Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:1329.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:55:34
Średnia prędkość:23.93 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:110.82 km i 4h 37m
Więcej statystyk

We mgle i w słońcu. Świdnica-Bojanowo

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 0

Dziwna była ta dzisiejsza jazda. Najpierw 60 kilometrów w gęstej mgle, z widocznością może 50-100 m, potem ponad 85 km w słońcu. Granica między mgłą a słońcem wyniosła może z 10 minut. W środzie Śl. jeszcze był tęgi opar, a za 2-3 kilometry już pełna przejrzystość i złota jesień. Na tych pierwszych 60 km namęczyłem się nieco, bo wilgoć oblepiła moje okulary i musiałem jechać bez nich. Z moją krótkowzrocznością nie było to łatwe. Poza tym miałem jechać z wiatrem, tak przynajmniej wieściły wszystkie prognozy, a na większości trasy zmagałem się z nim.
Trasa: Świdnica-Imbramowice-Bogdanów-Kostomłoty-Ciechów-Środa Śl.-Malczyce-Lubiąż-Wołów-Smogorzew Wielki-Wąsosz-Czechnów-Bojanowo.
Do domu przed chwilą wróciłem pociągiem.




Rekord roczny! Przełęcz Woliborska ("franca")

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 30.10.2015 | Komentarze 0

Dopiero dziś udało mi się wybrać na rower. Czas zimowy mi nie sprzyja. Powoli trzeba myśleć o wygaszaniu sezonu. Oczywiście jeździć będę, gdy pozwoli na to przejezdność dróg. Duży śnieg zniweczy moją rowerową aktywność. No ale liczę na to, że zima będzie łagodna i śniegu będzie niezbyt wiele. Mnie wystarczy jeśli nie będzie go na nizinach na północ od Świdnicy. No ale zobaczymy…
Przeanalizowałem swoje tegoroczne kierunki i doszedłem do wniosku, że stosunkowo mało jeździłem w Górach Sowich. Zaledwie kilkanaście jazd. Tam wszakże lubię błąkać się najbardziej. Zatem dziś postanowiłem nadrobić te zaległości. Wybór padł na Przełęcz Woliborską. Spotkałem się z nazwą tego podjazdu używaną wśród miejscowych rowerzystów: „franca”. Dziś jakoś ta nazwa była zgodna z moimi odczuciami. Podjazd od Jodłownika jest całkiem krzepki, szczególnym mozołem jest jazda przez cztery mostki mniej więcej w środkowej części podjazdu. Dziś złapał mnie tam mały bezdech. Musiałem nawet na chwilkę stanąć, by wyrównać oddech. Znak to widomy, że spada kondycja. No ale już nie jeżdżę systematycznie i pewnie dlatego to niedotlenienie. Nogi by kręciły, ale płuca za nimi nie nadążają.
Na zjeździe z Przełęczy Woliborskiej na moim liczniku pojawiła się rekordowa roczna liczba kilometrów przejechanych przeze mnie na rowerze. To już drugi sezon pod rząd, kiedy udaje mi się pobić swoje maksimum. Jak pogoda pozwoli, to może machnę jeszcze z tysiaka…
W opisywanej już kiedyś przeze mnie knajpie w czeskich Otovicach zjadłem obiad. Pożywny kotlet świniowy. W domu byłem o porze, którą optymista nazwałby dniem, a pesymista nocą…
Moja dzisiejsza trasa: Świdnica-Bystrzyca Górna-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Jodłownik-Przełęcz Woliborska 711 mnpm-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




W górach już jesień (ponura). Police nad Metuji

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 0

Po wczorajszym pięknym i ciepłym dniu, przyszły dziś nieprzejrzystości i ponurości. Wczoraj niestety nie mogłem się wybrać na rower, zatem ominęła mnie jazda w uroczych okolicznościach jesieni. No ale trzeba lubić, co się ma. Polubiłem więc ten dzisiejszy dzień, tchnący już zimowym wyziewem. Po raz kolejny stwierdziłem, że telewizja kłamie. I gdybyż chodziło o politykę! Kłamała w sposób bezczelny, jeśli chodzi o dzisiejszą pogodę. Wieścili, że na zachodzie kraju będą spore opady deszczu. Porównałem to na kilku ulubionych swoich pogodowych portalach. Tam nie zapowiadano ani kropli. Gdy nawet strona norweska, którą darzę dużym zaufaniem, jasno zapowiadała suchy dzień, nie wahałem się i po dziewiątej już byłem na rowerze.
Ubrałem się w zimową rowerową kapotkę. Z początku trochę tego żałowałem, bo grzałem się jak przy piecu hutniczym, ale później, gdy zrobiło się chłodniej, już nie narzekałem na swój ubiór. Zwłaszcza na zjazdach przydał się, nie powiem. Po kilku trasach w miarę płaskich, dziś trochę powspinałem się i poszusowałem w dół. Po głowie nawet chodziła mi myśl, by pobić swój rekord prędkości, bowiem na trasie było Honske sedlo, przełęcz, na której właśnie śmigałem kiedyś z największą swoją chyżością. Przełęcz ta jest w Czechach między miastami Police nad Metuji i Broumov. Stanowi wyłom w niezbyt wysokim masywie Broumovskich sten. Rekordy można tu bić, bo na dystansie około dwóch kilometrów jest nachylenie nieco przekraczające 10%, a w dodatku droga jest bez ostrych zakrętów, no i stan asfaltu jest idealny. Gdy byłem na przełęczy nawet zacząłem mocno dokręcać na najtwardszym przełożeniu. Wszystko to było na nic, bo był wiatr przeciwny, który skutecznie mnie hamował. Licznik wskazał prędkość 71,45 km/h, znacznie mniejszą niż rekordowa. Cóż, może następnym razem.
Przed podjazdem we wsi Bukovice zjadłem obiad w czeskiej knajpce. Gulasz i knedliki zapiłem Primatorem jedenastką. Dało mi to siły na zdobycie Honskego sedla i na resztę trasy.
Dzisiejsza marszruta: Świdnica-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Police nad Metuji-Bukovice-Honske sedlo-Broumov-Hyncice-Ruprechtice-Starostin-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Olszyniec-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica.
Teraz na wybory. Wykopać oszustów.




