Info
Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń2 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
Marzec, 2013
Dystans całkowity: | 417.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 20:09 |
Średnia prędkość: | 20.69 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 104.25 km i 5h 02m |
Więcej statystyk |
- DST 81.10km
- Czas 03:58
- VAVG 20.45km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy marsz!
Wtorek, 26 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 0
Sezon dojazdów do pracy rozpoczęty!
Nie przyszło to jednak łatwo, bo dziś zaliczyłem chyba najbardziej mroźny i zimowy swój rowerowy wyjazd. Brzmi to trochę jak żart, bo przecież za chwilę będzie kwiecień. Jednak pogoda jest zimowa mimo że przecież zwykła logika nakazuje, by było już nieco cieplej. Szczerze mówiąc nie pamiętam tak długo trwającej zimy. A jako dinozaur pamiętam wiele. Ciężkie zimy bywały, kiedy byłem dzieckiem, pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Pamiętam je dobrze. Jak spadł śnieg w grudniu tak trzymał do wiosny. Właśnie! A wiosną ładnie wszystko puszczało, śpiewały ptaszki, żółciły się forsycje. A w tym roku istny koszmar! No bo jak określić moją poranną jazdę przy minus jedenastu stopniach?
Wyruszyłem ze sporym zapasem, by się nie spóźnić, bo to i nieelegancko, i w pracy tego nie lubią. Wyruszyłem zatem o 5:40. Rzeczywiście zapas się dojechałem do pracy po upływie 1:12 h. chyba mój najgorszy wynik, do przeciętnego czasu straciłem ok. 10 minut, do rekordu 15. Ale jak pobijać rekordy, kiedy forma cieniutka, a dookoła panuje zimowe ekstremum. W pracy spotkałem się z różnym odbiorem mojej jazdy: od podziwu do głośnego zastanawiania się nad stanem mego umysłu… Przemarzłem straszliwie, ale najbardziej przemarzły mi stopy. Kiedy w łazience zażywałem krótkiej toalety i stałem bosą nogą na kafelkach, wydawało mi się, że te grzeją. Zupełnie tak jak przy ogrzewaniu podłogowym. No ale takiego wszakże w mojej pracy nie ma… Na ostatnim pojeździe chciałem jeszcze łyknąć nieco soku z bidonu, ale mi się nie udało. Płyn był zamarznięty.
Dzień w pracy minął szybko na zwykłych zajęciach. O piętnastej, kiedy wyruszałem w drogę powrotną, było nieco cieplej, aż pięć stopni mrozu. Oczywiście chciałem zaliczyć jakąś sensowną pętelkę, by w Świdnicy zameldować się tuż przed zmrokiem. Najbardziej kiepsko jeździ się teraz po Wałbrzychu. Pełno dziur, ale zaczęły się remonty nawierzchni ulic. Niedługo to miasto chyba całkiem się zakorkuje. W okolicach Wałbrzycha jest znacznie więcej śniegu niż w położonej nieco ponad 20 km na północ od niego Świdnicy. Drogi są przejezdne, ale błoto śniegowe leży np. na wylocie w kierunku Złotego Lasu. Tam musiałem mocno uważać. Raz nawet stanąłem i z zszedłem na pobocze (w śnieg), by puścić samochód. Na szczęście aut było na tej drodze niewiele, a potem już był w miarę czysty asfalt.
Jadąc patrzyłem na białe pola i na zaśnieżone Góry Sowie oraz skrzącą od śniegu Ślężę. Na przełęcze w Górach Sowich pewnie będzie można wybrać się za miesiąc…
Jazdę na mrozie i przy ciężkim wietrze okupiłem chyba małym przeziębieniem. Czuję że coś mnie bierze, ale wszystko okaże się jutro.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Złoty Las-Lubachów-Bystrzyca Górna-Bojanice-Moscisko-Tuszyn-Jaźwina-Jędrzejowice-Wiry-Świdnica.
- DST 118.20km
- Czas 05:36
- VAVG 21.11km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosny nie widać...
Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0
Zima jest nieustępliwa i męcząca. Zamiast zgodnie z logiką powoli pakować się, by przeskoczyć na półkulę południową, pozostaje u nas, niewiadomo po co. Co za tym idzie, moje planowane poranne jazdy do pracy okazały się niewykonalne. Mróz jeszcze jakoś można było pokonać, ale zwałów śniegu na drodze, już nie bardzo. Śnieg prószył prawie prze cały tydzień, bo w piątek przestać. Wczoraj zrobiłem mały rekonesans samochodem, badając przejezdność dróg. A że ta była wystarczająca, dziś nie czekając wiele, wybrałem się w trasę.
Było bardzo zimno. Mróz i wiatr stanowił o trudnych warunkach jazdy. Co prawda świeciło ostro słonko, lecz jego promienie jakoś nie mogły rozgrzać skutego lodem świata. Woda w stawach, przydrożnych rowach i kałużach była zamarznięta na kość. Na drogach jednak asfalt był całkiem odkryty i tylko z rzadka trzeba było omijać prezenty pozostawione przez zimę (śnieg i zlodowacenia). Ubrałem się iście arktycznie, ale i tak przemarzły mi stopy. Sok pomarańczowy w bidonie wyraźnie krystalizował, no ale jakoś go przełknąłem.
Dziś wiatr był z kierunku wschodniego. Trasę obmyśliłem wczoraj, a przed jazdą sprawdziłem pogodę i kierunek wiatru. Okazało się, że dziś miała być orka pod wiatr na początku, a od połowy trasy już lajcik. Tak się właśnie teraz zastanawiam, jaki wiatr jest lepszy – na początku przeciwny, a potem sprzyjający, czy na odwrót. Oczywiście zakładając, że poruszamy się po linii zamkniętej, a nie mkniemy tylko w jednym kierunku (jak na przykład na jakiejś wyprawie). Z pozoru wydawać by się mogło, że dzisiejszy mój układ wiania wiatru jest dla rowerzysty lepszy. Najpierw klniemy, potem jedzie się prawie samo. Otóż, moim zdaniem jednak nie. Na początku dobry jest wiatr sprzyjający, bo kilometry szybko lecą, jest miło i przyjemnie. Potem gdy już jesteśmy rozruszani, można powalczyć z wiaterkiem. Nawet jadąc 50-80 kilometrów z wiatrem w plecy specjalnie się nie namordujemy. Później jest ciężko, ale przecież do domu wypada wrócić. Gdy najpierw wymęczy nas przeciwny wicher, to już potem nawet jazda z wiatrem nie jest tak przyjemna. No to tyle dywagacji o wietrze. Chociaż tak właściwie lepiej ,żeby wcale go nie było. Pamiętam zeszłoroczną jazdę po Bałkanach. Dosłownie: wiatru nie było! Jechało się wybornie. U nas jednak te wietrzyska ciągle hulają. Cóż, trzeba przywyknąć.
Na trasie spotkałem dwóch szoszonów. Hm, ja też dziś byłem szoszonem. Niestety kultura rowerowa użytkowników kolarzówek okazała się w połowie tylko na poziomie. Na pozdrowienia rowerowe pierwszy nie odpowiedział, lecz mocniej nacisnął na pedały. Lekko mnie to zirytowało. Na szczęście drugi pierwszy do mnie machnął łapką, a więc i ja nie byłem dłużny…
Udało mi się zaliczyć także dwie króciutkie „dziewicze trasy”. Obie w powiecie wrocławskim, w gminie Kobierzyce. Przejechałem nimi przez „nowe” miejscowości: Kuklice i Nowiny. Po sprawdzeniu w moich statystykach okazało się, że była to 3748 i 3749 miejscowość, odwiedzona przeze mnie na rowerze.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Marcinkowice-Szczepankowice-Kuklice-Kobierzyce-Nowiny-Gniechowice-Kąty Wrocławskie-Piława-Mietków-Domanice-Krasków-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 116.40km
- Czas 05:37
- VAVG 20.72km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Oby do wiosny!
Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 2
Dzisiejsza trasa miała następujący przebieg: Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Milikowice-Stary Jaworów-Jaworzyna Śl.-Pastuchów-Mikoszowa-Jaroszów-Goscisław-Jarosław-Ujazd Górny-Jarostów-Jenków-Luboradz-Jawor-Jugowa-Świebodzice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.
