Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 85.20km
  • Czas 03:15
  • VAVG 26.22km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Wtorek, 27 września 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Dziś do piętnastej praca. Rano nie ma mowy, by jechać do niej rowerkiem. Jest ciemno jak chyba sami wiecie gdzie. Kolega zachęcał mnie do wyposażenia swego roweru w światła. Dzięki temu mógłbym dalej jeździć rano do pracy rowerem. Fakt faktem… Jedyną przeszkodą, by ciągnąć poranne harce są te egipskie ciemności, które władają światem tuż przed godziną szóstą. Jednak wariant ze światłami odpada, bo po prostu nie lubię jeździć po ciemku, a światła raczej sygnalizują obecność rowerzysty niż rzeczywiście rozświetlają mroki. Pewnie dla mnie to kwestia oczu, które strasznie męczą się, gdy dobrze nie widać drogi.
Przemyślałem temat moich jesiennych krótkich już wycieczek w dni robocze. Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Wieczorem ładuję rower do samochodu, do plecaka wrzucam rowerowy kostiumik i buty. Z tym wszystkim jadę do pracy ze Świdnicy do Wałbrzycha. Tu zarabiam pieniądze n a życie przez osiem godzin, potem –prawdziwe życie- szybko skręcam rower (właściwie dokręcam tylko koła, bo w całości rowerek nie wejdzie do mego samochodu, jednak czynności ta trwa dosłownie minutkę). No i dalej jazda! Jednak nie wracam na rowerze do domu, czyli do Świdnicy, tylko wracam z powrotem do Wałbrzycha, gdzie czeka mój samochód. No i znowu pakuję rower do auta i tymże mechanicznym stworem jedziemy zadowoleni do domu. Dzięki temu mam sporo ponad trzy godziny jazdy, a także samochód do dyspozycji na drugi dzień. W ten sposób pewnie będę bujał się przez październik. Powoli dystanse będą jednak coraz krótsze, ze względu na stale ubywający okres jasności.
Dziś zatem korzystając z ładnej jak na koniec września pogody zaliczyłem klasyczną dla siebie trasę: Wałbrzych-Mieroszów-Mezimesti-Vernerovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Mezimesti-Mieroszów-Wałbrzych. Klasyczną, bo przemierzałem ją z grubsza licząc pewnie ze sto razy. A może nawet i więcej. W trakcie jazdy co prawda spadł mały deszczyk, ale był on raczej krzepiącym ciepłym orzeźwieniem niż czymś przykrym. Dziwny, ciepły wrześniowy opad, można rzec prawie październikowy…
Jeszcze w Wałbrzychu jedzie się mało ruchliwymi ulicami, ładnym podjazdem liczącym ok. 4 kilometrów. Jeszcze na kilometr przed tabliczką wskazującą koniec miasta, wjeżdża się w las. Potem praktycznie do samej czeskiej granicy jest zjazd, na początku spory, potem już prawie niezauważalny, ale miejscami bez zbytniego wysilania się i deptania w pedały licznik wskazuje 35-40 km/h. Czeskie drogi są spokojne i pozbawione dziur. Jest to szczególnie istotne dla rowerzysty jadącego rowerem szosowym. U nas zresztą też się trochę remontuje nawierzchnie, ale póki co jest mnóstwo odcinków niby asfaltowych, ale tak naprawdę to strach tam się wybierać na cienkich oponkach. Trzeba przyznać jednakże, że wreszcie w Mieroszowie położono nowy asfalt. Co prawda na wylocie do Czech nadal straszy 300- metrowy odcinek kostki, ale chyba zostawią go jako jakiś zabytek minionych czasów…
Dzisiejszy dystans 85,2 km ze średnią 26,2 km/h. A rower pozostał w pracy…
Na trasie brak cór Koryntu...





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!