Ponadplanowo. Środa Śl.

Piątek, 23 października 2015 · dodano: 23.10.2015 | Komentarze 0

Wziąłem sobie dziś wolne. Byłem jakoś zmęczony pracą, a co gorsza szpetnie rozbolało mnie gardło. Wczoraj ledwie mogłem przełykać jedzenie. Postanowiłem sobie dziś odpocząć, poleniuchować, również nie patrzyć w kierunku roweru. Ale gdy wstałem rano i stwierdziłem, że za oknem pokazał się piękny dzień, a i gardło mi jakoś odpuściło, koło południa już siedziałem na rowerze. Pogoda była dość przyjemna, jeśli chodzi o temperaturę (wynosiła mocno powyżej 10 stopni) i kolor nieba (przebijał błękit), lecz silny zachodni wiatr psuł tę sielankę. Głównie miałem go z boku, bo jechałem na północ, a potem wracałem na południe, ale gdy tylko przyszło mi jechać pod wiatr (a było tego kilka odcinków), to kląłem siarczyście. Cóż, taki to już los.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Żarów-Gościsław-Jarosław-Cesarzowice-Środa Śl.-Rakoszyce-Cesarzowice-Ujazd Górny-Udanin-Lusina-Graniczna-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Przed południem

Wtorek, 20 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 0

Mam dziś do pracy na popołudnie. Zatem na jazdę udałem się rano. Było chłodno, ale pięknie.
Trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Ręków-Górzyce-Gniechowice-Kąty Wrocławskie-Piława-Mietków-Domanice-Krasków-Pszenno-Świdnica.
Zaliczyłem "dziewiczą" miejscowość Górzyce, jedną z ostatnich w gminie Kąty Wrocławskie.




Na obiad do teściów. Świdnica-Nysa

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 0

Przyjemna jazda przy dobrej pogodzie. Najwyższa średnia w tym roku była efektem płaskiej trasy, braku wiatru i dość dobrej formy. Powrót do domu - samochodem.




Przełęcze Gór Sowich

Piątek, 16 października 2015 · dodano: 16.10.2015 | Komentarze 0

W wyniku obserwacji prognoz pogody na różnych stronach, doszedłem do wniosku, że do po południu wykroi się bezdeszczowe okienko. Ostatnio u nas ciągle pada, a w taką pogodę raczej nie ma co się pchać na rower. Ale skoro wypatrzyłem tą chwilową poprawę pogody, to postanowiłem to wykorzystać. Rower czekał na mnie w pracy. Chyba już ostatni raz w tym roku dosiadłem swego poczciwego Starego Zdechlaka. Zwolniłem się około godziny wcześniej i wyruszyłem ku Górom Sowim. Czy już kiedyś pisałem, że tam lubię jeździć najbardziej? Na otwartych przestrzeniach wiatr ładnie wysuszył drogę. Ale gdy wiodła ona przez las, asfalt był zdradliwie mokry. Liście w pięknych jesiennych kolorach zalegające na drodze też wymuszały podwyższoną uwagę. Niebo było miejscami błękitne, ale też szorowały po nim ciężkie chmurzyska. Pierwszym podjazdem była Przełęcz Sokola. Trwa remont drogi od końca Walimia na sam szczyt. Ostatni kilometr jest dość trudny. Jechałem sobie niespiesznie ciesząc się na myśl, że gdy będę kiedyś podążał w przeciwną stronę, to jest spora szansa na rekord prędkości na gładkiej nawierzchni. Nachylenie ostatniego odcinka waha się w granicach 12-14%, a droga jest przy tym pozbawiona zakrętów. Niestety stan asfaltu na podjeździe na kolejną moją przełęcz - Jugowską - jest coraz gorszy. Zdechlak ma szerokie opony, a więc jakoś to szło...
Przed siedemnastą skończyło się moje "okienko". Gdy miałem może 15 km do domu, zupełnie bez ostrzeżenia lunął deszcz. Momentalnie zrobiło się prawie ciemno. Opad był spory, w skali od 0 do 5 oceniłbym go na 3. Po paru minutach byłem kompletnie przemoczony, ale nie było sensu gdzieś się zatrzymywać. Do domu było już blisko, a i noc nadchodziła. Kiedy dojeżdżałem do Świdnicy, woda spenetrowała wszystkie zakamarki mojego ciała.
Niedawno byłem przeziębiony i raczej nie chciałbym znowu wpaść w lepkie łapy choroby. Teraz wygrzewam się w ciepełku i wsłuchuję się w swój organizm. Czy aby nie lęgnie się w nim jakaś grypa. Ano zobaczymy...
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Olszyniec-Walim-Rzeczka-Przełęcz Sokola-Sokolec-Przełęcz Jugowska-Pieszyce-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Świdnica.




