Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 101.30km
  • Czas 04:58
  • VAVG 20.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cztery razy "m"

Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 1

Śniegowe chmury, o których ostatnio pisałem, mające zgrabnie pofrunąć nad Małopolskę niestety pozostały nad Dolnym Śląskiem i brzydko się tu wypróżniły. Potem napływały kolejne chmury i chyba za cel wzięły sobie wypróżnianie się nad rejonem, w którym mieszkam. W tym jest złośliwość rzeczy martwych, jeśli czegoś chcemy (w tym przypadku braku śniegu rujnującego plany rowerowe), to z reguły dostajemy coś całkiem odwrotnego.

Tak więc ostatni raz na rowerze byłem dokładnie miesiąc temu. Potem było to okropne wypróżnianie się chmur śniegowych, a tydzień temu z kolei, kiedy już wypróżniania nie było i panowały jakie-takie warunki, przyplątało mi się jakieś paskudne przeziębienie. Trzyma mnie ono w lżejszej już postaci do dnia dzisiejszego.

Na dziś pogody były niekorzystne. Już wcale nie podniecam się przepowiedniami w telewizji, bo nic nie są warte. Sprawdzają się te ze stronki meteo.pl. Otóż wczoraj na tejże stronie spostrzegłem, że rejon Świdnicy ma być, wbrew ogólnym zapowiedziom w innych mediach, wolny od opadów śniegu. Coś tam miało pokropić, ale niezbyt intensywnie.

Byłem na tyle spragniony jazdy, że nie bacząc na niepewną pogodę i końcówkę choroby, postanowiłem gdzieś wyskoczyć. Jak postanowiłem, tak zrobiłem…

Wyjechałem około dziesiątej. Na zewnątrz przywitała mnie gęsta mgła i ziąb. Wszędzie było mokro, ale raczej nie padało, co najwyżej mżyło. Ze zdziwieniem oglądałem też objawy mrozu: lód wytworzył się na okularach, pod licznikiem oraz, co już zupełnie niespotykane, na moich spodniach w okolicach części ciała nad wyraz niesfornej (dla nieznających tego skeczu Monty Pythona, powiem że mam na myśli rejon krocza). Na początku myślałem, że spodnie mi się przetarły: były białawe. Jednak po ich dotknięciu nie mogło być wątpliwości: w samej rzeczy był to lód. Wszystko to dość zagadkowe, bo przecież jak jest mgła, to nie powinno być mrozu. No ale takie były fakty…

Efektem jazdy w lekkim stanie chorobowym była niewątpliwie znacznie mniejsza wydolność oraz uporczywy ból głowy. Ten ostatni towarzyszy mi do teraz.

Cóż, jazda pod znakiem czterech liter „m”: mgła, mżawka, mróz, migrena. No ale warto było, cieszę się, że się odważyłem…

Po drodze spotkałem kilku rowerzystów. Oni chyba też sprawdzali pogodę na meteo.pl, bo w przeciwnym razie chyba zostaliby w domu.

Jazda po miesięcznej przerwie była męcząca. To co wyrobiłem w sobie na początku lutego, odeszło w siną dal. Trzeba od nowa budować formę. Przed nami chyba ostatni ponury tydzień, a potem już wiosna. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Dzisiejsza trasa – takie tam esy-floresy: Świdnica-Jagodnik-Wiry-Jędrzejowice-Kiełczyn-Dzierżoniów-Dobrocin-Byszów-Niemcza-Byszów-Roztocznik-Kołaczów-Słupice-Uliczno-Jaźwina-Jędzrejowice-Wiry-Marcinowice-Śmiałowice-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.





Komentarze
maciekc86
| 11:04 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj W zeszłym tygodniu pogoda narobiła nadzieji, a potem zrobiła psikusa! Jeździłem parę razy w tygodniu i gdyby nie mokry i zapiaszczony asfalt byłoby idealnie :)
Podziwiam za silną wolę, ale z drugiej strony wiem co to głód jazdy :)
Czekamy na prawdziwą, ciepłą wiosnę :)
Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!