Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 81.10km
  • Czas 03:58
  • VAVG 20.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy marsz!

Wtorek, 26 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 0

Sezon dojazdów do pracy rozpoczęty!
Nie przyszło to jednak łatwo, bo dziś zaliczyłem chyba najbardziej mroźny i zimowy swój rowerowy wyjazd. Brzmi to trochę jak żart, bo przecież za chwilę będzie kwiecień. Jednak pogoda jest zimowa mimo że przecież zwykła logika nakazuje, by było już nieco cieplej. Szczerze mówiąc nie pamiętam tak długo trwającej zimy. A jako dinozaur pamiętam wiele. Ciężkie zimy bywały, kiedy byłem dzieckiem, pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Pamiętam je dobrze. Jak spadł śnieg w grudniu tak trzymał do wiosny. Właśnie! A wiosną ładnie wszystko puszczało, śpiewały ptaszki, żółciły się forsycje. A w tym roku istny koszmar! No bo jak określić moją poranną jazdę przy minus jedenastu stopniach?

Wyruszyłem ze sporym zapasem, by się nie spóźnić, bo to i nieelegancko, i w pracy tego nie lubią. Wyruszyłem zatem o 5:40. Rzeczywiście zapas się dojechałem do pracy po upływie 1:12 h. chyba mój najgorszy wynik, do przeciętnego czasu straciłem ok. 10 minut, do rekordu 15. Ale jak pobijać rekordy, kiedy forma cieniutka, a dookoła panuje zimowe ekstremum. W pracy spotkałem się z różnym odbiorem mojej jazdy: od podziwu do głośnego zastanawiania się nad stanem mego umysłu… Przemarzłem straszliwie, ale najbardziej przemarzły mi stopy. Kiedy w łazience zażywałem krótkiej toalety i stałem bosą nogą na kafelkach, wydawało mi się, że te grzeją. Zupełnie tak jak przy ogrzewaniu podłogowym. No ale takiego wszakże w mojej pracy nie ma… Na ostatnim pojeździe chciałem jeszcze łyknąć nieco soku z bidonu, ale mi się nie udało. Płyn był zamarznięty.

Dzień w pracy minął szybko na zwykłych zajęciach. O piętnastej, kiedy wyruszałem w drogę powrotną, było nieco cieplej, aż pięć stopni mrozu. Oczywiście chciałem zaliczyć jakąś sensowną pętelkę, by w Świdnicy zameldować się tuż przed zmrokiem. Najbardziej kiepsko jeździ się teraz po Wałbrzychu. Pełno dziur, ale zaczęły się remonty nawierzchni ulic. Niedługo to miasto chyba całkiem się zakorkuje. W okolicach Wałbrzycha jest znacznie więcej śniegu niż w położonej nieco ponad 20 km na północ od niego Świdnicy. Drogi są przejezdne, ale błoto śniegowe leży np. na wylocie w kierunku Złotego Lasu. Tam musiałem mocno uważać. Raz nawet stanąłem i z zszedłem na pobocze (w śnieg), by puścić samochód. Na szczęście aut było na tej drodze niewiele, a potem już był w miarę czysty asfalt.

Jadąc patrzyłem na białe pola i na zaśnieżone Góry Sowie oraz skrzącą od śniegu Ślężę. Na przełęcze w Górach Sowich pewnie będzie można wybrać się za miesiąc…

Jazdę na mrozie i przy ciężkim wietrze okupiłem chyba małym przeziębieniem. Czuję że coś mnie bierze, ale wszystko okaże się jutro.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Złoty Las-Lubachów-Bystrzyca Górna-Bojanice-Moscisko-Tuszyn-Jaźwina-Jędrzejowice-Wiry-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!