Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wniebowzięty. Wałbrzych-Opole

Sobota, 19 lutego 2022 · dodano: 19.02.2022 | Komentarze 0

Prognozy wieściły istny armagedon. Trup miał się ścielić gęsto, a wiatr urywać głowy. Może z miesiąc temu były podobne przepowiednie i wtedy spanikowałem, i zostałem w domu. Dziś jednak postanowiłem pojechać. Formę jak przystało na początek sezonu mam słabą i wizja walki z przeciwnym wiatrem 12-13 m/s nieco mnie zmroziła. A więc bujnąłem się z podmuchami, by też mieć coś z tego życia. Kiedyś tutaj zacytowałem piękne zdanie z filmu „Wniebowzięci”. Teraz ją powtórzę, bo warto. „Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać”. Mając w głowię tę sentencję wyruszyłem na orkan.

Planowałem wyjechać po siódmej, niestety zaliczyłem półtoragodzinny poślizg. Niby wstałem o odpowiedniej porze, ale jakoś nie mogłem się wybrać. Początek jazdy był przy umiarkowanym wietrze. W głowie przepływały mi myśli o łgarstwach i przesadzie obecnych mediów. W sprawie covida, Ukrainy, no i tego rzekomego niszczycielskiego żywiołu, który dziś miał pustoszyć Polskę. Ubrałem się po zimowemu, ale czułem że się przegrzewam. Nic z tym nie zrobiłem, bo wolę lekko się spocić niż przemarznąć. Temperatura dochodziła do 10 stopni, potem w szczytowym punkcie doszła do 15. Rowerzyści chyba jednak zostali w domu, bo na całym dość sporym dystansie nie spotkałem żadnego kolegi (lub koleżanki).

Jedyny zauważalny podjazd zaliczyłem jeszcze w samym Wałbrzychu, zaczął się on praktycznie przy moim domu. Potem już było płasko, z maleńkimi zmarszczkami. Po godzinnej jeździe wicherek się wzmógł. Ale najważniejsze, że faktycznie dmuchał w plecy. Żywioł jednak straszył głównie dźwiękami: szumiał na różnych tonacjach, gwizdał, potępieńczo zawodził między gałęziami. Ale jakiegoś zagrożenia z tego nie było. W apogeum owego wiania odnosiłem wrażenie, że mam wbudowany silnik. Pół obrotu korby i już trzydziecha na liczniku. Cóż, „latałem sobie”.

Za cel jazdy obrałem Opole. Wczoraj rzetelnie przeanalizowałem mapę i postanowiłem dotrzeć do tego miasta ciut inaczej niż zwykle i przy okazji zaliczyć parę „dziewiczych” miejscowości. Co prawda głównie atakuję miejscowości na Dolnym Śląsku, ale dobre i Opolskie. A więc po przetarciu na początku słabych asfaltów (a nawet szutrów), a później nieco lepszych do swoich zdobyczy dziś dopisałem następujące sioła: Tarnica, Tłustoręby, Sady, Domecko i Dziekaństwo. Te dwa ostanie na tablicach opisane były także po (niby) niemiecku: Dometzko i Dziekanstwo.

Pod Opolem nieco pokrążyłem i czasem miałem wiatr w twarz. No, było ciężko. Do stacji kolejowej dotarłem na 20 minut przed odjazdem swego pociągu. We Wrocławiu miałem 10 minut na przesiadkę, a więc niestety nie mogłem posilić się w swoim ulubionym dworcowym barze. Do domu dojechałem przed dziewiętnastą, po pokonaniu 1,5 kilometra z dworca Wałbrzych Miasto.

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Lutomia Dolna-Mościsko-Jaźwina-Łagiewniki-Brochocinek-Strzelin-Łojowice-Grodków-Głębocko-Roszkowice-Niemodlin-Sady-Grodziec-Szydłów-Komprachcice-Dziekaństwo-Opole.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!