Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 128.10km
  • Czas 05:00
  • VAVG 25.62km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewicze trasy

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

Korzystając z dobrej pogody oraz faktu pracy w tzw. „terenie”, mogłem dziś także wygospodarować nieco czasu na rower. Było warto, bo aura rzeczywiście ustabilizowała się na przyzwoitym wrześniowym poziomie. Jest słonecznie, niezbyt ciepło i stosunkowo bezwietrznie. Napisałem „stosunkowo”, bo u nas zawsze wietrzysko wieje. Mnie lekko dał się we znaki podczas powrotu. Zniweczył piękną średnią. No ale cóż, mnie te średnie tak Bogiem prawdą za bardzo nie podniecają…

Kiedyś przeglądałem sobie mapę Dolnego Śląska i zauważyłem na niej obszar z gruntu dziewiczy. Nie stanęła tam moja stopa, o kole od roweru nie wspomnę. Już z miesiąc temu chciałem tam się wybrać, lecz albo co innego mnie znęciło, albo pogoda była do bani. Dziś wszakże korzystając z opisanych wyżej przychylnych okoliczności, postanowiłem spenetrować tę „terra incognita”. Mam na myśli pobliże Wrocławia od zachodniej strony, tak mniej więcej od Kątów Wrocławskich i Środy Śl. Mimo, że mam tam zaledwie 40 km (tj. do Kątów), jakoś nigdy w przeciągu 11- letniej rowerowej kariery (?) tam nie zawitałem.

Na mapie nowe miejscowości uśmiechały się do mnie i zachęcały do penetracji (cokolwiek ma to znaczyć…). A więc w końcu spenetrowałem. Wrocław nie jest przychylny rowerzystom. Duży ruch, kiepskie drogi, dużo kostki. Jazda od obrzeży do centrum jest sporym wyzwaniem. Parę razy, mimo niechęci, tam się szwendałem. Jednak bez przyjemności. Zatem dziś miałem zamiar tylko liznąć stolicę Dolnego Śląska. No wiecie, tabliczka z nazwą i powrót. Tak jednak wytyczyłem sobie trasę, by w drodze powrotnej nie powtarzać tych samych odcinków. I to się udało. Ponad 40 kilometrów „dziewiczych tras”! To jest coś. Ponad 10 nowych miejscowości. Do Wrocławia wjechałem od strony miejscowości Samotwór (skądinąd, cóż za piękna nazwa, złośliwi mężczyźni mogliby tak nazywać przedstawicielki piękniejszej płci, no ale to był żart, w dodatku w złym guście… ale szkoda że nie miałem aparatu, z pewnością zdjęcie z tabliczką wylądowałoby w temacie „Dziwne miejscowości”) i wylądowałem w dzielnicy Jarnołtów. Potem jakimś skrótem polną drogą i przez drewniany most na rzece Bystrzycy znalazłem się we wsi Gałów.

Dystans wyszedł nieco większy niż zakładałem, ostatnie kilometry pokonywałem już w zapadającym mroku. Ależ szybko nadchodzi już wieczór… Niedługo pozostanie już tylko jazda w weekend. Do pierwszych śniegów. No ale te śniegi chyba nie tak szybko przyjdą. Patrzyłem dziś trochę na mijane przeze mnie lasy, parki i zagajniki. Jesieni jeszcze jakoś nie widać. Drzewa w większości mają jeszcze zielone wdzianka, żółci i czerwieni jest niewiele… Nawet owady otumanione słonecznymi promieniami latały dziś jak szalone. Były i motyle i uderzające podczas lotu w moją twarz jakieś muchy czy bąki. Pozory lata były jednak zaiste złudne. Niska temperatura i chłodne powiewy kazały już poważnie oswajać się z myślą o jesieni.

A więc ta dziewicza trasa wyglądała tak: Świdnica-Jagodnik-Pszenno-Śmiałowice-Domanice-Mietków-Piława-Kąty Wrocławskie-Sośnica-Pietrzykowice-Smolec-Skałka-Samotwór-Wrocław-Gałów-Zakrzyce Małe-Jarząbkowice-Chmielów-Pełcznica-Kostomłoty-Bogdanów-Imbramowice-Żarów-Piotrowice Świdnickie-Tomkowa-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!