Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 118.20km
  • Czas 05:36
  • VAVG 21.11km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosny nie widać...

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0

Zima jest nieustępliwa i męcząca. Zamiast zgodnie z logiką powoli pakować się, by przeskoczyć na półkulę południową, pozostaje u nas, niewiadomo po co. Co za tym idzie, moje planowane poranne jazdy do pracy okazały się niewykonalne. Mróz jeszcze jakoś można było pokonać, ale zwałów śniegu na drodze, już nie bardzo. Śnieg prószył prawie prze cały tydzień, bo w piątek przestać. Wczoraj zrobiłem mały rekonesans samochodem, badając przejezdność dróg. A że ta była wystarczająca, dziś nie czekając wiele, wybrałem się w trasę.

Było bardzo zimno. Mróz i wiatr stanowił o trudnych warunkach jazdy. Co prawda świeciło ostro słonko, lecz jego promienie jakoś nie mogły rozgrzać skutego lodem świata. Woda w stawach, przydrożnych rowach i kałużach była zamarznięta na kość. Na drogach jednak asfalt był całkiem odkryty i tylko z rzadka trzeba było omijać prezenty pozostawione przez zimę (śnieg i zlodowacenia). Ubrałem się iście arktycznie, ale i tak przemarzły mi stopy. Sok pomarańczowy w bidonie wyraźnie krystalizował, no ale jakoś go przełknąłem.

Dziś wiatr był z kierunku wschodniego. Trasę obmyśliłem wczoraj, a przed jazdą sprawdziłem pogodę i kierunek wiatru. Okazało się, że dziś miała być orka pod wiatr na początku, a od połowy trasy już lajcik. Tak się właśnie teraz zastanawiam, jaki wiatr jest lepszy – na początku przeciwny, a potem sprzyjający, czy na odwrót. Oczywiście zakładając, że poruszamy się po linii zamkniętej, a nie mkniemy tylko w jednym kierunku (jak na przykład na jakiejś wyprawie). Z pozoru wydawać by się mogło, że dzisiejszy mój układ wiania wiatru jest dla rowerzysty lepszy. Najpierw klniemy, potem jedzie się prawie samo. Otóż, moim zdaniem jednak nie. Na początku dobry jest wiatr sprzyjający, bo kilometry szybko lecą, jest miło i przyjemnie. Potem gdy już jesteśmy rozruszani, można powalczyć z wiaterkiem. Nawet jadąc 50-80 kilometrów z wiatrem w plecy specjalnie się nie namordujemy. Później jest ciężko, ale przecież do domu wypada wrócić. Gdy najpierw wymęczy nas przeciwny wicher, to już potem nawet jazda z wiatrem nie jest tak przyjemna. No to tyle dywagacji o wietrze. Chociaż tak właściwie lepiej ,żeby wcale go nie było. Pamiętam zeszłoroczną jazdę po Bałkanach. Dosłownie: wiatru nie było! Jechało się wybornie. U nas jednak te wietrzyska ciągle hulają. Cóż, trzeba przywyknąć.

Na trasie spotkałem dwóch szoszonów. Hm, ja też dziś byłem szoszonem. Niestety kultura rowerowa użytkowników kolarzówek okazała się w połowie tylko na poziomie. Na pozdrowienia rowerowe pierwszy nie odpowiedział, lecz mocniej nacisnął na pedały. Lekko mnie to zirytowało. Na szczęście drugi pierwszy do mnie machnął łapką, a więc i ja nie byłem dłużny…

Udało mi się zaliczyć także dwie króciutkie „dziewicze trasy”. Obie w powiecie wrocławskim, w gminie Kobierzyce. Przejechałem nimi przez „nowe” miejscowości: Kuklice i Nowiny. Po sprawdzeniu w moich statystykach okazało się, że była to 3748 i 3749 miejscowość, odwiedzona przeze mnie na rowerze.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Marcinkowice-Szczepankowice-Kuklice-Kobierzyce-Nowiny-Gniechowice-Kąty Wrocławskie-Piława-Mietków-Domanice-Krasków-Wilków-Niegoszów-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!