Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:819.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:37:13
Średnia prędkość:22.01 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:117.00 km i 5h 19m
Więcej statystyk

Czechy raz jeszcze. Teplice nad Metuji

Czwartek, 31 marca 2016 · dodano: 31.03.2016 | Komentarze 0

Po pracy znowu pojechałem do Czech. Trasa bardzo podobna do tej z zeszłego tygodnia, ale z pewnymi urozmaiceniami. Głównym było odwiedzenie miasteczka Teplice nad Metuji, znanego ze znajdujących się w jego pobliżu Teplicko-Adrspaskich skal, ciekawej formy geologicznej porównywalnej z naszymi Błędnymi Skałami. Kiedyś dość dokładnie pooglądałem sobie te skałki, dziś tylko rzuciłem na nie okiem, gdy znajdowałem się na wyniosłości drogi za wsią Zdonov.
Rano do pracy dojechałem już w czasie całkiem znośnym, lepszym od najgorszego o 8 minut, gorszym od najlepszego o 10 minut. W pracy wszyscy pukali się w czoło, bo przewidywali, że zmoknę haniebnie podczas mej jazdy popołudniowej. Ja jednak sprawdziłem swoje prognozy, które wieściły, że deszcz pojawi się wieczorem. I tak się faktycznie stało. Gdy po rowerze poszedłem do sklepu, wracałem już w deszczu.
Trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Bohdasin-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Puszczanie wiatrów. Jawor

Wtorek, 29 marca 2016 · dodano: 29.03.2016 | Komentarze 0

Kto ciągle puszcza te wiatry? Chyba jakaś siła wyższa. Jakoś tak się składa, że z reguły walą mi w twarz. Pewnie sporo nagrzeszyłem. Ale jakoś sobie nie przypominam. No ale w moim wieku brak pamięci to stan normalny. Poranna jazda do pracy, nie dość że początkowo w ciemnościach, których nie znoszę, była przeżyciem ekstremalnym. Takiego przeciwnego wiatru nie pamiętam na tej trasie. Dość powiedzieć, że na zjeździe już w Wałbrzychu ku ul. Orkana, bez kręcenia licznik wskazał 16 km/h, z kręceniem łaskawie przeskoczył dwudziestkę. Normalnie tam powinno być około 40 km/h. W pracy zjawiłem się spóźniony 5 minut, czego nie lubię i co mi się z reguły nie zdarza. Koledzy po moim przyjeździe wyrazili pewne zaniepokojenie o całość mojej osoby - ze względu na to właśnie nietypowe spóźnienie. Nawet było to miłe, że ktoś się tym zainteresował. Niemiłe zaś było odczytanie wskazania licznika: czas dojazdu do pracy 1:16:00 - rekord "in minus". Słabszy od rekordu "in plus" o około 18 minut...
Tym razem opuściłem pracę zgodnie z harmonogramem, czyli o godzinie 15. Wcześniej obserwowałem ekstremalnie zmienną aurę. Od słońca w pełni do gradowej zawieruchy. Nawet przez chwilę myślałem, by do domu wrócić z kolegami samochodem. No ale o piętanstej znów nastał błękit.
Początek jazdy - znowu te przeciwne wiatry. Zacząłem nawet myśleć o zmianie dyscypliny sportu. Ostatnio mocno zainteresowały mnie szachy... No ale dobra, niech będzie, jeszcze się nieco pomęczę. No bo czy przy szachach zobaczyłbym dwie piękne tęcze, które dziś ujrzałem podczas jazdy?
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Jawor-Mściwojów-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.




Na święta! Świdnica-Nysa

Niedziela, 27 marca 2016 · dodano: 28.03.2016 | Komentarze 0

Na święta wybrałem się rowerem do Nysy, bowiem tam mieszkają moi teściowie. Drogę do Nysy z jej wieloma wariacjami doskonale już przećwiczyłem. Studiując jednak mapę wypatrzyłem jeszcze jedną możliwość. Oczywiście nie mogła ona dotyczyć całego przebiegu trasy. Nowa droga liczyła może ze 30 km, zaczynała się we wsi Gnojna już na Opolszczyźnie, a kończyła się w Nowakach, już blisko Nysy. Wyjechałem o siódmej nowego czasu, czyli szóstej starego. Radość jazdy podczas pierwszego prawdziwego dnia wiosny mącił bezkompromisowy przeciwny wiatr.
Rower do domu wrócił w bagażniku samochodu. Chyba się przez to na mnie obraził...
Trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Gnojna-Gałązczyce-Gierów-Jaszów-Nowaki-Jędrzychów-Nysa.




