Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Szybka dwusetka. Paczków

Niedziela, 29 maja 2022 · dodano: 29.05.2022 | Komentarze 0

Zegarek zadzwonił nieco po szóstej. Pobudka mniej więcej tak jak do pracy. Nie grymasiłem, ładnie wstałem. Z pewnym wysiłkiem przełykałem znacznie obfitsze śniadanie niż zwykle. Obowiązkowa ciepła herbatka postawiła mnie na nogi, a mocna kawa wypita na drugą nóżkę wypędziła ze mnie resztki snu. Punkt 7:30 już byłem na rowerze.

Wcześniej skalkulowałem swoją zaplanowaną trasę. Miała być dwusteka, a więc taki ranny wyjazd był w pełni uzasadniony. Poranek był zimny. Jak zwykle. Nieco przemarzłem, ale jechało mi się tak dobrze, że nie chciałem przystawać i zakładać kurteczkę wiezioną w tylnej kieszonce. Z Wałbrzycha wyjechałem przez Modliszów, chyba drugi raz w tym roku. Niedawno wyremontowano tę drogę. Wygląda zupełnie inaczej niż dawniej. Gładziutki asfalcik aż mówi. No i ten piękny zjazd do Świdnicy. Z łatwością przekroczyłem sześćdziesiątkę.

W głowie miałem plan jazdy. Zrealizowałem go dokładnie. To lubię. Trasę nie można nazwać górską, ale z pewnością była urozmaicona. Podjazdy nie były długie i mocne, ale na długich odcinkach mi towarzyszyły. Na mikrych zjazdach można było kapkę odsapnąć. Na początku jechałem pod ślicznym błękitnym nieboskłonem. Słońce niby było, ale się obijało. Temperatura wahała się w granicach 13-17 stopni. Po południu zaczęło się szpetnie chmurzyć. No i jak zwykle drugą część miałem pod wiatr. Trzeba wszakże przyznać, że nie był on jakiś dramatyczny. Przed Henrykowem zobaczyłem znaki kierujące na objazd. Zgodnie ze swoim zwyczajem zignorowałem je. Cóż, przez centrum miejscowości przebijałem się przez wertepy, bo zdarto nawierzchnię. Kiedyś w Henrykowie ze dwa lata robiono mały mostek. Teraz też pewnie drogowcom zejdzie…

Do pokonania miałem niby spory dystans. Drogi te jednak wielokrotnie pokonywałem w różnych konfiguracjach. Miałem zatem wrażenie, że kilometry przemierzam szybko. Znajome widoki szybko uciekały w tył. Wyjątkiem był odcinek między Ziębicami a Paczkowem. Tej drogi nie pamiętałem zbyt dobrze. Oczywiście ją też przejechałem parę razy, ale kilka lat temu ostatni raz. Teraz pamięć w plenerze mi wracała, ale dwa razy musiałem jednak przystanąć, by w telefonie sprawdzić trasę.

W Paczkowie wjechałem do brukowanego rynku. Było wczesne popołudnie, a mnie nieco ścisnęło w żołądku. Niestety gastronomia tam wymarła. Były co prawda dwa bary z kebabami i hamburgerami, ale nieczynne. W sklepie kupiłem bułkę i małe kabanosy. Na tym prowiancie dociągnąłem do domu. Przed Ząbkowicami znowu przywitały mnie informacje o objazdach. Niezbyt lubię przejeżdżać przez to miasto, a zwłaszcza przez kostkowe centrum. Pojechałem zatem dookoła. Na odcinku do Stoszowic zmagałem się z mocniejszym wiatrem. Nie wiem co to za kierunek, ale tam zawsze wieje. Chyba jakiś czart macza w tym swe brudne paluchy. Namachałem się niemało.

Na ostatnim podjeździe do Wałbrzycha złapała mnie ulewa. Przydała się w końcu kurteczka. Najpierw mżyło, potem już lało jak z cebra. Nawet przyplątał się grad. W najgorszym momencie wskoczyłem pod wiatę i tam przeczekałem z dwadzieścia minut. Potem już w samym Wałbrzychu złapała mnie druga fala. Tym razem już jechałem w deszczu.

Po znanych trasach zrobiłem szybką dwusetkę. No ale bagatela, zajęło mi to ponda dziewięć godzin.

Dzisiejsza trasa:
Wałbrzych-Modliszów-Świdnica-Wiry-Jaźwina-Roztocznik-Gilów-Piława Górna-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Osina Mała-Głęboka-Paczków-Kamieniec Ząbkowicki-Ząbkowice Śl.-Stoszowice-Jemna-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Burkatów-Pogorzała-Wałbrzych





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!