Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 72.40km
  • Czas 02:59
  • VAVG 24.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

nic specjalnego

Czwartek, 4 października 2012 · dodano: 04.10.2012 | Komentarze 0

Pomimo niezbyt przychylnych prognoz pogody, zwiastujących deszcz, dziś postanowiłem odbyć krótką przejażdżkę. Piszę „krótką”, bo wszakże w październiku po pracy szaleństw nie będzie. Mój stary rower czekał cierpliwie w pracy. Początek dnia był nawet pogodny, potem zaczęło jednak wzrastać zachmurzenie i zerwał się potępieńczy wiatr.

Wyruszyłem w trasę nawet przed piętnastą, bo zwolniłem się kilka minut przed fajrantem. Szybko przejechałem Wałbrzych i Szczawno Zdrój i wskoczyłem na boczne drogi. Jednak dziś nawet na nich panował spory ruch. Zwłaszcza ciężarówki pchające się na grandę w te wąskie drożynki napawały mnie lekkim wstrętem. A tych dużych wehikułów było dziś naprawdę wiele.

Podczas jazdy, która trwała około trzech godzin, towarzyszyły mi dość skrajne warunki atmosferyczne. Było trochę słońca, ale rzadko, był mocny wiatr, który na niektórych odcinkach chciał nie chyba wrzucić do rowu, był wreszcie na końcu mały deszczyk. Deszczyk ten jednak był zadziwiający. Zamiast padać, jak Bóg przykazał, z góry, zraszał mnie ze wszystkich stron z boku. Przez moment zastanawiałem się skąd taka anomalia, aż dotarło do mnie, że jest ona powodem silnego wiatru, który na wszystkie strony miota kropelkami spadającej z nieba wody. Deszcz nie był obfity. Nawet był czymś miłym, bo trochę ochładzał. Było mi dość gorąco, bo dziś był całkiem ciepły dzień, ja ubrałem się grubo, a walka z wiatrem też wytwarzała w ciele dodatkowe ciepło.

Celem mojej jazdy była dziewicza trasa do miejscowości Żółkiewka pod Strzegomiem. Dziewiczy odcinek miał długość może z osiem kilometrów. Droga wiodła wśród kopalń granitu, który buduje wzniesienia w okolicy Strzegomia. Raz czy dwa razy wyłoniły się nawet same kopalnie ze schodkowymi tarasami wgryzającymi się w skały. Kilka razy przejechałem przy tablicach ostrzegawczych, które informują w jakich okolicznościach odbywa się strzelanie w skalnych wyrobiskach. Przy drodze są szlabany, które się zamyka przed planowanym odstrzałem, bo odrzut odłamków granitu jest duży, a lecące głazy mogą narobić sporo szkód.

W Świdnicy byłem tuż przed osiemnastą. Trochę ze smutkiem spoglądałem na wskazanie licznika. Dystansik marniutki, ale lepsze to niż nic. By przekroczyć 70 km musiałem zatoczyć łuk wokół Świdnicy.

A więc trasa miała taki oto przebieg: Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Wolbromek-Roztoka-Godzieszówek-Żółkiewka-Strzegom-Stanowice-Nowy Jaworów-Witków-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Bystrzyca Dolna-Świdnica.

Rower w przyszłym tygodniu znowu samochodem powędruje do Wałbrzycha….





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!