Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 80.70km
  • Czas 03:31
  • VAVG 22.95km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolory jesieni

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0

Po fali chłodów od jakiegoś czasu (chyba od poniedziałku) zaczęło się ocieplać. Dziś było wyjątkowo ciepło. Cały dzień było też słonecznie. Cały, to znaczy do momentu mojego wyjazdu o piętnastej. Rower (stary zdechlak) czekał grzecznie na swój wypad. Dziś miałem już rowerowe okulary, ale zapomniałem za to skarpetek. Jechałem zatem w swoich normalnych, cywilnych. Jakoś wielkiej różnicy nie odczułem. Zwiozłem do pracy całą stertę rowerowego ubrania. Miałem zatem i strój wybitnie letni oraz całkowicie zimowy (nawet z polarową czapką). Przydał się ten lżejszy. Założyłem na sobie bluzę z długim rękawem, ale reszta już była lekka.

Jak wspomniałem, cały dzień cieszył oczy piękny błękit nieba. Jednak o piętnastej wylazły jakieś chmurzyska. Przysłoniły słońce, ale raczej nie były to obłoki deszczowe. Było parno. Jak w środku lata. Te zmiany pogody, a zwłaszcza temperatury, mogą doprowadzić do złej kondycji niejeden organizm, który boryka się z kłopotami w układzie krążenia. Mój układ krążenia jest póki co w miarę dobry, przynajmniej nie daje o sobie znać. A więc parność przyjąłem z zadowoleniem, bo wolę już upał niż ziąb. Cóż, nie był to klasyczny upał, ale dla mnie było całkiem znośnie. Podczas jazdy towarzyszyły mi cały czas chmury. Raz nawet na drodze widziałem ślady deszczu, który musiał padać niedawno przed moim przejazdem.

Niedawne przeziębienie odeszło. Trochę tylko w nosie mi kręciło. No ale nie wpływało to na obniżenie wydolności. Mój rower szedł całkiem żwawo. Trasa, mimo że nie było jakichś spektakularnych podjazdów, była jednak trudna. Kręciłem się po pogórzu. Było cały czas w górę i w dół. A więc o monotonii jazdy nie mogło być mowy. Zgodnie ze swoją koncepcją, dziś także zaliczyłem nowy dla mnie odcinek oraz nową miejscowość. Był nią Błażejów, wioska położona przy Chełmsku Śl. Jest to miejscowość, do której prowadzi ślepa droga. Trzeba zatem zawrócić… lub przebijać się przez górskie szutry. Ja wybrałem ten pierwszy wariant, bo zdecydowanie nie jestem kolarzem górskim. Odcinki szutrowe napawają mnie wstrętem. Tak to już mają asfalciarze. Zatem zaliczyłem ten Błażejów docierając do końca asfaltu w tej miejscowości (a nawet jeden metr dalej).

Gdy docierałem z powrotem do Wałbrzycha, mimo że do dziewiętnastej sporo brakowało, nad światem zapadła szarówka. Pewnie w jej wczesnym nadejściu pomogły chmury, które skutecznie odcięły dopływ światła. Podczas jazdy podziwiłem intensywne już kolory jesieni: czerwień i ulubioną przeze mnie żółć.

Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Mieroszów-Łączna-Przełęcz Strażnicze Naroże-Chełmsko Śl.-Błażejów-Chełmsko Śl.-Krzeszów-Kamienna Góra-Jaczków-Stare Bogaczowice-Struga-Lubomin-Struga-Szczawno Zdrój-Wałbrzych.
Do domu wróciłem busem, a zdechlak pozostał w Wałbrzychu. Czeka na piątkowy powrót do domu…





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!