Oziębły październik. Broumov

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 0

Ostatnim objawem zeszłotygodniowego przeziębienia pozostał mi katar. Ale ta dolegliwość raczej nie utrudnia jazdy na rowerze. Nie licząc tylko faktu, że co jakiś czas należy w mało elegancki sposób pozbyć się wydzieliny tworzącej się w nosie. No więc co jakiś czas się pozbywałem, a że jechałem sam (jak zwykle), nikt przez to nie ucierpiał.
Zimno dziś było sakramenckie. Na krótką wycieczkę wyjechałem o godz. 14, bowiem o godzinkę skróciłem sobie pracę. Było dość sucho i na szczęście nie zanosiło się na deszcz. W takiej pogodzie zmoknąć, to murowany powrót choróbska. Początek mojej trasy stanowił kilkukilometrowy podjazd, na którym nieco się rozgrzałem. No ale na zjeździe szybko poczułem silny wiatr. Ubrany byłem jednak solidnie i nie odczuwałem dyskomfortu termicznego. W moim przypadku, jeśli chodzi o miejsca wrażliwe na zimno, to są to stopy i głowa. Stopy chronię grubymi skarpetami, a głowę – przez siebie wymyślonym przyodziewkiem. Oto na polarową czapkę naciągam takiż komin, przy czym robię to skośnie w ten sposób, że boki komina zasłaniają mi uszy, a jego górna czołowa krawędź jest tuż poniżej ust. Jest to konstrukcja stabilna, a co ważniejsze wiatr nie ma dostępu do uszu, szyi i policzków. Borykając się z chłodem wspominałem swoją jazdę w najgorętszy dzień lata, 4 lipca. Wylałem wtedy na siebie chyba z 10 litrów wody (gazowanej) i drugie tyle wypiłem. Ale jechało się wspaniale…
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Mieroszów-Hejtmankovice-Broumov-Hyncice-Mieroszów-Wałbrzych.




Na chorobowym...

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 11.10.2015 | Komentarze 0

Od połowy tygodnia męczyło mnie przeziębienie. Nie wiadomo skąd się wzięło, ale było niemiłe i uporczywe. Wczoraj dogorywałem. Dziś poczułem się lepiej. A gdy zobaczyłem za oknem wesołe słoneczne promienie, postanowiłem jednak się przejechać. Ubrałem się prawie zimowo: długi kostium, dwie bluzy pod spodem, a na głowę wziąłem polarową czapkę. Z prawdziwie zimowego rynsztunku zabrakło tylko długich rękawic i komina na szyję. Wszystkie te ciepłe ciuchy przydały się nadzwyczaj, bo mimo błękitu na niebie, było naprawdę zimno. Pierwsze kilometry upłynęły mi z wahaniem w głowie, czy aby dobrze zrobiłem wyruszając w trasę w stanie chorobowym. Potem się rozgrzałem i już nie odczuwałem jakichś negatywnych bodźców. Czasem tak jest, ż trzeba się nieco przełamać. Trasę zaplanowałem dość krótką i bez mocniejszych podjazdów, żeby w razie jakiegoś kryzysu jednak móc to przekręcić. Cóż, udało się. Po powrocie do domu poczułem się lepiej, jakby choroba została wygoniona z mojego organizmu. Prawdziwe skutki dzisiejsze jterapii pokażą się jutro…
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Piotrków Borowski-Jordanów Śl.-Świątniki-Sobótka-Marcinowice-Niegoszów-Świdnica.




Przyjemność jazdy

Wtorek, 6 października 2015 · dodano: 06.10.2015 | Komentarze 0

Co jakiś czas odczuwam jakąś wielką przyjemność jazdy. Dziś był taki dzień. Dobrze mi się jechało na dziurawych drogach i licznych podjazdach. Pogoda jak na ten czas bardzo dobra. Nawet niezaliczenie setki jakoś mnie nie zdołowało...
Trasa: Wałbrzych-Mieroszów-Broumov-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Świerki-Głuszyca-Olszyniec-Wałbrzych.