Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Spóźniony i bolesny początek sezonu. Świdnica-Lewin Brzeski

Niedziela, 24 stycznia 2021 · dodano: 24.01.2021 | Komentarze 0

Dopiero dziś rozpocząłem nowy sezon. Zwłoka wyniknęła z kilku powodów: lenistwa, złej pogody oraz pewnych problemów osobistych, z którymi muszę się mierzyć od jakiegoś czasu. Tak więc nie za bardzo chciało mi się rozpoczynać rowerowe zmagania w nowym roku. Cóż, w końcu jednak trzeba było.

Pogoda na dziś była zapowiadana różnie: od słońca po śnieg. U mnie już zeszłotygodniowe obfite opady śniegu już stopniały. Drogi zdawały się całkiem przejezdne. No ale mając w pamięci moje grudniowe upadki (na rowerze, nie moralne), postanowiłem zacząć sezon na swoim Starym Zdechlaku. Ma grubsze opony i zapewnia większą przyczepność do podłoża.
Kierunek jazdy wybrałem niezbyt górzysty, bowiem po miesiącu niejeżdżenia obawiałem się o swoją formę. Obawy okazały się jak najbardziej uzasadnione. Zaliczyłem jedną z większych mąk w moim życiu. Dodatkowo miało być z wiatrem, a nie było. Na długich odcinkach mordowałem się z przeciwnymi podmuchami. Nie był to huragan, ale wyraźnie to czułem. Śniegu nie było, a temperatura wynosiła 1-2 stopnie. Drogi jednak były mokre i ubłociłem swój rower od opon po siodełko. Mój strój też od razu poszedł do pralki.

Podążyłem na Opolszczyznę, do Lewina Brzeskiego. Na trasie spotkałem paru rowerzystów. Byli w lepszej ode mnie formie, bo bez problemu mnie wyprzedzili. No cóż, trzeba będzie wziąć się do roboty. Parę razy musiałem na chwilkę się zatrzymać, bo mi odpadały nogi. Czułem to nieprzyjemne uczucie, że za moment złapie mnie potężny skurcz. W Grodkowie przejeżdżałem koło dworca kolejowego i poważnie zastanawiałem się, czy tu nie zakończyć tej przygody. No ale podreptałem dalej. W Lewinie byłem czterdzieści minut przed odjazdem mego pociągu. Z przyjemnością posadziłem kuper na ławce. Wcale mnie nie obchodziło, że była mokra.

Dwoma pociągami dojechałem do domu. We Wrocławiu stał się mały cud, bowiem zdążyłem się przesiąść na pociąg mając tylko trzy minuty czasu.


Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Karczyn-Strzelin-Łojowice-Gnojna-Grodków-Żelazna-Magnuszowice-Lewin Brzeski.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!