Info
Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń2 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
Marzec, 2017
Dystans całkowity: | 1333.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 58:23 |
Średnia prędkość: | 22.85 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 133.39 km i 5h 50m |
Więcej statystyk |
- DST 124.60km
- Czas 05:24
- VAVG 23.07km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Marcowy rekord. Nowa Ruda
Czwartek, 30 marca 2017 · dodano: 30.03.2017 | Komentarze 2
Rano wybrałem się do pracy świadomy, że może mnie nieźle zlać. Gdy wyjeżdżałem około 6:15 mżyło. Jeszcze w Świdnicy zaczęło padać, by za moment już regularnie lać. Z plecaka wyjąłem przeciwdeszczową kurtkę i rad nierad pokręciłem dalej. Nieco ponad 20 kilometrów do pracy zajęło mi ponad godzinę, a dokładnie 1:08:50. W tym czasie dość solidnie zmokłem. Kurtka spisała się nieźle, ochroniła górną część ciała, ale nie można tego samego powiedzieć o części dolnej. Tyłek przemoczony do amentu. Na szczęści w pracy ktoś wpadł na pomysł, bu odpalić kaloryfery, bo dzień był raczej chłodny. Swoja mokrą odzież upchnąłem na ciepłych grzejnikach. Do 14:30 wszystko ładnie wyschło. Choć schnięciu towarzyszył niezbyt świeży zapach, nikt w pracy nie protestował. Koleżanki tylko częściej niż zwykle otwierały okno...
Po pracy zadebiutowałem na Stravie. Chyba sobie odpuszczę te statystyki, bo mocno przekłamują. Oto maksymalna moja prędkość wyniosła niby 119,2 km/h. Daj Panie Boże zdrowie. Starva zawyżyła też łączny dystans (poranny niemierzony przez system oraz popołudniowy) o 0,5 km. Trochę dużo. Błąd leży na pewno po stronie Stravy, bo mój licznik jest skalibrowany idealnie. Tak czy owak mój debiut na tym portalu wygląda tak: https://www.strava.com/activities/921008928.
Po szybkim przejrzeniu moich statystyk, wyszło, że mój marcowy łączny dystans nieco ponad 1333 km jest moim rekordowym osiągnięciem w tym miesiącu.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Mezimesti-Ruprechtice-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa Ruda-Głuszyca-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 113.90km
- Czas 05:00
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dualizm aury. Udanin
Wtorek, 28 marca 2017 · dodano: 28.03.2017 | Komentarze 0
Poranna jazda do pracy odbyła się przy niskiej temperaturze, oscylującej wokół zera. Mój przyjazd na rowerze do pracy wywołał nawet mały aplauz, bowiem doceniono moją walkę z zimnem. Po pracy z kolei zrobiło się ciepło. Termometry wskazywały w okolicach 20 stopni, a piękne słońce dawało złudzenie lata. Wyjechałem o 14:30 i napawałem się ciepłem i światłem. Rano ubrałem się dość porządnie, a nie chcąc zostawiać w pracy swego rowerowego odzienia, po pracy też włożyłem je na siebie. Wyznaję zasadę, że lepiej się przegrzać niż zmarznąć. Dziś miałem okazję mocno się przegrzać.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków Górny-Lusina-Udanin-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 209.50km
- Czas 08:16
- VAVG 25.34km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwie setki ze wspomaganiem. Świdnica-Lubliniec
Sobota, 25 marca 2017 · dodano: 25.03.2017 | Komentarze 0
Dziś pięknie wstrzeliłem się w wiatr. Na połowie dystansu zawiewał z boku, a na drugiej ładnie klepał po plecach. Rano było rześko, ale już przed dziewiątą wiosna słała swoje urocze słoneczne uśmiechy. Celem jazdy było miasto Lubliniec, a powrót zaplanowałem już pociągami. Przejechałem spory kawał Dolnego Śląska, całą Opolszczyznę, by wreszcie wbić się na Śląsk. Nieco smutkiem mnie owiała myśl, że na swej trasie nie zaliczyłem żadnej nowej gminy. Udało się za to zboczyć do wsi Kalinowa, ostatniej w gminie Wiązów, do której jeszcze nie dotarłem. Na Opolszczyźnie przejeżdżałem przez Zębowice (Zembowitz). Ta wieś gminna liczy więcej Niemców niż Polaków (podobno). Niestety nie mogłem się o tym przekonać, gdyż wypatrywany tam sklep jakoś nie chciał się pojawić, a zatem pojechałem dalej.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Wiązów-Kalinowa-Skarbimierz-Osiedle-Brzeg-Pisarzowice-Stobrawa-Popielów-Ładza-Murów-Laskowice-Bierdzany-Kadłub Turawski-Zębowice-Dobrodzień-Pludry-Kośmidry-Lubliniec.
