Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.70km
  • Czas 05:22
  • VAVG 23.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

deszcz

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 1

Po przeanalizowaniu wszystkich prognoz pogody, było jasne że ewentualna dzisiejsza jazda znowu przyniesie prysznic. Jakiś czas biłem się z myślami, bo specjalnej ochoty na to nie miałem. No ale w końcu postanowiłem jednak spróbować.

Już od razu po moim wyjściu z domu okazało się, że mżawka, która do tej pory snuła się nad Świdnicą, zamieniła się w deszczyk. Prawdę mówiąc nie chce mi się o tym już pisać, ale zmokłem solidnie. Jechałem ponad 100 km w deszczu, by ostatnie kilometry przejechać już bez niego. Cóż, sam sobie zgotowałem ten los, nie ma co narzekać. W czasie jazdy natomiast dotarło do mnie, że z reguły w weekendy babrze się pogoda. Dlatego pomyślałem sobie, by wystąpić z obywatelskim projektem ustawy. Hm, ustawa mogłaby się nazywać „ustawa o przesunięciu terminu weekendu”. Z grubsza wyglądałoby to tak, że gdy prognozy na weekend są niekorzystne, odpowiedni przepis (ustawowy) zamienia sobotę z poniedziałkiem, a niedzielę z wtorkiem. Wtedy w pochmurny sobotni dzień idziemy do pracy (szkoły), a gdy w poniedziałek zaświeci słońce, hajda na rower. Niektórzy może będą może kręcić nosem, że siedem dni pracy. No ale w takim systemie potem po trzech dniach pracy znowu będzie weekend. Chyba że pogoda znowu się popsuje.

Takie oto w głowie snuły mi się myśli, gdy woda chlustała na mnie z góry. Z dołu też, unoszona go góry przez moje koła. Mniej więcej na 25 kilometrze zorientowałem się, że nie mam pompki. Obejmy przy ramie zionęły pustką. Rower trzymam na strychu. Przyjąłem zatem dwa warianty. Albo ktoś ją, powiedzmy, „pożyczył”, albo jakoś się odczepiła podczas wczorajszego czyszczenia roweru i poturlała w dziurę. Tak czy owak lekko zasmuciła mnie perspektywa braku tego ważnego elementu wyposażenia. Już wyobraziłem sobie, że łapię gumę i czekam na tym deszczu na jakiś ratunek. Co chwila zatem sprawdzałem stan ogumienia czy aby to się nie stało. Oczywiście nie stawałem, by to ocenić, ani też co chwila nie oglądałem się do tyłu. Po prostu wczuwałem się w rower. Starałem się wybrać w miarę gładkie odcinki, bez dziur, by zmniejszyć prawdopodobieństwo złapania dziury. Jakoś się udało, ale taka jazda nie daje komfortu i spokoju. Zresztą o komforcie raczej nie mogło być mowy. Przez ten deszcz.

Osiągnąłem dziś chyba jeden z lepszych wskaźników czasu jazdy netto do całkowitego czasu jazdy, wliczając przerwy. Na rowerze jadąc spędziłem 5:23 h, a w sumie wyszło około 6 godzin. Przy czym z 25 minut kwitnąłem na przystanku z daszkiem na granicy polsko- czeskiej, by przeczekać największą nawałnicę. Poza tym raz wstąpiłem do sklepu, by kupić batoniki.

Czuwała nade mną opatrzność, bo z domu zabrałem polarową czapkę. Przydała się znakomicie. Tyle czasu na deszczu powoduje, że ciepło z człowieka ucieka jak powietrze z rozprutego balonu. Czapka, mimo że pochłaniała wodę, trzymała ją w środku. Zatem przynajmniej w głowę było mi ciepło.

Dzisiejsza trasa miała sporo podjazdów, choć nie trawersowała jakichś gór. Jak już wspomniałem, byłem w Czechach. Tam jest sporo wzniesień. Może niezbyt długich, ale dość stromych. Poza tym okolice Wałbrzycha i samo miasto jest znane z niepłaskiej powierzchni.

Jak przyjechałem do domu, to nawet się nieśmiało zaczęło przejaśniać. No ale teraz znowu przez okno widzę ciężkie chmury. Pewnie znowu chcą się wypróżnić. Deszczem.

Przebieg mojego dzisiejszego wyjazdu był taki oto: Świdnica-Modliszów-Wałbrzych-Unisław Śl. Mieroszów-Zdonov-Tepice nad Metuji-Ceska Metuje-Police nad Metuji-Lachov-Vernerovice-Mezimesti-Starostin-Golińsk-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jedlina Zdrój-Jugowice-Zagórze Śl.-Jez. Bystrzyckie(tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
Rower znowu do czyszczenia. Warto też wymienić z tyłu klocki…





Komentarze
Bod10
| 17:32 niedziela, 12 maja 2013 | linkuj Podziwiam ludzi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli wybierają taką pogodę na jazdę na rowerze. Mnie nie wyciągnąłbyś w taką pogodę za żadne skarby.
Myślałem, że jutro u nas będzie pogodnie, ale chyba nic z tego - deszczowa pogoda nadal nadciąga z zachodu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!