Jazda odbyła się w zimowej aurze. Wszędzie biało, wietrznie i mroźno. Wczoraj miałem pewne wątpliwości, czy warto gdzieś się wybrać, ale rano, kiedy zobaczyłem błękitne niebo i słoneczko, moje obawy prysły. Nie sprawdzałem nawet prognoz na resztę dnia, tylko koło dziesiątej wyskoczyłem w plener. Ubrałem się godnie. Parę warstw na ciało, ochraniacz na szyję, czapka. Pomogło, bo raczej nie zmarzłem. Miałem spore wątpliwości, co do przejezdności bocznych dróg, którymi zaplanowałem trasę. Sadziłem że mogę na nich spotkać odcinki zaśnieżone i oblodzone. Dlatego szosówka o wąziutkich oponkach pozostała w domu (tj., na strychu), a do boju wyruszył Stary Zdechlak. Jego opony są znacznie grubsze (1,3 cala), a zatem w przypadku opisanych wyżej przeszkód jemu bardziej dziarsko przyszłoby ich pokonywanie. Poza tym był jeszcze jeden powód, że postanowiłem przewietrzyć mojego starego druha. Przeszedł on niedawno kompleksowy przegląd, w tym wymianę napędu, i chciałem go sprawdzić. Od razu powiem, że próbę zdał celująco. Idzie dobrze, wszystko funkcjonuje jak powinno. Gorzej ze mną. Totalny brak formy ciągle doskwiera. No ale jestem dobrej myśli. Gdy tylko pogoda się ustabilizuje na wiosennym poziomie, ruszę do ostrzejszych treningów. Może jeszcze przed planowaną na czerwiec swoją wyprawą na Słowację skorzystam z usług Zdechlaka. Miałem go przerobić bardziej gruntownie, w tym wymienić ramę stalową na aluminiową, ale póki co zostało po staremu. Trzeba będzie mu tylko wymienić opony, bo stare są już mocno wyjechane. Dziś przyjrzałem im się bacznie…
Moje obawy o stan dróg lokalnych były nietrafne. Na wszystkich odcinkach pięknie prezentował się asfalt. Owszem na poboczu leżało sporo śniegu, czasem należało jechać lekkim slalomem, niekiedy przeciąć strużkę wody, ale drogi nie stanowiły problemu. Słoneczko ładnie przygrzewało, w jego promieniach temperatura była na pewno dodatnia. Ale w cieniu był ziąb. Do tego oziębiało nieprzyjemne wietrzysko. No ale jak wspomniałem, dzięki przezornemu wielowarstwowemu ubraniu się, tylko wystawione na podmuchy policzki nieco mi zmarzły. Nawet jeszcze teraz mają kolory jak u osobnika spożywającego denaturat, w ilości nieco większej niż ogół społeczeństwa.
Do Jawora jechało mi się całkiem przyjemnie. Wiatr pomagał lub był boczny. W Jaworze licznik wskazał 70 kilometrów, a ja zmieniłem trajektorię na kierunek południowy. No i zaczęło się! Czar prysł. Wiatr był iście szatański. Powiem tylko tyle, żeby za dużo nie przynudzać, miałem na liczniku przez 25 kilometrów do Świebodzic wyświetlaną prędkość w zakresie 15-17 km/h. No jakoś tam doczłapałem, potem generalnie skręciłem na wschód, a wiatr przestał wydzierać mi siły w postępie geometrycznym. Były jednak mocno nadwątlone. Gdy stanąłem w Świdnicy pod swoją bramą, moja energia była na poziomie krytycznym…
Przed Jaworem mocno zgłodniałem. Wypatrywałem jakiegoś sklepu, ale w niedzielę mało jest ich czynnych. Gdy zacząłem walkę z wiatrem, głód spotęgował się. Dobrze że w drugiej miejscowości za Jaworem (w Czernicy) znalazłem otwarty taki przybytek. Wsunąłem trzy batoniki, mocno dojrzałego banana (takie lubię najbardziej), a wszystko popiłem Karmi malinowym. Trochę pomogło. Wskazówka energii podniosła się… Gdyby nie ten sklepik, to pewnie wpadłbym do rowu.
