Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.70km
  • Czas 03:32
  • VAVG 23.97km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Sobota, 17 grudnia 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Kolejna grudniowa przejażdżka zaliczona. Trasa już mizerna i niezbyt imponująca. Bo i dzień coraz krótszy i postępujące roztrenowanie. Jednak wrażenia jak zawsze (albo prawie zawsze) na szóstkę. Bo tak właściwie te moje jazdy od jakiegoś miesiąca zawdzięczam tylko łaskawej pogodzie. W poprzednich sezonach raczej mój sezon kończył się pod koniec października. Tak więc wrażenia z jazdy muszą być pozytywne, bo przecież jazdy mogło już po prostu nie być.
Podczas dzisiejszego wyjazdu doświadczyłem nad wyraz zmiennej pogody: było i słoneczko, były gęste chmury, był dziwny ciepły deszcz, który raczej kojarzył się z wiosną, był wreszcie grad i śnieg. Te dwa ostatnie opady trwały dość krótko i raczej nie utrudniły jazdy. A wszystko to w przeciągu mniej niż czterech godzin. Był jak zwykle wiatr. I to o piekielnej mocy. Bardzo pomagał w pierwszej części mej jazdy, a w drugiej był przekleństwem.
Celem wycieczki był prastary śląski gród Niemcza, sławny z obrony w czasach Bolesława Chrobrego przed wojskami niemieckimi i czeskimi. Dziś można tam zobaczyć pozostałości murów miejskich. Niestety miasteczko podupada. W rynku nie ma turystów, tylko można zobaczyć paru spragnionych meneli pod sklepami monopolowymi… Dla mnie, miłośnika historii, smutny to był widok i przynoszący nieciekawe refleksje. Cóż było jednak robić? Zostawiłem meneli na pastwę ich zgubnego nałogu i pomknąłem z powrotem. Już pod ten piekielny wiatr. Na trasie wypróbowałem swoje nowe rowerowe wdzianko, cieplutki bezrękawnik, w pięknym żółtym kolorze. Spisał się zgodnie ze swym kolorem, czyli na złoty medal. Wytrzymał atak deszczu, gradu i śniegu.
Rowerzystów spotkałem niewielu. Dokładnie dwóch i to na początku mej jazdy jeszcze pod Świdnicą. Potem już był tylko asfalt i mijające mnie samochody.
Dystans 84,7 km ze średnią 24 km/h. Trasa zupełnie nie dziewicza: Świdnica-Bystrzyca Górna-Bojanice-Pieszyce-Dzierżoniów-Byszów-Niemcza-Byszów-Roztocznik-Uciechów-Jaźwina-Wiry-Świdnica.
Wieczorem w Świdnicy zaczął na poważnie padać śnieg…


Tak oto zakończyłem uzupełnienia za lata minione. Teraz tylko siadać na rower i przemierzać kolejne dystanse. Cóż, to dopiero najwcześniej pod koniec stycznia (jak pogoda się poprawi, bo w Świdnicy zimno i śnieg).Teraz czas na narty.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!