Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 301661.90 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 106.50km
  • Czas 04:40
  • VAVG 22.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Sowie forever

Poniedziałek, 21 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0

Pogoda póki co dopisuje. Dziś było bezchmurnie i ciepło. Ciągłym mankamentem rowerowych zmagań pozostaje jednak wiatr. Jest on zwiastunem zmiany pogody. Dziś wiało niemiłosiernie. Na jutro zapowiadane są burze i załamanie pogody. No ale może nie będzie mniej niż pięć stopni…

To będzie jutro. Dziś wszakże też był dzień i to jak się rzekło wcale niezgorszy.

Rano wybrałem się do pracy. Tym razem nie śniły mi się złowróżbne koszmary. A więc i jazda była spokojna. Nawet wstało mi się o piątej bez grymaszenia i szukania jeszcze pięciu minutek snu. Wyjechałem wcześnie. W pracy byłem prawie pierwszy. Prawie, bo jeden kolega chyba też dość wcześnie wstaje. A że nie jedzie rowerem, tylko samochodem, ma przede mną pewną przewagę. Moja jazda do pracy to najpierw ok. 3 kilometrów przez miasto (Świdnicę), potem ok. 8 km lekkiego podjazdu, następnie ze 3 kilometry ostrzejszego podjazdu, później ok. 4 kilometry łagodnego zjazdu i płaskiego, wreszcie ok. 4 kilometrów przez Wałbrzych w górę i w dół, a na koniec ostatni kilometr dosyć ostrej ścianki. Podjazd po kostce z nachyleniem powyżej 12 procent. Dziś dystans ten pokonałem dość żwawo, jednak do rekordu zabrakło ok. 3 minut. Tak czy owak, w pracy byłem mocno przed siódmą.

Po ostatniej długiej i płaskiej trasie, dziś pojechałem w góry. Było sporo podjazdów. W połączeniu z dość mocnym przeciwnym wiatrem, całość była raczej trudna. Ale jakoś specjalnie się nie zmęczyłem. Po raz kolejny ugruntowałem się w przekonaniu, że najpiękniejszym podjazdem w mojej okolicy jest wjazd na Przełęcz Jugowską od strony Pieszyc. I nawet wcale nie chodzi o dobry asfalt, lecz o wyjątkowe walory tej drogi. Samochodów było chyba ze trzy na 13 kilometrach podjazdu, poza tym jazda przez zielony las daje wytchnienie dla skołatanych nerwów. Prawdziwy kontakt z naturą. W trakcie podjazdu minąłem fanatyków zjeżdżania na deskorolkach, którzy wjeżdżali na przełęcz samochodem, a potem na swoich pojazdach mknęli w dół. Asfalt dobry, tylko jak czymś takim zahamować? O ile podjazd był czymś miłym, mimo wysiłku podjazdu przecież, o tyle zjazd w stronę Jugowa ciągle wywołuje we mnie fontannę brzydkich słów z powodu koszmarnej jakości nawierzchni. No ale jakoś zjechałem. Potem była kolejna przełęcz, Przełęcz Sokola. Zdobyta wszakże nie w sposób klasyczny, bo atak na nią przypuściłem od środka podjazdu, czyli od Sokolca. No ale zaliczyłem trzy kilometry najtrudniejszego odcinka. Naprawdę trzeba trochę depnąć na pedały. Potem był już właściwie tylko zjazd i łatwe płaskie odcinki do Świdnicy.

W domu zameldowałem się po godzinie 19. Forma zwyżkuje. Ale nie może być inaczej, bo przecież za dwa tygodnie rozpoczyna się ostra jazda na Bałkanach…
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów (po raz pierwszy)-Bojanice-Pieszyce-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Przełęcz Sokola-Walim-Jugowice-Zagórze Śl.-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów (po raz drugi)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!