Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 116.40km
  • Czas 05:37
  • VAVG 20.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oby do wiosny!

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 2

Dzisiejsza trasa miała następujący przebieg: Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Milikowice-Stary Jaworów-Jaworzyna Śl.-Pastuchów-Mikoszowa-Jaroszów-Goscisław-Jarosław-Ujazd Górny-Jarostów-Jenków-Luboradz-Jawor-Jugowa-Świebodzice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.

Jazda odbyła się w zimowej aurze. Wszędzie biało, wietrznie i mroźno. Wczoraj miałem pewne wątpliwości, czy warto gdzieś się wybrać, ale rano, kiedy zobaczyłem błękitne niebo i słoneczko, moje obawy prysły. Nie sprawdzałem nawet prognoz na resztę dnia, tylko koło dziesiątej wyskoczyłem w plener. Ubrałem się godnie. Parę warstw na ciało, ochraniacz na szyję, czapka. Pomogło, bo raczej nie zmarzłem. Miałem spore wątpliwości, co do przejezdności bocznych dróg, którymi zaplanowałem trasę. Sadziłem że mogę na nich spotkać odcinki zaśnieżone i oblodzone. Dlatego szosówka o wąziutkich oponkach pozostała w domu (tj., na strychu), a do boju wyruszył Stary Zdechlak. Jego opony są znacznie grubsze (1,3 cala), a zatem w przypadku opisanych wyżej przeszkód jemu bardziej dziarsko przyszłoby ich pokonywanie. Poza tym był jeszcze jeden powód, że postanowiłem przewietrzyć mojego starego druha. Przeszedł on niedawno kompleksowy przegląd, w tym wymianę napędu, i chciałem go sprawdzić. Od razu powiem, że próbę zdał celująco. Idzie dobrze, wszystko funkcjonuje jak powinno. Gorzej ze mną. Totalny brak formy ciągle doskwiera. No ale jestem dobrej myśli. Gdy tylko pogoda się ustabilizuje na wiosennym poziomie, ruszę do ostrzejszych treningów. Może jeszcze przed planowaną na czerwiec swoją wyprawą na Słowację skorzystam z usług Zdechlaka. Miałem go przerobić bardziej gruntownie, w tym wymienić ramę stalową na aluminiową, ale póki co zostało po staremu. Trzeba będzie mu tylko wymienić opony, bo stare są już mocno wyjechane. Dziś przyjrzałem im się bacznie…

Moje obawy o stan dróg lokalnych były nietrafne. Na wszystkich odcinkach pięknie prezentował się asfalt. Owszem na poboczu leżało sporo śniegu, czasem należało jechać lekkim slalomem, niekiedy przeciąć strużkę wody, ale drogi nie stanowiły problemu. Słoneczko ładnie przygrzewało, w jego promieniach temperatura była na pewno dodatnia. Ale w cieniu był ziąb. Do tego oziębiało nieprzyjemne wietrzysko. No ale jak wspomniałem, dzięki przezornemu wielowarstwowemu ubraniu się, tylko wystawione na podmuchy policzki nieco mi zmarzły. Nawet jeszcze teraz mają kolory jak u osobnika spożywającego denaturat, w ilości nieco większej niż ogół społeczeństwa.

Do Jawora jechało mi się całkiem przyjemnie. Wiatr pomagał lub był boczny. W Jaworze licznik wskazał 70 kilometrów, a ja zmieniłem trajektorię na kierunek południowy. No i zaczęło się! Czar prysł. Wiatr był iście szatański. Powiem tylko tyle, żeby za dużo nie przynudzać, miałem na liczniku przez 25 kilometrów do Świebodzic wyświetlaną prędkość w zakresie 15-17 km/h. No jakoś tam doczłapałem, potem generalnie skręciłem na wschód, a wiatr przestał wydzierać mi siły w postępie geometrycznym. Były jednak mocno nadwątlone. Gdy stanąłem w Świdnicy pod swoją bramą, moja energia była na poziomie krytycznym…

Przed Jaworem mocno zgłodniałem. Wypatrywałem jakiegoś sklepu, ale w niedzielę mało jest ich czynnych. Gdy zacząłem walkę z wiatrem, głód spotęgował się. Dobrze że w drugiej miejscowości za Jaworem (w Czernicy) znalazłem otwarty taki przybytek. Wsunąłem trzy batoniki, mocno dojrzałego banana (takie lubię najbardziej), a wszystko popiłem Karmi malinowym. Trochę pomogło. Wskazówka energii podniosła się… Gdyby nie ten sklepik, to pewnie wpadłbym do rowu.

Cóż, w przyszły tygodniu planuję już rozpocząć rowerowe dojazdy do pracy do Wałbrzycha. Jutro chcę samochodem przejechać się przez moją trasę przez Pogorzałę. Nie powinno być śniegu, ale sprawdzić zawsze warto. Nawet kupiłem sobie porządne oświetlenie tylne i przednie, bo wyjeżdżać będę, gdy na dworze panować będzie mrok…





Komentarze
RODDOS
| 06:52 niedziela, 24 marca 2013 | linkuj Czołem Irek!
Dziś u mnie minus siedem, ale nie ma to tamto, zaraz wyskakuję w trasę.
Pozdro!
Gość | 20:23 sobota, 23 marca 2013 | linkuj hehe,twardziel Tom nie ma to tamto..pozdro z rownie zasnieżonego Bialogardu..
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!