Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 112.00km
  • Czas 04:43
  • VAVG 23.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

rekonwalescencja

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 13.10.2012 | Komentarze 1

Jako wyznawca Kościoła pod wezwaniem św. Sadysty postanowiłem przewiać rany świeżym powietrzem…

Od wypadku, w którym miałem bądź co bądź czołowe zderzenie z samochodem, minęło cztery dni, ale nie będąc w stanie agonalnym, postanowiłem dziś trochę pojeździć. Pogoda była sprzyjająca, mój stan, nie licząc bólu po lewej stronie klatki piersiowej, był zadawalający. A więc trzeba było przewietrzyć te rany…

Kiedyś jeździłem z pękniętymi żebrami po prawej stronie, a więc co za problem wybrać się z obitą lewą stroną. Mogę swobodnie oddychać, tylko wzięcie bardzo głębokiego oddechu nieco mnie boli, poza tym odczuwałem urażone miejsce przy podskokach na wybojach dróg. No ale nie było tak najgorzej.

Oczywiście w trasę wyruszyłem Starym Zdechlakiem, bo szosówka jest raczej skasowana. Po zawiezieniu jej do serwisu okazało się, że oprócz ramy należy wymienić też widelec, kierownicę i wspornik kierownicy. Całość kosztować będzie ok. 1400 zł. Zatem żegnaj Pożeraczu Kilometrów, dostanę już nową szosówkę. Muszę się zastanowić nad jej imieniem…

Nie będąc pewny swych możliwości, wybrałem trasę lekko ponad sto kilometrów. Do czeskich Teplic nad Metuji. Było miłe słoneczko, lecz ciepła nie dawało. Miałem poza tym wrażenie, że cały czas muszę walczyć z wiatrem. Dmuchał wprost na mnie, zmieniał kierunek i kręcił. Nie był jakiś dotkliwy, ale trzeba było mocniej naciskać na pedały. Ubrałem się ciepło. W słońcu nieco się przegrzewałem, ale na zjazdach miałem komfort.

Na trasie spotkałem wielu rowerzystów, którzy korzystali z przychylnej aury i nabijali liczniki swych tegorocznych kilometraży. Drogi były czasem mokre, jakby chwilę przede mną padał deszcz, ale jakoś nie widziałem deszczowych chmur, a na mnie nic nie skapnęło.

Od czeskiej granicy do Mieroszowa jest remontowana droga. Już na większości dystansu jest nowy asfalt. Trochę mnie to zdziwiło, bo droga ta nie była aż tak straszna. No ale to prowadzi do granicy i może dlatego postanowiono ją naprawić.

Przebieg dzisiejszej jazdy był oto taki: Świdnica-Bystrzyca Dolna-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Zagórze Śl.-Jedlina Zdrój-Głuszyca-Grzmiąca-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Bohdasin-Mezimesti-Starostin-Golińsk-Mieroszów-Wałbrzych-Pogorzała-Świdnica.
W Świdnicy byłem ok. siedemnastej. Pijąc piwo w Cafe „Mocca” zastanawiałem się nad swoim losem. Po spotkaniu z samochodem mogłem już przenieść się w inny wymiar. Mogłem też pozostać w tym wymiarze, ale skasowany jak moja szosówka. Miałem szczęście? Może. Ja tłumaczę to sobie inaczej. Czuwał nade mną jakiś duch. Może Duch Sportu?

Jakby ktoś chciał zapoznać się z dogmatami Kościoła św. Sadysty, zapraszam na stronkę:
www.youtube.com/watch?v=Wd98msO7-UA





Komentarze
maciekc86
| 09:12 niedziela, 14 października 2012 | linkuj To się nazywa Zapaleniec! Ale z drugiej strony pogoda była wymarzona na jazdę (niestety spędziłem ten dzień w pracy...)
Z tym wypadkiem to nieciekawa sprawa; dobrze że skończyło się "tylko" tak. Ale jak sobie jeżdżę i patrzę na to co się dzieje na drogach, to wydaje mi się że każdego z nas - rowerzystów - to czeka, prędzej czy później. Trzeba pomyśleć o jakimś dobrym ubezpieczeniu...
Życzę Ci szybkiego powrotu do pełni zdrowia.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!