Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.70km
  • Czas 05:17
  • VAVG 23.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Sowie forever

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0

Po powrocie z wyprawy zwykle ogarnia mnie marazm. Jakoś nie chce mi się pisać. Miejscowe trasy wydają mi się jałowe i nudne. Wiem że przygoda się skończyła. Jednak z drugiej strony każdy wyjazd na rowerze może być przygodą. Po odmienności Bałkanów powoli wracam do rzeczywistości. Jazdy na rowerze mimo marazmu duchowego nie zaniedbywałem. Mimo tego że kolejna prawdziwa wyprawa raczej za rok, planuję już pomniejsze eskapady. Może coś uda się zrobić w lipcu i sierpniu. Coś na dwa-cztery dni. Zobaczymy. Tymczasem rowerem przemierzam okoliczne ścieżki…

Rano pojechałem do pracy. Nasz klimat upodobnił się do niektórych naszych cech narodowych. Jesteśmy porywczy, a więc i wiatr mamy porwisty. Jesteśmy niestali i takąż mamy pogodę. Z reguły rano nie ma wiatru. Dziś jednak był od niej wyjątek. Dęło mi prosto w twarz i prawie urywało głowę. Jazda pod wiatr i generalnie pod górę nie należy do przyjemności. Ubrałem się rozsądnie, ale i tak przemarzłem. Wiatr bowiem oprócz tego że wiał jak na potępieniu, to jeszcze był lodowaty. Po przyjeździe na miejsce sprawdziłem czas. Rekordu nie było. Było bardzo daleko od rekordu. No ale tym się specjalnie nie przejąłem. Bo rekordy i kilometry są tylko dodatkiem do jazdy.

Kolejny raz w tym roku po pracy pojechałem w Góry Sowie. Tym razem było połączenie dwóch przełęczy: Woliborskiej 711 mnpm i Jugowskiej 805 mnpm. Piękne leśne trasy i trochę wysiłku na podjazdach. Zwłaszcza ok. 3 ostatnie kilometry na pierwszą wymienioną przeze mnie przełęcz wyciskają nieco potu. Jakiś przypadkowo spotkany przez mnie kiedyś rowerzysta nazwał Przełęcz Woliborską francą. Ze względu na sztywność końcówki podjazdu. Coś w tym określeniu jest, bowiem podjeżdża się tam raczej niewygodnie. No ale po mocniejszych naciśnięciach na pedały, wreszcie wdrapałem się na grzbiet. Przełęcz Jugowska natomiast, to moja ulubiona górka. Dziś też podjazd i zjazd dał i wiele przyjemności.

Ostatnie dwadzieścia kilometrów niby po płaskim, ale znowu pod sakramencki wiaterek. Już co prawda tak strasznie nie hamował jak rano, lecz wyziębił mnie do szpiku kości.

Cóż, teraz już oczy mi się nieco kleją, a perspektywa ciepłego łóżeczka jest czymś godnym dzisiejszego rowerowego wysiłku.

Trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Jodłownik-Przełęcz Woliborska-Wolibórz-Przygórze-Jugów-Przełęcz Jugowska-Pieszyce (po raz drugi)-Bojanice (po raz drugi)-Opoczka-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!