  • DST 104.90km
  • Czas 04:43
  • VAVG 22.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy do Czech. Jetrichov

Piątek, 25 marca 2016 · dodano: 25.03.2016 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy była nieco szybsza od poprzedniej. Poprawiłem wynik o ponad dwie minuty, ale do osiągnięć rekordowych jeszcze około 12 minut. Jest nad czym pracować. No ale sezon się zaczyna i powoli może uda mi się polepszyć formę.
Po pracy pojechałem do Czech. Było zimno i nieprzyjemnie. Mój kolega z pracy, który też jeździ na rowerze, opisał mi alternatywną drogę w Mieroszowie. Można dzięki niej ominąć upierdliwy odcinek kostki ciągnący się na dystansie może z 300 m. Trasę tę pokonuję od 15 lat (czyli od początku mojej rowerowej przygody)  i zawsze męczyłem się na wybitej kostce. Dziś po raz pierwszy pojechałem drogą równoległą. Jest dłuższa może o 200 m, ale przynajmniej nie trzeba walczyć z nawierzchnią z czasów Wilhelmów. 
Trasa dzisiejsza była trudna, ze względu na podjazdy i wiaterek, który hamował jazdę. No ale ostatnie 30 km, od Rybnicy Leśnej do domu, dało mi poczuć, że jazda może być nad wyraz przyjemna. Było z górki i z wiatrem...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Boguszów-Gorce (Kuźnice Św.)-Mieroszów-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Pierwszy raz do pracy. Dzierżoniów

Wtorek, 22 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 0

Pierwszy raz w sezonie pojechałem rano do pracy. Wyjechałem o 5:45, spodziewałem się bowiem, że podjazd do Wałbrzycha będzie męczący. Tak w istocie było. Organizm nie chciał się rano jakoś przełamać i wdrożyć do większego wysiłku. Pogoda też była kiepska: trochę kropił deszcz, spadł mały grad, a co najgorsze dął nieprzyjemny mocy przeciwny wiatr. Gdy już dojechałem do pracy z filozoficznym spokojem obejrzałem dane z licznika. No tak, pobiłem rekord czasu dojazdu do pracy. Dystans 22,2 km pokonałem w 1:13:07. Smutny rekord najgorszego czasu. Pocieszyłem się tym, że dalej będzie już tylko lepiej.
W pracy jak zwykle w takiej sytuacji, obserwowałem pogodę. Chmury przetaczały się wte i wewte kłębiąc na ziemi ponure cienie. Żeby zrobić swoją pętelkę i zameldować się w domu o tej porze, by się jeszcze komuś do czegoś przydać, zwolniłem się z pracy godzinę wcześniej, czyli o 14. Nawet wyszło słońce, ale było chłodno. Dzień wcale nie przypominał końcówki marca. Z pewnym rozrzewnieniem przejechałem przez Wałbrzych, swoje właściwie rodzinne miasto. Dawno nie zrobiłem po nim takiej sporej rundy, ostatni raz - zeszłej jesieni...
Moja droga prowadziła do Dzierżoniowa. Trasa raczej płaska, nic nadzwyczajnego. Jednak sporo się namordowałem. Znowu ten wiatr i ... dość kiepska forma.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Pieszyce-Dzierżoniów-Włóki-Wiry-Marcinowice-Śmiałowice-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Koniec lenistwa. Kąty Wrocławskie

Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 20.03.2016 | Komentarze 0

Dwa tygodnie bez jazdy były głównie wynikiem mego lenistwa. Owszem w tym czasie pogoda była kiepska, padał i śnieg, i deszcz, miałem też dwie imprezy, które nieco nadwątliły moje zdrowie. No ale tak czy owak, czuję spore wyrzuty sumienia, że przez tak długi okres nie zrobiłem żadnej trasy.
Dziś zatem już nie było wymówek. Na rower marsz! Koniec lenistwa! Rano kłębiły się gęste chmury. Prognozy były sprzeczne. Według jednych miało być ponuro, ale bezdeszczowo, według innych miały być opady. No ale dla mnie było to nieistotne. Jazdę musiałem zaliczyć.
Jak na początek wiosny było chłodno. Ubrałem się dość grubo i wcale tego nie żałowałem. Temperatura nieco tylko była wyższa od zera stopni. Jechałem łapczywie, bo spragniony byłem przestrzeni i otwartych widoków. Kondycja nieco podupadła, ale spodziewałem się tego i jakoś mnie to nie martwiło. Wybrałem sobie trasę dość płaską. Wspomniane wyżej prognozy wieściły słaby wiatr. Niestety w tym przypadku nie sprawdziły się. Pierwszą część trasy miałem z wiatrem, drugą pokonywałem walcząc ze sporymi oporami powietrza. Trzy razy złapał mnie mały deszczyk, ale był zupełnie niegroźny. Przypominał coś w rodzaju zraszania kwiatków przez rozpylacz niż prawdziwe opady.
W trakcie jazdy zaliczyłem cztery „dziewicze” miejscowości w powiecie wrocławskim: Cieszyce, Żurawice, Stary Dwór i Stradów. Przez to zaliczanie przebieg mojej trasy przyozdobił się w małe pętelki.
Po przyjeździe do domu z filozoficznym spokojem popatrzyłem na wskazania licznika dotyczące średniej prędkości. Marność nad marnościami. No ale przecież czy to jest aż tak ważne…?
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Solna-Cieszyce-Solna-Żurawice-Gniechowice-Małuszów-Stary Dwór-Gniechowice-Zachowice-Stradów-Zachowice-Kamionna-Kąty Wrocławskie-Stróża-Mietków-Domanice-Klecin-Wierzbna-Świdnica.




Klasyk na początek sezonu. Złotoryja

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 05.03.2016 | Komentarze 0

Dzisiejsza trasa w pewnym sensie jest dla mnie klasykiem. Do Złotoryi jeździłem kilkanaście razy. Drogę znam bardzo dobrze. W sezonie jadę tam z reguły dwa razy: na początek i na koniec sezonu. Trasa nie jest górska, ale urozmaicających podjazdów nie brakuje. Przed wyjazdem sprawdziłem prognozę pogody. Miała być całkiem przyjemna: temperatura powyżej pięciu stopni i mały wiatr. Sprawdziła się połowicznie, temperatura była zgodna z prognozami, ale wiatr był jednak dosyć silny.
Za Złotoryją w kierunku Kaczorowa jest parking. Z reguły staję tam i jem tam coś pożywnego. Stoi tam przydrożny bar. Obsługuje go starszy sympatyczny pan. Jedzenie, które serwuje jest naprawdę smaczne. Dziś tez tam podjechałem. Niestety ze smutkiem popatrzyłem na zamknięty gastronomiczny przybytek. Soki żołądkowe wytworzone na myśl o smacznej przekąsce nie chciały ustąpić, musiałem zatem stanąć i w sklepie kupić bułkę i pęto kiełbasy. Nie było to tym samym, co w opisanym barze, ale zawsze dało trochę kalorii.
W trakcie jazdy zaliczyłem dziewiczą miejscowość w powiecie jaworskim, Radzimowice. Ma ona bardzo długą historię związaną wydobyciem rud przeróżnych metali. Ponoć kiedyś miała prawa miejskie. Prowadzi do niej około dwukilometrowa szutrowa droga od wsi Mysłów. Droga wiedzie głównie do góry. Czasem nachylenie drogi jest dość krzepkie, na moje oko w granicach 13-14 %. Dziś jechałem kolarzówką i taki szutrowy podjazd był dla mnie dość wymagający. Na wieś składa się kilka domków, w tym niektóre oznaczone starymi napisami. Mój nowy nabytek – telefon z GPS-em wskazał wysokość 601 mnpm, najwyższą w trakcie dzisiejszej jazdy.
Do domu dotarłem przed zachodem słońca. Witały mnie ptasie trele. Zupełnie wiosenne. A więc wiosna! Czekam już z utęsknieniem na pełnię sezonu, która dla mnie oznacza jazdę nie tylko w weekendy, ale też dojazdy do pracy. Może w przyszłym tygodniu, jak pogoda pozwoli.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Witoszów Dolny-Milikowice-Pasieczna-Goczałków-Targoszyn-Mściwojów-Jawor-Sichów-Złotoryja-NowyKościół-Świerzawa-Kaczorów-Mysłów-Radzimowice-Mysłów-Bolków-Kłaczyna-Dobromierz-Świebodzice-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.