Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 105.80km
  • Czas 04:36
  • VAVG 23.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

urwany pedał

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Jako się rzekło, dziś Stary Zdechlak miał swoje pięć minut. Koło od szosówki się naprawia, zatem wczoraj musiałem nieco narychtować swój stary rower, by dziś mi posłużył. Właściwie po Kotle Bałkańskim wyczyściłem go trochę, jednakże miał dwa istotne felery nabyte na Bałkanach i w trakcie transportu lotniczego: po pierwsze łańcuch był nieco nadwyrężony (o czym napiszę w temacie „Kocioł Bałkański 2012”), po drugie zaginęła mi oś przedniego koła (była odkręcona w czasie transportowania i gdzieś szlag ją trafił). Pierwszy problem pominąłem, jechałem na niepewnym łańcuchu, drugi rozwiązałem w ten sposób, że pożyczyłem oś od roweru szosowego, pasowała.
Zdechlak jest cięższy od mojej kolarzówki, zatem rozruszać go trudniej. Ale jak już odpali, to idzie jak przecinak.
Dziś przekonałem się, że prawdę mówi przysłowie o nieszczęściach, które chodzą parami. Podczas ostatniej jazdy zdefektowało mi koło, teraz to samo przytrafiło się prawemu pedałowi. Większą część porannej jazdy do pracy przebyłem normalnie. Jednak jakiś kilometr przed jej osiągnięciem coś dziwnego zaczęło się dziać z moją prawą nogą. Oprócz normalnego ruchu kołowego, zaczęła zataczać mniejsze dodatkowe kółeczka. Stopa traciła możliwość pionowego nacisku na pedał i uciekała gdzieś na bok. Jakoś dojechałem do pracy. Pomyślałem przy tym, że coś się stało z moim butem z podkową SPD. Sprawdziłem prawy but, ale niczego nienormalnego tam nie dostrzegłem. Miałem nawet zamiar w godzinach pracy dokładnie to sprawdzić, ale nie miałem czasu.
Po pracy wyruszyłem z myślą, że może problem sam zniknie. No ale w dzisiejszych czasach sama znika tylko gotówka. Podczas jazdy noga nadal bujała się na boki. Stanąłem na chodniku. Dokładnie zbadałem połączenie pedału z korbą. Hm, okazało się, że gwint się całkiem wyrobił, a pedał wcale się nie trzyma tylko dynda na boki. Lekko go pociągnąłem i wyszedł ze swojego osadzenia. Przy tym wyleciały z otworu w korbie wióry – pozostałość gwintu. Ja to jednak mam szczęście! Do sklepu rowerowego w Wałbrzychu, w którym naprawia się moje koło od kolarzówki miałem może ze dwa kilometry. No trzeba tam się udać, może coś poradzą. Dziwnie się jedzie kręcąc jedną nogą. Jakoś jednak tam dotarłem.
Po może godzinnym oczekiwaniu na swoją kolej (bo mieli sporo roboty), zajęli się moim pedałem. Nagwintowali otwór w korbie powiększając go nieco, na gwint w pedale założyli redukcję i wszystko sprawne. Lżejszy o 20 złotych opuściłem sklep. No cóż, ale rower nadaje się do użytku.
Będąc w lekkim niedoczasie postanowiłem nieco skrócić trasę. Pierwotnie miała przebiegać przez Czechy, lecz w końcu z tego zrezygnowałem. Dużo Czech będzie w przyszłym tygodniu.
Moja trasa wiodła przez Góry Sowie. Najpierw była Przełęcz Sokola z piękną ciężką końcówką, a potem Przełęcz Jugowska. Na jej wierzchołu budowana jest murowana knajpka w miejsce drewnianej, która niedawno spłonęła. Kiedyś coś tam o tym pisałem.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!