Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Potrącenie. Pieszyce

Wtorek, 15 marca 2022 · dodano: 15.03.2022 | Komentarze 5

Tytuł dzisiejszego wpisu miał być inny. Miał brzmieć „Prawdziwy początek sezonu”. Tak go w głowie sobie ułożyłem, bo dla mnie właściwy sezon zaczyna się z momentem, kiedy rowerowo wybieram się do pracy. Wcześniej to tylko taka szarpanina. Dla mnie istotny walor ma systematyczna jazda, bo ona dopiero zapewnia dojście do przyzwoitej formy. No ale życie czasem wnosi swoje innowacje. Nie zawsze miłe. Stąd inny tytuł bieżącego odcinka.

Rano wstałem nieco wcześniej niż zwykle. Rower i ubranie były już przygotowane. Przez okno zauważyłem tylko, że jednak w nocy były spore przymrozki, bo szyby samochodów były oszronione ciut mocniej niż wczoraj. Dzień już jest dość długi. Z domu wyjechałem o 6:40, kiedy jasność niepodzielnie panowała nad okolicą. Chłód był odczuwalny, ale te paręnaście kilometrów do pracy przeleciały dosyć szybko. Na liczniku sprawdziłem czas dojazdu. Wyszło 41:06. Kiepściutko. Pięć minut gorzej od rekordu. Trudno jednak spodziewać się rekordu w pierwszej jeździe. W pracy korzystam z łazienki. Dziś niestety musiałem przymusowo odegrać rolę morsa, woda była zimna. Fakt ten zgłosiłem Panu Jurkowi, konserwatorowi. Obiecał sprawdzenie i naprawienie.

Mam całą masę nadgodzin, a więc chcąc zrobić jakąś przyzwoitą jazdę za dnia musiałem się wcześniej zwolnić. Do boju wyruszyłem o 13:30. Dzień był piękny, przejrzysty, słoneczny. Jeszcze w samym Wałbrzychu grzmotnął mnie samochód. Jechałem ścieżką rowerową i przecinałem drogę podporządkowaną. Niestety kierowca uznał, ze ma pierwszeństwo i wpakował się we mnie. W ostatniej chwili uskoczyłem i to uratowało mnie przed większą kontuzją. Samochód jechał na małej prędkości, ale jednak mnie walnął. Na szczęście tylko lusterkiem, które z hukiem odpadło. Ja wywaliłem się na ziemię. Poczułem gwałtowny przypływ adrenaliny. Samochód jakby nigdy nic po prostu zwiał. Zapamiętałem tylko początek numeru rejestracyjnego „DBA”. Jakiś chuj z powiatów przywałbrzyskich. Kierowca jadący za sprawcą potrącenia zatrzymał się i spytał, czy nic się nie stało. Widział całe zdarzenie, ale oczywiście nie zapamiętał numeru rejestracyjnego samochodu. Pomacałem się po prawej ręce, wyglądała na całą. Nawet specjalnie mnie nie bolało. Wiedziałem jednak, że ból w takich sytuacjach przychodzi później. Niestety mam w tym zakresie pewne doświadczenie.

Cóż było robić, gnój uciekł. Rozejrzałem się po okolicy, ale nie dostrzegłem jakichś kamer monitoringu. Policji nie było sensu wzywać. Jeszcze raz pomacałem rękę. Kości wyglądały na nienaruszone. Pojechałem dalej.
Trasę pokonałem zgodnie z planem. Ręka jakoś nie dawała się we znaki. Pomyślałem, że mam szczęcie, bo właściwie nic takiego się nie stało. Mogłem wpaść pod koła, wtedy byłoby gorzej. Jechało mi się całkiem dobrze. Czułem wrastającą moc swego organizmu. Po zimowym marazmie cieszyło mnie to i dawało nadzieję na lepsze następne jazdy. Nie lubię jeździć po zmroku, dlatego drugą połówkę swego dystansu pokonałem bez zatrzymywania się i w ciut ostrzejszym tempie. Końcówkę zrobiłem jednak już przy zapadającej ciemności i na światłach. Do domu dotarłem nieco po osiemnastej. Zbadałem rękę. Okolice powyżej łokcia nabrały kolorów fioletowych i mocno czerwonych. Mam lekką opuchliznę, ale raczej nie jest to nic poważnego. Już myślę o kolejnych jazdach…
Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-(praca)-Pogorzała-Bojanice-Lutomia Dolna-(Dorotka)-Pieszyce-Bratoszów-Mościsko-Jaźwina-Wiry-Świdnica-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych





Komentarze
Trollking
| 23:01 czwartek, 17 marca 2022 | linkuj Oj, pozmieniało się w Poznaniu :) Teraz dojazd do centrum jest komfortowy, od kilku lat wszystkie (no, prawie wszystkie) DDR-ki są budowane zgodnie z przyjętymi standardami - asfalt, obniżone progi itp. Niestety pozostało wiele złogów przeszłości, które kiedyś mam nadzieję znikną. Ale jedno jest pewne - jeśli dojazd był od Mosiny, to po drodze był Luboń - jedna wielka masakra mentalno-rowerowa. To musiało zaboleć. Od wielu lat postuluję, żeby owe "miasto" zaorać :)

Ucieczka faktycznie jest przejawem żałości. Też ciężarówki mu życzę.
RODDOS
| 07:14 czwartek, 17 marca 2022 | linkuj Czołem Trollking!
Kiedyś jechałem przez Poznań, wjazd od strony Mosiny, do dworca głównego. Ścieżki rowerowe były w kiepskim stanie, łączone z chodnikami, zapiaszczone. Zresztą w Wielkopolsce jest mnóstwo takich ścieżek. Nawet w małych wiochach. Po prostu nie cierpię nimi jeździć. I nie jeżdżę narażając się na mandat. Dziwne, ale na normalnej drodze czuję się bezpieczniejszy. Kierowcy patrzą głównie na swoje arterie, a na DDR już chyba z mniejszą intensywnością. Akurat miejsce, gdzie mnie samochód trzepnął od wielu lat posiada sensowną ścieżkę rowerową. Jest to wyjazd przez wałbrzyską strefę w kierunku na Kłodzko (generalnie). Z reguły kierowcy jeżdżą tam poprawnie. No ale zawsze znajdzie się jakiś jeden palant. Można kogoś uderzyć, bo ktoś się zagapił. Ale uciec po takim dzwonie, to już podpada pod duże moralne potępienie. No i pod odpowiedni paragraf. Mam nadzieję, że ów kierowca w końcu się doigra. Może taki manewr powtórzy z ciężarówką…
Dzięki za wpis i szerokości!
Trollking
| 21:42 środa, 16 marca 2022 | linkuj Codzienna jazda po Poznaniu, gdzie DDR-ki już są o wiele bardziej do przodu niż mentalność kierowców, nauczyła mnie, że niestety rowerzysta nie ma pierwszeństwa. Mimo że go ma. Zawsze łapy na hamulcach. Nawet jaki taki delikwent patrzy Ci w oczy, nie oznacza to, że w tych jego istnieje ogarnianie rzeczywistości. Nie zliczę momentów, gdy tylko dzięki swojej ostrożności skończyło się bez co najmniej kontuzji.

Zdrowia życzę i szybkiej regeneracji.

A kierowcy drogiej naprawy lusterka :) I najlepiej braku dostępu do części.
RODDOS
| 19:30 środa, 16 marca 2022 | linkuj Hej Eliza!
Dzięki za wpis. Nawet nie jest tak najgorzej. Przedramię jest całe granatowe, ale o dziwo, nie boli. Jutro kolejna jazda. Mam nadzieję już bez takich przygód. Czego i Tobie życzę.
eliza
| 19:17 środa, 16 marca 2022 | linkuj kilka dni na pewno poboli, ale tak jak piszesz - najważniejsze że nic gorszego się nie zdarzyło. Wariatów się na drogach namnożyło - ja wolno jeżdżę ale i tak ciągle jakieś awaryjne hamowanie. Zdrowia życzę!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!