Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:452.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:49
Średnia prędkość:24.06 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:113.18 km i 4h 42m
Więcej statystyk
  • DST 113.00km
  • Czas 04:42
  • VAVG 24.04km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Sobota, 26 listopada 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Roztrenowanie postępuje i nie należy się forsować, zwłaszcza w moim wieku, bo często słyszę, że ten lub inny mój kolega-równolatek skarży się na gwałtowne obniżenie kondycji i jakieś nagle pojawiające się bóle w kręgosłupie czy gdzie indziej… Hm , na kondycję póki co nie narzekam, gorzej z tą drugą sprawą. Słyszałem o zapamiętałym rowerzyście, nieco starszym ode mnie, który lekceważył ból kolan i w trasę wybierał się po zażyciu środków przeciwbólowych. Teraz rower musiał powiesić na kołku i ma poważne problemy. No ale zostawmy te smutne historie i cieszmy się końcówką sezonu, który dla mnie rowerzysty-nieśniegowca, mimo zmniejszonej intensywności jazd, ciągle trwa. Słyszałem, że nawet grudzień ma być ciepły i bez opadów śniegu. A więc można będzie jeszcze trochę pomęczyć rowerek. Kto to wie, może będzie można płynnie wskoczyć w sezon 2012?
Trasa miała taki oto przebieg: Świdnica-Pieszyce-Dzierżoniów-Niemcza-Strzelin-Bierzyn-Mańczyce-Jordanów Śl.-Przełęcz Tąpadła-Wiry-Świdnica. Dystans 113 km przy średniej 24 km/h. Od Strzelina była walka z listopadowym wiatrem, który nadwątlił moje siły. Do domu przyjechałem przed szesnastą. Na trasie spotkałem jednego rowerzystę, a szkoda, bo jako rzekłem, pogoda jest całkiem niezła (mimo tego wietrzyska).




  • DST 113.90km
  • Czas 04:37
  • VAVG 24.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Pogoda sprzyja, zatem można było nieco przewietrzyć stare cielsko. Sprzyja, to znaczy nic nie pada, a zwłaszcza śnieg, bo temperatura wynosiła dziś u mnie ok. 2-3 stopnie, a więc było dość rześko. Zachmurzenia jakiegoś wielkiego także nie było, ale na całej trasie towarzyszyła mi listopadowa mgiełka. Widoczność była raczej kiepska, a więc należało jechać z dużą uwagą, uwaga ta zwłaszcza dotyczyła samochodów, dla których warto było być widocznym. Cóż znaczą niskie temperatury, gdy można ubrać się ciepło?! Wciągnąłem na grzbiet różne rowerowe wdzianka, głowę też osłoniłem od zimna. Wyglądałem pewnie jak żołnierz niemiecki pod Stalingradem. Ale co tam! Ważne że jakoś się jechało. Wyjechałem gdy osiadły gęste poranne mgły, koło dziesiątej. Wróciłem przed piętnastą, gdy już słońce nie dostarczało ani jednej kalorii ciepła przez zbity pułap chmur.
Jechało mi się przyjemnie. Trasę dobrałem odpowiednią. I choć udało mi się zaliczyć parę „dziewiczych” miejscowości (w powiecie średzkim śląskim), to kilometraż wyszedł prawie dokładnie zgodny z zakładanym. Na drodze spotkałem nawet dwa razy rowerzystów, i to sakwiarzy. Raz duet przy stacji benzynowej w Kątach Wrocławskich, raz singla już koło Świdnicy.
Dystans 113,9 km ze średnią 24,7 km/h. Trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Mirosławice-Kamionna-Kąty Wrocławskie-Samsonowice-Jarosław-Udanin-Gościsław-Żarów-Jaworzyna Śl.- Witków-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.
Sezon trwa. Do pierwszych większych opadów śniegu . Oby jak najpóźniej…




