Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 102.60km
  • Czas 03:48
  • VAVG 27.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czech

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Jako się rzekło, dziś była popołudniowa jazda wyremontowaną szosówką. Mogłem się przynajmniej wyspać, co jakoś dziwnie mi pasowało. Czyżby rodzące się lenistwo?
W drugiej połowie sierpnia, w którą dziś wkroczyliśmy, zaczyna już tchnąć jesienią. Dzień wyraźnie krótszy, podmuchy chłodnego wiaterku, dojrzałe owoce jarzębin na drzewach. Nawet jakieś małe ptaki zbijają się w liczne stada i głośnym ćwierkaniem ogłaszają chęć odlotu do ciepłych krajów. Hm, gdybym tak ja mógł odlecieć na południową półkulę, gdzie nastaje wiosna… No ale nie ma co narzekać. Dziś pogoda mimo tych jesiennych zwiastunów, była więcej niż znośna. Oczywiście o opadach nie było mowy, nawet ten chłodnawy wiatr nie miał w sobie agresji.
Rower niby odremontowany, ale jakoś dziwnie mi się na nim jechało. Nawet na początku myślałem, że padły mi stery, bo bardzo opornie pracowała kierownica. Może to efekt moich poprzednich jazd na innym rowerze, może nowa sztywna opona w przednim kole. Trudno powiedzieć. W każdym razie, po jakimś czasie, jakby się ruch przy skręcaniu wyrobił i jechało się w miarę normalnie. Nowa kaseta (nie pytajcie jakiej marki, bo nie wiem) i łańcuch ładnie szumiały, a ich współpraca układała się wzorowo. Nowe klocki hamowały z dużą gracją.
Pojechałem znowu do Czech, jednak inną nieco trasą niż poprzednio. Kilometry mijały dość szybko, jednak bez porannej ich dawki przy przejeździe z domu do pracy, początek lekko się wlókł. Tak do 50 kilometra, bo potem już było z górki. Z górki w sensie, że kilometry przeskakiwały szybciej, a nie jazdy w dół. Choć tak Bogiem prawdą jak to sobie teraz uświadamiam, rzeczywiście jakieś ostatnie 30 kilometrów, to już było płasko i niejednokrotnie lekko ku poziomowi morza.
Zarówno w Czechach jak i w Polsce na rowerach jeździło sporo narodu. Byli sakwiarze, samotni szosowcy (szoszoni), miłośnicy rowerów górskich, którzy gdzieś tam przemykali asfaltem, rodzinki z małymi bajtlami. Miło się na to patrzyło, bo jak tak sobie machaliśmy, odczuwałem jakieś poczucie więzi i wspólnoty.
Do Świdnicy wróciłem dość szybko, bo niewiele po godzinie dziewiętnastej. Mogłem jeszcze zatoczyć jakieś kółko, ale stwierdziłem, że na dziś wystarczy. Nie można być tak zachłanny na przyjemności. W ramach pokuty trzeba je czasem skracać. No ale bez przesady…
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa Ruda-Głuszyca-Jedlina Zdrój-Zagórze Śl.-Lubachów-Świdnica. Średnia niezła, bo zawsze tak jest jak się przesiada z cięższego roweru na lżejszy…





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!