Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ulubiony miesiąc. Broumov

Środa, 18 maja 2022 · dodano: 18.05.2022 | Komentarze 0

Prognozy na wczoraj się sprawdziły. Lało i to dość mocno. Ja ten deszcz obserwowałem z bezpiecznej pozycji, najczęściej przez okno (samochodu lub domu).
Dziś za to miało być słonecznie. Prognozy też się sprawdziły. Ranek jednak był znowu zimny. Nie zdążyłem jednak porządnie zmarznąć, bo spotkała mnie niezbyt miła niespodzianka. W pewnym momencie z impetem wjechałem w dziurę w nawierzchni ulicy, rower aż podskoczył. Z reguły staram się omijać takie rzeczy, ale na wałbrzyskich jezdniach ich nie brakuje i czasem się to nie udaje. Zakląłem szpetnie, ale już wiedziałem, co za chwilę się stanie. No i faktycznie. Tylne koło zaczęło się lekko miotać. Złapałem gumę. Niby pierwszą w sezonie, ale w bardzo kiepskim momencie. Nie lubię spóźniać się do pracy. Stanąłem i dopompowałem koło. Na nic! Powietrze szybko uciekało. Zabrałem się zatem za wymianę dętki. Poszło mi to nawet sprawnie, ale trasę do pracy musiałem skrócić. Zamiast zwykłych 14 kilometrów, zrobiłem 9. No ale to akurat nie miało większego znaczenia. W pracy w szatni przebierałem się, gdy nagle z mojego tylnego koła w rowerze rozległo się głośne „psss”. Koło po raz drugi szpetnie wypuściło gazy. Pewnie w czasie wymiany dętki do środka dostał się jakiś ostry okruszek (kamyczek, pyłek), który teraz znowu przeciął dętkę. Dziwne, ze nie stało się to w czasie jazdy, kiedy swoim ciężarem dociskałem do gruntu, tylko na postoju. Cóż, czasem tak bywa. Cieszyłem się, że udało mi się chociaż dojechać do roboty.

W pracy miałem okazję wyruszyć w teren. Jakoś tak się złożyło, że dane mi było odwiedzić w tym czasie swoje mieszkanie. Zabrałem z niego dwie kolejne dętki i dużą pompkę. Dzięki tym akcesoriom mogłem naprawić w pracy ten nieszczęsny kapeć. Wcześniej jednak dokładnie wyczyściłem wnętrze opony i obręcz koła. Zabiegi te przyniosły oczekiwany rezultat. Nabite w kole osiem atmosfer trzymało jak ta lala.

Po południu było słonecznie, ale bez nadmiernej ciepłoty. Mój letni strój uzupełniłem zatem podspodnią bluzą z długim rękawem. Z Wałbrzycha wyjeżdżałem podjazdem przez Glinik. Nieco się tam naszarpałem, bo oprócz stromizny musiałem walczyć z przeciwnym wiatrem. Efektem tych zmagań był dziwny ból w lewej łydce i stawie skokowym. Czułem jakieś nieprzyjemne rwanie i mrowienie. Nawet musiałem na chwilę stanąć i pogimnastykować się, gdy poczułem nadchodzący skurcz. W końce jakoś to przemogłem i jechałem dalej. Cóż, wiek robi swoje.

Wybrałem się do Czech, bo dawno tam nie byłem. Uwielbiam jechać odcinek z Unisławia Śl. do czeskiej granicy. Niby to krajówka, ale ruch tam jest tylko lokalny. Trasa wiedzie lekko w dół, po bokach wznoszą się malownicze masywy Gór Wałbrzyskich – Stożek Wielki i Lesista Wielka. W Czechach oczywiście nie miałem już czasu na knedliki i piwo, ale jakoś nie martwiłem się tym. W Broumovie remontują główną drogę, ale rowerem się przecisnąłem. Do domu dotarłem już po dwudziestej, radując się coraz dłuższym dniem. Wieczór, podobnie jak ranek, był chłodny, ale cóż to znaczy wobec ciepła organizmu po przejechaniu setki z okładem. Mimo tych nerwowych przygód, cieszyłem się jazdą w maju, moim ulubionym miesiącu.

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-(Glinik)-Unisław Śl.-Mieroszów-Mezimesti-Hejtmankovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!