Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Odrabianie start z bólem głowy. Police nad Metuji

Czwartek, 29 września 2022 · dodano: 29.09.2022 | Komentarze 0

Przez tydzień nie udało mi się pojeździć. W weekend miałem wyjazd zupełnie nierowerowy, do córki, która studiuje w Holandii. Przy okazji zlustrowałem ten kraj pod kątem ewentualnej rowerowej wyprawy. Niestety, odpada. Za dużo urbanizacji i porządku. Poza tym te ścieżki rowerowe na każdym kroku… Ja bardziej lubię np. bałkański bałaganik. Z kolei początek tygodnia upłynął pod znakiem opadów i mojego pewnego lenistwa. Ta że w końcu na rower się nie wybrałem.

Na dziś zapowiadano poprawę pogody to jest bez szału, ale przynajmniej bez deszczu. Ruszony wyrzutami sumienia, wziąłem sobie na dziś jeden dzień urlopu, żeby odrobić choć część strat.

Obudziłem się z bólem głowy, przypadłością, która od dawna mnie nie dosięgała. Jakoś zwlokłem się z łóżka i zjadłem śniadanie. Czułem jednak, że ciało raczej nie jest gotowe do jazdy. Wcześniej umyśliłem sobie dość trudną trasę. Przez godzinkę biłem się z myślami. Jechać, nie jechać? Zmienić trasę na bardziej lajtową? W końcu w okolicach dziesiątej poczłapałem zgodnie z planem.

A plan był taki, by sporym łukiem dotrzeć do Czech. Jechałem zatem tak jak sobie w głowie wyznaczyłem, z tą myślą, że ewentualnie skrócę sobie dystans. No ale kilometry przybywały, a ja poruszałem się tak jak miałem ułożone w głowie. Ta nadal nieco ćmiła, ale ból był do wytrzymania.

Dzień był pogodny. Tak jak zwiastowały prognozy. Było nawet słońce, ale temperatura miotała się w mizernych zakresach, czyli od ośmiu do piętnastu stopni. Mój quasi-zimowy ubiór się przydał się znakomicie. Miałem na sobie i długie nogawki, i długie rękawki, obolała głowa uzbrojona była w czapeczkę. Do kompletu zabrakło tylko zimowych rękawiczek. Pod koniec jazdy zorientowałem się, że rękawiczki mam nie do pary. No ale obie były niebieskie, a taką dziś miałem tonację barw pozostałych części mego ubioru. No za wyjątkiem czapeczki, która była żółta.

Profil trasy był dość trudny, były górki i góreczki. W czeskim Pekovie w restauracji „U generala Laudona” zjadłem obiad. Była godzina piętnasta, a mnie mocno już burczało w brzuchu. Wziąłem sobie pikantny gulasz z knedlikami i piwo Opat. Wszystko smakowało wyśmienicie. Za owe frykasy zapłaciłem 160 koron, a więc całkiem niedużo. Po obiedzie miałem zatem siły, by wspiąć się na Honske sedlo. Z przełęczy tej jest piękny zjazd, na którym można osiągnąć niezłe prędkości. Mnie się marzył jakiś rekordzik w tym zakresie, bo i wiatr był tu sprzyjający. Cóż, wykręciłem ponad 72 km/h. Do rekordu zabrakło 7 km/h. Tuż przed samą przełęczą łyknął mnie jakiś jegomość na góralu. Już miałem pomstować na swoją formą, ale zauważyłem, że jedzie na elektryku. Na zjeździe nie był już takim chojrakiem, dziabnąłem go jak szczupak płotkę…

Do domu dotarłem przed osiemnastą. Teraz myślę nad porządną kolacją.

Dzieiejsza trasa:
Wałbrzych-Pogorzała-Burkatów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Głuszyca-Rybnica Leśna-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Dedov-Police nad Metuji-Pekov-Honske sedlo-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Kochanów-Grzędy-Czarny Bór-Boguszów-Gorce (Kuźnice Świdnickie)-Wałbrzych





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!