Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 101.90km
  • Czas 04:32
  • VAVG 22.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

śnieg

Niedziela, 2 grudnia 2012 · dodano: 02.12.2012 | Komentarze 0

Śniegi przyszły w czwartek. Zrobiło się chłodno, mroźnie, zimowo. Prawdę mówiąc miałem w ten weekend odpuścić sobie jazdę. Gdy zobaczyłem padający śnieg, jakoś pomyślałem o zakończeniu sezonu. Warto trochę odpocząć, gdy lata już nie te. Taka dwumiesięczna pauza dobrze by mi zrobiła. Trochę czuję się już zmęczony sezonem. Plan jazdy na weekend obmyśliłem sobie jeszcze przed śniegami. Chciałem zrobić małe kółko i dotrzeć do Kamiennej Góry. Taka sobie przyjemna wycieczka. Gdy okazało się jednak, że spadło sporo śniegu, przez jakiś czas rozważałem dwie opcje: albo puścić się ku nizinom na północy, albo jak już rzekłem zrezygnować z jazdy. W nocy jednakże nawiedził mnie Duch Sportu, który we śnie przemówił do mnie i nakazał zrobić wycieczkę zgodnie z planem. Powolny jego rozkazom, po zbadaniu przez okno pogody, która była całkiem zachęcająca, wypuściłem się w trasę.

Śniegu było znacznie więcej niż się spodziewałem. Jechałem drogami bocznymi, które nie były odśnieżane zbyt intensywnie. Im dalej od Świdnicy, tym było gorzej. Mijałem białe pola i oszronione drzewa. Czasem nawierzchnia też była pokryta lodowo-śnieżną masą. O śliskości drogi przekonałem się już pół kilometra od domu, gdy pociągnęło mi tylne koło na zakręcie. Wyjechałem po dziewiątej, kiedy nocny mróz jeszcze całkiem nie ustąpił. Kilka odcinków wśród lasu było porządnie zaśnieżonych. Raz nawet musiałem ciągnąć rower przez może 200 metrów, bo nie było szansy przejechać. Już 20 kilometrów od Świdnicy świat się zmienił. W Świdnicy i okolicach było znośnie, dalej już panowała zima. Uważnie obserwowałem nawierzchnię drogi, by szybko dostrzec jakieś niebezpieczeństwo w postaci lodu. Samochodów nie spotkałem wiele, zatem czasem jechałem sobie slalomem.

Ubrałem się już całkiem zimowo. Cztery warstwy bluz na górę, czapkę, kominiarkę, ochraniacz polarowy na szyję i długi grube spodnie. Mimo tej wydawać by się mogło zapobiegliwości, zmarzłem. Pogoda była nawet znośna, nie wiało, czasem przebijało się słońce. Było jednak zimno jak w srogi zimowy dzień. Właściwie nie pojechałem w góry, nie zaliczyłem jakiejś znanej przełęczy, ale moja trasa wiodła obrzeżami gór. Cały czas były podjazdy i zjazdy. Te ostatnie pokonywałem bardzo uważnie, by nie wyłożyć się na drodze lub nie wpaść do rowu. W trakcie jazdy, gdy tak męczyłem się ze śniegiem, przeklinałem nieco tego Ducha Sportu. Mogłem przecież spokojnie wybrać się w takie okolice, gdzie tego białego paskudztwa byłoby mniej. No bo powiedzmy sobie szczerze, przecież rower szosowy nie jest stworzony do jazdy po takiej nawierzchni.

Jak już wspomniałem, było raczej chłodno. Mimo kominiarki, czułem jak przemarzają mi policzki. Także stopy obute w buciki z metalowymi elementami szybko utraciły ciepło. W połowie jazdy w bidonie zamiast soku wieloowocowego zrobił się sorbet. Popijałem te lodowe igiełki jednak ze smakiem. Oprócz wymienionych wyżej najbardziej narażonych na chłód części ciała, poza tym było znośnie.

Okazało się, że nie tylko ja wybrałem się dziś na rower. Spotkałem na trasie trzech innych bikerów. Wszyscy jechali w przeciwną stronę, zatem dziś nie musiałem przed nikim uciekać. No i dobrze, bo nie wiem, czy by mi się udało. Forma jest już cieniem tego, co było dwa miesiące temu. Spadek formy najlepiej widać, gdy trzeba zmierzyć się z podjazdem. Dziś już tempo jazdy było nie to, a i wielekroć musiałem mocniej zredukować biegi niż bym to robił w pełni sezonu. Nie chcę jakoś biadolić, ale taka szarpana jazda daje znacznie mniej satysfakcji.

Dzisiejszą grudniową jazdą skompletowałem zaliczenie rowerowych wypadów w każdym miesiącu roku. Do tej pory nigdy to mi się nie udawało. Na początku swojej przygody z rowerem, sezon kończyłem już w październiku. Potem gdy jeździłem już dłużej, styczeń lub luty okazywały się niełaskawe. Czy będzie kolejna grudniowa przejażdżka? Zobaczymy, czy pogoda pozwoli. W każdym razie będzie na pewno na północ, tam gdzie mniej śniegu.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Milikowice-Świebodzice-Cieszów-Stare Bogaczowice-Kamienna Góra-Krzeszów-Grzędy-Czarny Bór-Boguszów Gorce (Stary Lesieniec i Kuźnice)-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica. Dystans 101,9 km ze średnią 22,5 km/h.

Parę zimowych fotek na stronie http://www.bikeforum.pl/threads/11604-Wypociny-RODDOSA?p=292995#post292995





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!