Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Słabość organizmu. Sobótka

Środa, 6 kwietnia 2022 · dodano: 06.04.2022 | Komentarze 0

Miała być zima i była. W piątek napadało tyle śniegu, że nie powstydziłby się styczeń i luty. Mróz też nie próżnował. Próżnowałem zatem ja. W niedzielę nawet myślałem, żeby się gdzieś przewietrzyć, ale w końcu dałem spokój.

Dziś wziąłem sobie wolne. Miałem wcześnie rano wyruszyć na nieco dłuższą trasę i wrócić pociągiem. Kierunek miał być z wiatrem… No ale dopadło mnie lenistwo. Barłożyłem do dziewiątej. Miał być ładny dzień, ale za oknem przewalały się chmury i siąpiło. Już nawet w głowie kluła mi się myśl, by kontynuować to lenistwo, ale nie. W końcu mocno po dziesiątej wyruszyłem na trasę zastępczą. W Wałbrzychu od razu puściłem się na podjazd. Robiłem go wielokrotnie i nie jest on jakimś wielkim wyzwaniem. Dziś jednak dał mi się we znaki. Na końcu górki oddychałem ciężko, przed oczami kręciły mi się mroczki. Wiedziałem, że jeśli nie stanę, za chwilę zemdleję. Miałem tak parę razy. Pierwszy raz na pierwszej jeździe – dawno, dawno temu, w 2002 roku. Wtedy zbagatelizowałem ten objaw i rzeczywiście zemdlałem. Wpadłem do rowu z wodą. To mnie ocuciło. Potem jeszcze może ze trzy razy podczas moich jazd czułem, że coś takiego się dzieje. Wówczas nauczony doświadczeniem, przystawałem. Tak też zrobiłem dzisiaj. Pomogło. Dalej już jechałem normalnie. Normalnie, nie licząc kiepskiego tempa. Jeszcze w Wałbrzychu wzmógł się deszcz. Padało na całego. Założyłem kurtkę i pokręciłem dalej. Trochę kląłem na to omdlenie, ten deszcz i swoje problemy. Może i pomogło. Po półgodzinie opady ustały i dalsza jazda odbywała się bez niepotrzebnej wilgoci.
Naciskając na pedały myślałem sobie, co naprawdę może przedwcześnie zakończyć jazdę. Jakie stany organizmu mogą to spowodować? Doszedłem do wniosku, że dwa: skurcze (jeśli słabe są nogi) i omdlenie, ale takie poważne (gdy wysiadają płuca). Reszta to fraszka, bóle, podjazdy, wiatr, to wszystko jest do pokonania.

Trasa moja nie była górzysta, ale jakieś hopki można byłoby na niej wskazać. Jak zwykle początek miałem z wiatrem, a drugą część pod wiatr. Z tym, że różnica była tak, iż najpierw wiało 5 m/s, a później 10-12. Ostatnie 40-50 kilometrów to było mocne rzeźbienie pod srogi wicher. No ale przecież skurcze i omdlenia mnie nie atakowały. Można było jechać.

We wsi Garncarsko zatrzymałem się przy monumencie ku czci Armii Czerwonej. Prosta biała kolumna z czerwoną gwiazdą i jakimś napisem. Napis był nieczytelny, bo zalano go czerwoną farbą, jak i zresztą pół obelisku. Zastanawiałem się, czemu wcześniej nie usunięto tego koszmarnego obrazu zakłamanej historii. Teraz pewnie wreszcie w całym naszym kraju wysadzi się te „pomniki” w powietrze.

Jechałem na pożywnym śniadaniu, ale po walec z tym wiatrem poczułem wilczy głód. Kupiłem sobie słodką bułkę i na niej dotarłem już do domu. Ostatni podjazd z Pogorzały też był pod wiatr. Oj, ciężko się brnęło…

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bojanice-Mościsko-Książnica-Wiry-Sobótka-Garncarsko-Maniów-Domanice-Śmiałowice-Wierzbna-Bolesławice-Milikowice-Komorów-Pogorzała-Wałbrzych





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!