Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 104.40km
  • Czas 04:19
  • VAVG 24.19km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Sowie forever

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 1

Po jakiejś przerwie dziś znowu była poranna jazda do pracy. Mój ciut wyjazd przed godziną szóstą był już w mrocznej scenerii. Mrocznej, bo na tyle ubyło dnia, że o tej porze słońce jeszcze nie wzeszło. Dodatkowo poranek był pochmurny, co spotęgowało ciemności. Uważnie jechałem przez Świdnicę, bo ruch już jest koło szóstej spory, a ja nie chciałem przedwcześnie zakończyć jazdy pod kołami jakiegoś samochodu. Trzeba będzie pomyśleć o jakimś oświetleniu, przynajmniej z tyłu. Coś czerwonego i mrugającego pewnie się przyda. Jutro kupię sobie takie światełko. Prawdę mówiąc gdzieś powinienem mieć jakieś stare, ale owo „gdzieś” w moim przypadku to szerokie pojęcie. Podczas jazdy już za rogatkami Świdnicy zrobiło się przejrzyście i mogłem śmiało przemierzać znaną mi dobrze trasę. Już przed samym Wałbrzychem wyminąłem nawet na podjeździe jakiegoś dziarskiego rowerzystę, który śpiewał sobie w niebogłosy mając w uszach słuchawki. O tej porze rzadko spotykałem miłośników rowerów. A śpiewających w niebogłosy już wcale. W trakcie jazdy zauważyłem, że zaczęło się wypogadzać. Było też przyjemnie ciepło, to jest jak na tę porę roku. Jechałem w bluzie z długim rękawem i krótkich spodenkach i raczej nie zmarzłem.

Tak czy owak już niedługo skończą się moje poranne jazdy, bo strasznie nie lubię mknąc w ciemnościach. Może jeszcze ten tydzień i następny. Potem rower w dni robocze będzie czekał na mnie w miejscu mojej pracy w Wałbrzychu. Będę zaczynał i kończył trasę w tym mieście, a wracał do domu busem lub samochodem. Ten wariant przećwiczyłem w zeszłym roku. Jest niezły. Oczywiście będą krótsze dystanse, ale nie będzie przynajmniej całkowitej stagnacji. Pogoda ma być niezła, a zatem jeszcze można śmiało jeździć. Mam nadzieję, że podobnie jak w zeszłym roku w weekendy będzie można śmigać także w grudniu. No bo tak naprawdę końcem sezonu jest dla mnie opad śniegu i jego utrzymywanie się na drogach.

Po Karkonoskiej miało nie być gór. Ale gdzie tu jeździć?! Gór dookoła dostatek, a poza tym jazda po płaskim jest monotonna i, tak jak dla mnie, na dłuższą metę bardziej męcząca niż walka na podjazdach. Zatem dziś pojechałem w okoliczne górki, a konkretnie w Góry Sowie, a całkiem konkretnie na Przełęcz Walimską. Podjazd tam jest niczego sobie, trzeba też zmierzyć się z nieprzyjemnymi długimi odcinkami kostki zarówno na jednej jak i drugiej stronie przełęczy. Szczególnie odczuwałem te nierówności, bowiem miałem dziś mocno nabite opony. Na równej nawierzchni mknie się jak po maśle, ale za to odczuwa się duże wibracje na wszelkich dziurach i wybojach. Odcinków kostki pewnie już nie zaleją asfaltem, bo to jakiś zabytek czy inny diabeł. Po walce z tym zabytkiem już nawet na równej drodze mocno drgały mi ręce. No ale takie są uroki Walimskiej. Wjazd na przełęcz zaliczyłem w dobrym tempie. Na górze zameldowałem się dziwnie niezmęczony. Potem już był tylko zjazd, odcinki płaskie i małe hopki. Aby przekroczyć setkę, do Świdnicy wjechałem zataczając spore kółko. W domu byłem o 18:30.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Olszyniec-Walim-Przełęcz Walimska-Pieszyce-Dzierżoniów-Kiełczyn-Wiry-Marcinowice-Śmiałowice-Wierzbna-Świdnica.





Komentarze
Gość | 20:40 środa, 5 września 2012 | linkuj No właśnie. Gór w okolicy tyle więc po co po płaskim jeździć :) Wyznaję podobną filozofię. Uwielbiam to, że parę kilometrów od domu mam całkiem "niczego sobie" góry i podjazdy, a to dla mnie kwintesencja kolarstwa.
A co do Przełęczy Walimskiej, to mimo bruku, jest jednym z moich ulubionych pozdjazdów.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!