Cóż, w przyszły tygodniu planuję już rozpocząć rowerowe dojazdy do pracy do Wałbrzycha. Jutro chcę samochodem przejechać się przez moją trasę przez Pogorzałę. Nie powinno być śniegu, ale sprawdzić zawsze warto. Nawet kupiłem sobie porządne oświetlenie tylne i przednie, bo wyjeżdżać będę, gdy na dworze panować będzie mrok…
- DST 101.30km
- Czas 04:58
- VAVG 20.40km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Cztery razy "m"
Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 1
Śniegowe chmury, o których ostatnio pisałem, mające zgrabnie pofrunąć nad Małopolskę niestety pozostały nad Dolnym Śląskiem i brzydko się tu wypróżniły. Potem napływały kolejne chmury i chyba za cel wzięły sobie wypróżnianie się nad rejonem, w którym mieszkam. W tym jest złośliwość rzeczy martwych, jeśli czegoś chcemy (w tym przypadku braku śniegu rujnującego plany rowerowe), to z reguły dostajemy coś całkiem odwrotnego.
Tak więc ostatni raz na rowerze byłem dokładnie miesiąc temu. Potem było to okropne wypróżnianie się chmur śniegowych, a tydzień temu z kolei, kiedy już wypróżniania nie było i panowały jakie-takie warunki, przyplątało mi się jakieś paskudne przeziębienie. Trzyma mnie ono w lżejszej już postaci do dnia dzisiejszego.
Na dziś pogody były niekorzystne. Już wcale nie podniecam się przepowiedniami w telewizji, bo nic nie są warte. Sprawdzają się te ze stronki meteo.pl. Otóż wczoraj na tejże stronie spostrzegłem, że rejon Świdnicy ma być, wbrew ogólnym zapowiedziom w innych mediach, wolny od opadów śniegu. Coś tam miało pokropić, ale niezbyt intensywnie.
Byłem na tyle spragniony jazdy, że nie bacząc na niepewną pogodę i końcówkę choroby, postanowiłem gdzieś wyskoczyć. Jak postanowiłem, tak zrobiłem…
Wyjechałem około dziesiątej. Na zewnątrz przywitała mnie gęsta mgła i ziąb. Wszędzie było mokro, ale raczej nie padało, co najwyżej mżyło. Ze zdziwieniem oglądałem też objawy mrozu: lód wytworzył się na okularach, pod licznikiem oraz, co już zupełnie niespotykane, na moich spodniach w okolicach części ciała nad wyraz niesfornej (dla nieznających tego skeczu Monty Pythona, powiem że mam na myśli rejon krocza). Na początku myślałem, że spodnie mi się przetarły: były białawe. Jednak po ich dotknięciu nie mogło być wątpliwości: w samej rzeczy był to lód. Wszystko to dość zagadkowe, bo przecież jak jest mgła, to nie powinno być mrozu. No ale takie były fakty…
Efektem jazdy w lekkim stanie chorobowym była niewątpliwie znacznie mniejsza wydolność oraz uporczywy ból głowy. Ten ostatni towarzyszy mi do teraz.
Cóż, jazda pod znakiem czterech liter „m”: mgła, mżawka, mróz, migrena. No ale warto było, cieszę się, że się odważyłem…
Po drodze spotkałem kilku rowerzystów. Oni chyba też sprawdzali pogodę na meteo.pl, bo w przeciwnym razie chyba zostaliby w domu.
Jazda po miesięcznej przerwie była męcząca. To co wyrobiłem w sobie na początku lutego, odeszło w siną dal. Trzeba od nowa budować formę. Przed nami chyba ostatni ponury tydzień, a potem już wiosna. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Dzisiejsza trasa – takie tam esy-floresy: Świdnica-Jagodnik-Wiry-Jędrzejowice-Kiełczyn-Dzierżoniów-Dobrocin-Byszów-Niemcza-Byszów-Roztocznik-Kołaczów-Słupice-Uliczno-Jaźwina-Jędzrejowice-Wiry-Marcinowice-Śmiałowice-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.