Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298796.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 114.60km
  • Czas 04:52
  • VAVG 23.55km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

W nawałnicy

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0

Dziś chyba było zwięczenie fatalnej pogody. Czegoś takiego nie spotkałem do tej pory. Miałem w planach wjazd na Okraj i powrót czeską stroną. No ale były to mrzonki. Tak intensywnych opadów deszczu nie pamiętam. Kiedy wyjeżdżałem około jedenastej, nawet świeciło słońce. Jednak już na pierwszych moich metrach zaczęło kropić. To co zobaczyłem po przejechaniu 35 km, chyba na długo zapamiętam. Pierwsza fala totalnego deszczu zmusiła mnie do znalezienia schronienia pod wiatą przystanku autobusowego na rozwidleniu dróg Boguszów-Gorce-Jabłów-Czarny Bór. Po paru minutach spadł grad. Były to wielkie kule lodu. Metalowy daszek wiaty dudnił jakby walił w niego karabin maszynowy. Nawet samochody zjeżdżały szukać schronienia gdzieś pod drzewami. Gdyby ktoś odważył się wyjść na tę zawieruchę lub wyjechać rowerem, pewnie urwałoby mu głowę. Nawałnica ustała może po 20 minutach. Dokonała jednak dużych spustoszeń. Na drodze leżały lodowe kule, które zmieniały się w śnieg. Woda waliła w poprzek drogi. Strumień był bardzo silny, a koła mojego roweru grzęzły w niej do jednej trzeciej wysokości. Widziałem zalane domostwa w Borównie, Czadrowie, a potem w Bojanicach. Widok koszmarny. Straż pożarna jeździła na sygnale. Naprawdę szybko znaleźli się tam, gdzie powinni.
W deszczu było chłodno, ale co dziwne jak wychodziło słońce, to wszystko momentalnie schło i parowało. Trzy razy zrywała się nawałnica, trwająca może do pół godziny, a potem się przejaśniało.
Do domu przyjechałem przemoczony do suchej nitki. Dwie pierwsze nawałnice przeczekałem, trzecia złapała mnie w miejscu oddalonym od jakiegoś schronienia. Po kilku sekundach jazdy, byłem nasączony wodą jak gąbka. Cóż mi pozostało?! Jechałem dalej. Wypatrywałem tylko, czy nie sypnie znowu gradem.
Przed Świdnicą opady ustały, wyszło przyjemne słońce. Mimo że chlupało mi w butach, postanowiłem nieco wydłużyć swą trasę i zrobiłem ze dwie pętelki wokół miasta.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Modliszów-Wałbrzych-Boguszów-Gorce-Czarny Bór-Kamienna Góra-Krzeszów-Mieroszów-Unisław Śl.-rybnica Leśna-Głuszyca-Zagórze Śl.-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Burkatów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!