Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 100.80km
  • Czas 04:22
  • VAVG 23.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Wczorajszą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości uczciłem w sposób dla mnie najbardziej odpowiedni, czyli na rowerze. Jeżdżę już tylko w weekendy, jeśli rzecz jasna pogoda pozwoli. W związku z tym powoli wygaszam sezon, zarówno pod względem liczby przejazdów jak i ich dystansu. Dla mnie brak cyklicznych jazd oznacza widoczny upadek formy. Jakoś wiotczeją mi mięśnie i słabną płuca… No to lekki żarcik, ale z malutkim procentem prawdy. Pogoda była znośna, jeśli nie liczyć silnych podmuchów przeciwnego mroźnego wiatru, z którym zmagałem się na całej trasie. Wiatr wiał wschodni, a ja właśnie w tym kierunku podążałem. Momentami na długich odcinkach jechałem 20-22 km/h, bo taka była siła tego wiaterku, że nie sposób było mknąć szybciej. No ale to normalne u nas o tej porze. Hm, normalne w tym sensie, że w ogóle wieje i przy tym zaczynam się już przyzwyczajać, że normalność owa oznacza, iż wiatr jest mi wrogiem. Jedyną korzyścią w tej sytuacji było wrażenie, że jadę pod górę, gdy tymczasem trasa była raczej płaska. Korzyścią dlatego, że lubię jeździć po górach… Po chwili zastanowienia można jednak powiedzieć, że analogia była słuszna tylko do pewnego stopnia. Na jazdę po górach, którą lubię składają się i ciężkie podjazdy, ale też karkołomne zjazdy. Na wczorajszej trasie rzecz jasna „zjazdów” nie było. No ale nie ma co grymasić, bo najważniejsze, że przecież nieco sobie pojeździłem, a mógł spaść śnieg, który nakazałby powiesić rower na kołku. Wyjechałem stosunkowo późno, bo mocno po dziesiątej. Dystans jednak miał być raczej przeciętny i nie było gdzie się spieszyć. Na mojej trasie była miejscowość Stolec. Jednak nie piszę o niej dlatego, że ma dość charakterystyczną nazwę, lecz aby przypomnieć pewne historyczne wydarzenie, które miało miejsce w jej pobliżu. Otóż w drugiej połowie XIII wieku miała miejsce bitwa pod Stolcem. Była to walka bratobójcza, bo walczyły przeciwko sobie oddziały piastowskich książąt śląskich i wielkopolskich. Jechałem tak zatem niespiesznie, hamowany przez wiatr i patrzyłem na okoliczne pola, wyobrażając sobie tę średniowieczną batalię… Nie informują o niej żadne napisy, a szkoda, bo mimo bratobójczego charakteru bitwy, jest ona świadectwem polskości tych ziem, które później przez wiele stuleci były germanizowane. Taka oto refleksja przy świecie niepodległości…
Trasę wybrałem tak, aby przejechać „dziewiczy odcinek”. Pisałem kiedyś o tym. Z grubsza chodzi o to, że bardzo lubię pokonywać jakąś drogę na rowerze po raz pierwszy. Wtedy z ożywieniem obserwuję jej przebieg, ukształtowanie terenu, mijane miejscowości. Tym razem dziewicza droga miała dystans ok. 30 km i położona była między Ziębicami a Nysą. Był zatem nowy asfalt, było parę hopek, była błogość poznawania czegoś nowego…
Cała trasa miała taki oto przebieg: Świdnica-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Budzów-Stoszowice-Ząbkowice Śl.-Stolec-Ziębice-Kamiennik-Nowaki-Jędrzychów-Nysa. Dystans 100,8 km ( przekroczenie stu kilometrów wyniknęło z dodatkowej rundy po Nysie, a wydawało mi się, że trasa będzie liczyć 110-115 km) przy średniej 23 km/h.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!