Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 107.60km
  • Czas 04:55
  • VAVG 21.88km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewicze trasy

Środa, 10 kwietnia 2013 · dodano: 10.04.2013 | Komentarze 0

Czasem pracuję poza swoim nominalnym miejscem, czyli Wałbrzychem. Tzw. teren. Tak właśnie było dziś. Praca czekała na mnie w miejscowości Radzików. Jest to mała wioska położona przy drodze krajowej nr 8. Droga ta łączy Wrocław z Kudową i dochodzi do czeskiej granicy. Jest bardzo ruchliwa i niebezpieczna. Ciężarówki poruszają się na niej całymi stadami, a na tej jednopasmowej drodze w wielu miejscach nie ma pobocza ani rozsądnego miejsca do ucieczki w razie zagrożenia. Nic dziwnego zatem, że raczej ją omijam szerokim łukiem. Nigdy nie jechałem nią w sposób kompleksowy, zdarzało mi się natomiast setki razy ją przecinać i sporo razy jechać nią krótkimi odcinkami. Biorąc to wszystko pod uwagę nie ma co się dziwić, że do dziś Radzików, który oddalony jest ode mnie tylko o 33 km, był dla mnie miejscowością rowerowo „dziewiczą”. A że zdarzyła się okazja połączyć pracę z rowerem, nie wahałem się rano wystartować do Radzikowa. Umówiłem się z moim kolegą- współpracownikiem, że samochodem dowiezie mi cywilne ubranie, które wcześniej mu przekazałem. Tak też się stało.

Rano pogoda była nieciekawa. W nocy padał intensywny deszcz i drogi były mocno zmoczone. W połowie drogi do Radzikowa przyplątała się też gęsta mgła. Widoczność spadła może do 30-40 merów. Jechałem uważnie i zapaliłem nawet tylne światełko. Na szczęście tylko mżyło, a nie padało. Ubrałem się ciepło i chyba pierwszy raz w tym sezonie w pewnym momencie podczas jazdy stwierdziłem, że z chęcią zrzuciłbym przynajmniej jedną bluzę. No ale nie zrzuciłem, bo chyba musiałbym ją posłać w krzaki, szkoda mi było.

Na miejsce dojechałem punktualnie o wyznaczonej porze. Potem jak to w pracy, trochę wysiłku intelektualnego. Rower stał oparty o ścianę, brudny jak nieboskie stworzenie. Miałem go wczoraj czyścić, na szczęście przeanalizowałem prognozę, która zapowiadała opady i sobie odpuściłem. I bardzo dobrze! Dziś rano po przejechaniu może kilometra mój rower był jeszcze bardziej brudny niż wczoraj. Oblepił go piasek i błoto. Teraz czeka w zaciszu strychu na jutrzejsze intensywne pucowanie.

W ciągu dnia pogoda ustabilizowała się. Było nawet miłe słońce. Ale kiedy wyruszałem w drogę powrotną, niebo zasnuły już chmury. Może raz w czasie mojej powrotnej jazdy coś na mnie kapnęło, ale wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby to była jakaś kropla zawieszona na drzewie, a nie deszcz. Na swojej mapie wypatrzyłem kolejny dziewiczy odcinek, no i rzecz jasna przejechałem go z uwagą obserwując okolice. Było tego może z 10 kilometrów, „dziewiczymi” miejscowościami były: Janowiczki, Czerwieniec i Kowalskie w powiecie strzelińskim. Rower trochę podeschnął, a napęd zgrzytał niemiłosiernie. Tak, tak, jutro trzeba pucować…

Raz nawet mocno zastanawiałem się nad swoją drogą, bo jakoś nie mogłem się wczytać w mapę. Moje wątpliwości rozwiał gość na rowerze, tubylec. Jego pojazd trzeszczał nieco bardziej od mojego, a gdy stanął okazało się, ze jest zalany w trupa. Piszę o tym tylko dlatego, że zdziwił mnie kontrast pomiędzy jego stanem ewidentnego zamroczenia, a jasnością udzielonych przez niego wskazówek, co do drogi. Podziękowałem mu grzecznie, a potem stwierdziłem, że maił rację co do joty.
Na dzisiejszej Tarsie miałem mały przedsmak górek. Przejeżdżałem przez Wzgórza Niemczańskie. Podjazdy są krótkie, ale dość sztywne. Było ich może z 5-6. Forma leciutko zwyżkuje…
Na kolejne dni zapowiadane są deszcze. Temperatura ma iść stopniowo do góry. W przyszłym tygodniu będzie ponoć 20 stopni. Ano, zobaczymy.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Radzików-Łagiewniki-Sienice-Prusy-Janowiczki-Czerwieniec-Kowalskie-Żelowice-Ciepłowody-Podlesie-Niemcza-Gilów-Dzierżoniów-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica. Przed Dzierżoniowem z zadumą spoglądałem na zaśnieżone szczyty Gór Sowich.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!