Kurtka już nie raz była w akcji, ale ochraniaczy jeszcze nie używałem. Zarówno jedno jak i drugie się nie przydały. Rano nieco pokropiło, ale nie było potrzeby używać wspomnianej odzieży. Po południu była dość ładna pogoda. Było niezbyt ciepło, ale słonecznie.

Z pracy zwolniłem się godzinę wcześniej, a więc o 14:30. Miałem przed sobą ponad setkę, a nie za bardzo lubię jeździć po zmroku. Mam parę godzin do wykorzystania, ale niewiele, zatem muszę gospodarować nimi roztropnie.

Wałbrzych opuszałem ścieżkami rowerowymi, przez tzw. Strefę. Ich ciąg ma kilkanaście kilometrów. Kierowałem się na Czechy, przez wałbrzyskie Podgórze i Glinik. Aby objechać ruchliwe ulice, gdy już skończyły się ścieżki, wbiłem się w ulicę Poznańską. Jest tam szkoła podstawowa nr 5. Wiele lat temu i ja tam uczęszczałem. Z pewnym rozrzewnieniem patrzyłem na dzieci, które opuszczały jej gmach. Wypatrywałem tam siebie, małego brzdąca w niebieskim fartuszku. No tak, nikogo takiego nie było. Fartuszki odeszły do lamusa…

Gdy rozpoczynałem podjazd przez Glinik, poczułem, że złapałem gumę z tyłu. Zakląłem siarczyście, bowiem starta czasu na wymianę dętki rysowała przede mną perspektywę powrotu po zmierzchu. No ale cóż, zabrałem się za robotę. W oponie znalazłem wbitą w nią małą metalową blaszkę. To ona była winna tej awarii. Oponę od wewnątrz podkleiłem łatką. Wymieniłem dętkę, nabiłem w nią powietrza, ile tylko mogłem, i ruszyłem dalej. Przede mną była trasa z dziurawymi drogami, a więc należało uważać.

Po wałbrzyskich podjazdach zaczął się miły odcinek do czeskiej granicy, lekko w dół i z wiatrem. Czechy też przeskoczyłem w miarę szybko. Na kolejnej granicy spotkałem swojego kolegę z pracy, Grześka, który też dymał na rowerku. Zamieniliśmy parę słów, życzyliśmy sobie szerokiej drogi i ruszyliśmy w swoje strony.

Głównym celem mojej jazdy był odcinek Włodowice-Świerki. Staram się go pokonać raz w roku, bowiem odnosi się na nim wrażenie dotarcia na koniec świata. Asfalt odcinkami jest dobry, a odcinkami fatalny. Ponoć w Krajanowie, który jest w środku tego odcinka, pomieszkuje nasza noblistka, pani Tokarczuk. Mnie nie było dane ją dostrzec.

Do domu wróciłem o 19:30. Znowu podczepiłem się pod ambitnego kolarza. Ostatnie parę kilometrów mknęliśmy 40 km/h.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Mezimesti-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Krajanów-Świerki-Głuszyca-Jedlina Zdrój-Jugowice-Lubachów-Burkatów-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!