  • DST 100.80km
  • Czas 04:22
  • VAVG 23.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Wczorajszą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości uczciłem w sposób dla mnie najbardziej odpowiedni, czyli na rowerze. Jeżdżę już tylko w weekendy, jeśli rzecz jasna pogoda pozwoli. W związku z tym powoli wygaszam sezon, zarówno pod względem liczby przejazdów jak i ich dystansu. Dla mnie brak cyklicznych jazd oznacza widoczny upadek formy. Jakoś wiotczeją mi mięśnie i słabną płuca… No to lekki żarcik, ale z malutkim procentem prawdy. Pogoda była znośna, jeśli nie liczyć silnych podmuchów przeciwnego mroźnego wiatru, z którym zmagałem się na całej trasie. Wiatr wiał wschodni, a ja właśnie w tym kierunku podążałem. Momentami na długich odcinkach jechałem 20-22 km/h, bo taka była siła tego wiaterku, że nie sposób było mknąć szybciej. No ale to normalne u nas o tej porze. Hm, normalne w tym sensie, że w ogóle wieje i przy tym zaczynam się już przyzwyczajać, że normalność owa oznacza, iż wiatr jest mi wrogiem. Jedyną korzyścią w tej sytuacji było wrażenie, że jadę pod górę, gdy tymczasem trasa była raczej płaska. Korzyścią dlatego, że lubię jeździć po górach… Po chwili zastanowienia można jednak powiedzieć, że analogia była słuszna tylko do pewnego stopnia. Na jazdę po górach, którą lubię składają się i ciężkie podjazdy, ale też karkołomne zjazdy. Na wczorajszej trasie rzecz jasna „zjazdów” nie było. No ale nie ma co grymasić, bo najważniejsze, że przecież nieco sobie pojeździłem, a mógł spaść śnieg, który nakazałby powiesić rower na kołku. Wyjechałem stosunkowo późno, bo mocno po dziesiątej. Dystans jednak miał być raczej przeciętny i nie było gdzie się spieszyć. Na mojej trasie była miejscowość Stolec. Jednak nie piszę o niej dlatego, że ma dość charakterystyczną nazwę, lecz aby przypomnieć pewne historyczne wydarzenie, które miało miejsce w jej pobliżu. Otóż w drugiej połowie XIII wieku miała miejsce bitwa pod Stolcem. Była to walka bratobójcza, bo walczyły przeciwko sobie oddziały piastowskich książąt śląskich i wielkopolskich. Jechałem tak zatem niespiesznie, hamowany przez wiatr i patrzyłem na okoliczne pola, wyobrażając sobie tę średniowieczną batalię… Nie informują o niej żadne napisy, a szkoda, bo mimo bratobójczego charakteru bitwy, jest ona świadectwem polskości tych ziem, które później przez wiele stuleci były germanizowane. Taka oto refleksja przy świecie niepodległości…
Trasę wybrałem tak, aby przejechać „dziewiczy odcinek”. Pisałem kiedyś o tym. Z grubsza chodzi o to, że bardzo lubię pokonywać jakąś drogę na rowerze po raz pierwszy. Wtedy z ożywieniem obserwuję jej przebieg, ukształtowanie terenu, mijane miejscowości. Tym razem dziewicza droga miała dystans ok. 30 km i położona była między Ziębicami a Nysą. Był zatem nowy asfalt, było parę hopek, była błogość poznawania czegoś nowego…
Cała trasa miała taki oto przebieg: Świdnica-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Budzów-Stoszowice-Ząbkowice Śl.-Stolec-Ziębice-Kamiennik-Nowaki-Jędrzychów-Nysa. Dystans 100,8 km ( przekroczenie stu kilometrów wyniknęło z dodatkowej rundy po Nysie, a wydawało mi się, że trasa będzie liczyć 110-115 km) przy średniej 23 km/h.




  • DST 125.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 24.35km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejazdy 2011

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 0

Świdnica-Pieszyce-Przełecz Jugowska.
Aż dziw, że to listopad. Gdyby nie szybko zapadający zmierzch, można byłoby powiedzieć, że mamy koniec września. Dziś było ciepło i błękitnie. Tylko mocne podmuchy były późnojesienne. Trasa 125,0 km przy średniej 24,3 km/h. Po Przełęczy Jugowskiej były Czechy i parę znanych miejscowości…
W trakcie jazdy myślałem czy to nie czasem ostatni wyjazd w tym roku, bo od przyszłego tygodnia ma być zła pogoda… No, zobaczymy…