Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Atak zimy. Łagiewniki

Niedziela, 6 marca 2022 · dodano: 06.03.2022 | Komentarze 0

W piątek wróciła do mnie zima. Wyraźnie się ochłodziło i zaczął padać śnieg. Prognozy na weekend były kiepskie, też miało padać, a zwłaszcza w sobotę. Przez śniegi na szosówce nie ma szansy się przebijać, a więc raczej przywykłem do myśli, że pozostanę w domu.

Wczoraj wszakże śnieg przestał padać. Nie było go zresztą jakoś dużo. Pojawiła się szansa na jazdę. Dziś wczesnym porankiem pojechałem do Świdnicy samochodem. Moim celem był targ staroci, a poza tym chciałem zbadać przejezdność dróg. Dlatego wybrałem boczne szosy. Okazało się, że nie było tak tragicznie. Owszem w Wałbrzychu było biało, ale nawierzchnie wydawały się przetarte i suche. Postanowiłem zatem się przewietrzyć. Ale najpierw dotarłem do świdnickiego rynku. Za szesnaście papierków zakupiłem piękne sreberko. Trzy marki z 1913 roku z wizerunkiem księcia Lippe Leopolda IV. Zakupy poprawiły mi humor i nieodwołalnie zdecydowały o rowerowym wyjeździe.

W domu z powrotem byłem o 10. Wypiłem kawę, ciepło się ubrałem i wskoczyłem na swoją kolarzówkę. Było zimno. Mróz co prawda nie ścinał białka, ale go się czuło. Termometr pokazywał minus dwa stopnie. Początkowe kilometry upływały w białej kolorystyce. Śnieg zalegał na poboczach, ale drogi były zupełnie czyste. Po kilkunastu kilometrach zjechałem sporo w dół i śnieg zniknął. Wrócił ponownie na końcu mojej jazdy, już przed Wałbrzychem. Temperatura ciągle była poniżej zera. Na trasie spotkałem kilku zziębniętych rowerzystów. Pomyślałem też o rowerzyście, który zginął nieco ponad tydzień temu niedaleko od mojej dzisiejszej trajektorii, a konkretnie w Zagórzu Śl. Skosił go otumaniony marihuaną młody kierowca. Poharatał też jego żonę, ale ona przeżyła.

Wziąłem ze sobą słuchawki, ale tym razem muzyki nie słuchałem. Wolałem pochłaniać dźwięki natury. A były to głównie podmuchy wiatru. Czasem w głowie głośno huczały mi moje myśli. Ale o nich nie warto pisać.

Trasę nieco sobie wydłużyłem, bo zamiast zjechać na Świdnicę, pokręciłem na Marcinowice. Termometr nieco podskoczył, ale wskazywał ledwo 0,5-1 stopnia powyżej zera. Zresztą krótko, bo niebawem znowu pokazały się minusy.

Wiejskie sklepy były otwarte, zatem mogłem sobie coś kupić do jedzenia. Pożarłem dwa batoniki oraz słodką bułkę. Wyraźnie mi pomogły. Z bidonu wypełnionego do połowy nie uszczknąłem ani łyczka. W zimnie nie chce się pić. Ostatni podjazd z Witoszowa Dolnego do Wałbrzycha pokazał mi, że moja forma jest raczej mierna. Pochyłość tę pokonywałem setki razy, ale dziś szło mi opornie. Z ulgą powitałem koniec wspinaczki.

Mimo ciepłego odzienia, mróz rzetelnie spenetrował moje ciało. Z lubością powitałem moje milutkie wygrzane mieszkanko. Teraz ładnie się napawam jego ciepłotą.
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Moscisko-Tuszyn-Jaźwina-Ratajno-Łagiewniki-Oleszna-Słupice-Jaźwina-Jędrzejowice-Wiry-Marcinowice-Klecin-Śmiałowice-Wierzbna-Nowice-Stary Jaworów-Komorów-Witoszów Dolny-Wałbrzych





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!