Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Przez Drogę Stu Zakrętów. Kudowa Zdrój

Piątek, 17 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 0

Jako się rzekło, wczoraj wymieniłem oponę. Nowa jest czarna, ale sprawia dobre wrażenie. Jak każda marki Continental. Jest lekka, ale mocna i mam nadzieję, że długo mi posłuży. Korzystając ze swoich statystyk, ustaliłem, że na poprzedniej przejechałem 23 300 km. Przednie opony zużywają się dłużej niż tylne. Wyjaśnienie jest proste, są mnie obciążone.

Dzisiejszą trasę do Kudowy Zdroju śmiało można nazwać górską. Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie i w końcu się na nią zdecydowałem. Miałem dziś urlop i chyba dobrze go wykorzystałem. Z domu wyjechałem o 9:30. Dzień był słoneczny, ale niezbyt ciepły. Dopiero po południu zrobiło się letnio. Z Wałbrzycha wyjechałem podjazdem na Olszyniec. Jechało mi się dobrze. Może wreszcie łapię lepszą formę. Po trzydziestu kilku kilometrach po raz pierwszy wjechałem do Czech. Przejeżdżałem przy Skalnym Mieście. Ta atrakcja turystyczna cieszy się wielkim powodzeniem wśród Polaków. Nie inaczej było dziś. Droga przy nim była zakorkowana, ale ja na rowerze jakoś się przebiłem. Bawiłem się w rozpoznawanie tablic rejestracyjnych polskich samochodów. Znam się na tym niezgorzej. Dziś przy Skalnym Mieście była cała Polska: m. in. Białystok, Puck, Dąbrowa Tarnowska, Włocławek, Szczecin i wiele innych.

W Polsce wyłoniłem się w Kudowie Zdroju. Tutaj też było zatrzęsienie ludzi. Kurort tętnił życiem. Od razu pokręciłem Drogą Stu Zakrętów na Przełęcz Lisią. Wspinaczka poszła mi nieźle. Jedzie się tam lasem, a więc dla bezpieczeństwa odpaliłem tylne światło. Znowu towarzyszyły mi samochody o wszelakich rejestracjach. Zjazd do Radkowa był szybki. Potem jeszcze było paręnaście kilometrów lekko w dół do rozwidlenia w Ścinawce Średniej.

Znowu wjechałem do Czech i w znanej i opisywanej tu często knajpie u Bartosa przystanąłem na obiad. Były oczywiście knedliki i Primator. Góry nieco zelżały, ale pojawił się przeciwny wiatr. Zawsze muszą być jakiś atrakcje.

Do domu dojechałem lekkim łukiem. Gdy z powrotem znalazłem się w Polsce, pomknąłem przez Mieroszów, Kochanów, Czarny Bór i boczne odnogi miasta Boguszowa-Gorc. W domu stawiłem się przed dziewiętnastą.

Dzisiejsza trasa:
Jak w opisie.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!