Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299563.30 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 70.30km
  • Czas 02:52
  • VAVG 24.52km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

nic specjalnego

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Dziś było zadziwiająco ciepło. Może tak jak w piękny kwietniowy dzień. O porze roku przypominały tylko ciepłe kolory liści na drzewach lub ich brak. Dawno nie było chyba tak ciepłego dnia w październiku. Zatem warto było udać się na małą przejażdżkę.

Po pracy szybko wskoczyłem na swego Zdechlaka i wyruszyłem do domu. Ubrałem się dość ciepło. Zimowa bluza, czapka, pełne rękawice. Już po pierwszym podjeździe w Wałbrzychu zdjąłem czapkę, bo pot zalewał mi czoło. Dalszą jazdę odbyłem już bez nakrycia głowy. Z chęcią zrzuciłbym też gdzieś w krzaki bluzę, bo gotowałem się w niej żywcem, ale żal mi było ładnego wzoru Discovery. Tak więc jechałem z bluzą rozpiętą po sam pas, a wpadające na ciało powietrze miło je chłodziło. Zdechlak sprawował się bez zarzutu. Na poprzednich jazdach miałem jakiś problem z tylną przerzutką. Coś tam nie chciało działać, ale pomajstrowałem nieco przy naciągu linki i problem jakoś się ulotnił. Łańcuch cały czas zamknięty jest złączką założoną jeszcze na Bałkanach, ale napęd działa bez zarzutu. Tak sobie myślę, że jakoś dociągnę do końca sezonu, a wczesną wiosną wymienię cały napęd. A może i ramę. Pomyślałem sobie, że założę ramę aluminiową w miejsce starej stalowo-chromowej. Obniżę dzięki temu masę Zdechlaka o jakieś parę kilo. Ale czy to będzie nadal Zdechlak? Wszak dusza roweru (według mojego mniemania) znajduje się właśnie w ramie…

Póki co jeżdżę na Zdechlaku, bo moja szosówka cały czas się naprawia. Jest jakiś problem ze sprowadzeniem odpowiedniej ramy. No ale jeździć mogę, a więc nie ma co narzekać.

Ciągle czuję skutki zderzenia z samochodem. Boli mnie po lewej stronie klatki piersiowej. Nie jest to jakiś straszny ból. Objawia się tylko przy gwałtownym ruchu, kichaniu lub głębokim oddychaniu. Na rowerze można jeździć…

Sezon powoli się kończy. Powoli warto zacząć myśleć o czymś na rok następny (o ile nie nastąpi koniec świata 21 grudnia). Mam już właściwie dwie koncepcje na duże wyprawy. Są nawet opracowane trasy. No ale wszystko zależy od zdrowia, pieniędzy oraz ewentualnego udziału towarzyszy wyprawy. Zobaczymy jak to się rozwinie…

Wracając do dzisiejszej jazdy. Mimo tych kłopotów z bolącymi żebrami, jechało mi się nieźle. Na trasie spotkałem rowerzystę na rowerze poziomym. Dziarsko kręcił. Pozdrowiliśmy się z uśmiechem. Pomyślałem sobie, że trasy można przemierzać na różnych wehikułach. Oby tylko sprawiało to przyjemność i oby było dostosowane do naszych możliwości.

Cóż tu więcej pisać? Może tylko tyle, że trzeba trzymać kciuki za dobrą pogodę, by jeszcze można było trochę pojeździć.

Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Pieszyce-Dzierżoniów-Kiełczyn-Wiry-Wirki-Kątki-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!