- DST 104.80km
- Czas 04:40
- VAVG 22.46km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pląsy we mgle. Jetrichov
Czwartek, 23 marca 2017 · dodano: 23.03.2017 | Komentarze 0
Gdy rano wyjechałem do pracy, zaczęło mżyć. W pierwszej chwili nawet przez głowę przeleciała mi myśl, czy się nie cofnąć. Jednak nie dałem za wygraną i pokręciłem w wilgotne kłęby mgły. Jechało mi się całkiem dobrze. Nie było wiatru i to dawało pewne złudzenie większej mocy. Kilka razy musiałem się zatrzymać, by przetrzeć zroszone okulary, przez które już nic nie było widać. Do pracy dotarłem o cztery minuty szybciej niż ostatnim razem. Zwolniłem się o czternastej, wcześniej wysuszywszy na grzejniku nieco przemoczone ciuchy. Cały czas nad światem wisiał gęsty opar. Za ciepło też nie było. Poturlałem się na dobrze sobie znaną trasę do Czech. Postanowiłem wykręcić swoją setkę i czmychnąć do domu. Tak też się stało. Mgła to rzedła, to si wzmagała, ale ciągle mi towarzyszyła. Czuło się wilgotną aurę, ale prawdziwego deszczu nie było. W dobrej formie szarówką dotarłem do domu.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Boguszów-Gorce-Mieroszów-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Mieroszów-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 112.50km
- Czas 04:54
- VAVG 22.96km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawdziwy początek sezonu. Jawor
Wtorek, 21 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 0
Prawdziwym początkiem sezonu nazywam moment, kiedy po raz pierwszy jadę rowerem do pracy. Od tego czasu zaczyna się bardziej intensywna jazda na rowerze. Dwa razy w dni robocze oraz raz w dzień weekendowy. Trochę zmieniły się zasady mojej pracy i teraz mam pół godziny później się w niej stawić. Zamiast o siódmej, o wpół do ósmej. Dziś wyjechałem parę minut po szóstej. Mimo pochmurnego dnia jasność panowała już całkowita. Było przy tym dość ciepło, jak na marzec. Moja jazda do pracy ze Świdnicy do Wałbrzycha jest mocno pod górę. Na dystansie nieco ponad 20 kilometrów, należy pokonać przewyższenie ponda 300 m. Niby niedużo, ale rano człowiek na to ma inne spojrzenie. Z chęcią by się jeszcze pospało, a tu trzeba dymać. Od kilku lat notuję czasy swego dojazdu do pracy. W pewnym sensie są wyznacznikiem mojej formy. Rekord wynosi 56 minut, czas najsłabszy to około 1:20 h. Dziś jak na pierwszy raz wypadło nawet przyzwoicie. 1:10:36. No ale namęczyłem się solidnie, bo jeszcze był przeciwny wiatr. Przed samą pracą mam najtrudniejszy odcinek. Około 400 m ostro pod górę (z nachyleniem ponad 12%) i jeszcze po sakramenckiej wybitej kostce. Mimo lekkiego wewnętrznego sprzeciwu wrzuciłem na tym odcinku najlżejsze przełożenie. By zrobić jakiś konkretny dystans i nie włóczyć się po zmroku, zwolniłem się z pracy o godzinie 14. Poczłapałem znana sobie trasą do Jawora. Niby górek tam niewiele, ale na zjeździe do Starych Bogaczowic licznik pokazał ponad 66 km/h. W okolicach Jawora budowana jest trasa S-3. Pełno tam robót drogowych. Dla mnie miało to swój namacalny dowód, bo musiałem się cofać z zamkniętej drogi do Mściwojowa. Dziś jechałem bez słuchawek i zamiast Bacha słuchałem pięknych ptasich treli. Wiosna w pełni! Na ostatnich 40 kilometrach zaczęło siąpić, ale nazwanie tego opadu deszczem byłoby sporą przesadą.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Stare Bogaczowice-Sady Dolne-Roztoka-Gniewków-Jawor-Niedaszów-Targoszyn-Goczałków-Strzegom-Stanowice-Stary Jaworów-Milikowice-Witoszów Dolny-Świdnica.
- DST 146.70km
- Czas 06:37
- VAVG 22.17km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ucieczka przed deszczem. Strzelin
Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 0
Po południu miało padać. Tak stanowiły wszelkie przejrzane przeze mnie prognozy pogody. Postanowiłem zatem wyjechać dość wcześnie, by uciec opadom. Wcześnie to dla mnie tuż po siódmej. Poranek był słoneczny, ale też chłodny. Odpowiedni ubiór zabezpieczył mnie przed zimnem. Jechałem dość dziarsko, mimo wietrzyska, które chciało mnie zrzucić z siodełka. Zaplanowałem zaliczenie kilku dziewiczych miejscowości na pograniczu powiatów ząbkowickiego i strzelińskiego. Udało się i jako nowe zdobycze wpisałem sobie wsie: Błotnica, Brochocin, Jakubów, Komorowice, Lipowa i Sadowice. Wskazane sioła leżą na Wzgórzach Niemczańsko-Strzelińskich. Pagórki są niewysokie, ale podjazdy są krzepkie i nakazują napinać mięśnie. W połączeniu z wiatrem dały niezły wycisk. Plan wykonałem. Do domu przyjechałem przed deszczem, który teraz sobie siąpi za oknem. Zdążyłem tez na skoki i mogłem cieszyć się z sukcesu Kamila Stocha. Może puchar jeszcze nie przegrany?
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Byszów-Niemcza-Żelowice-Dobrzenice-Zarzyca-Gołostowice-Strzelin-Mańczyce-Jordanów Śl.-Przezdrowice-Sobótka-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 110.60km
- Czas 04:55
- VAVG 22.49km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Przy muzyce o sporcie. Teplice nad Metuji
Sobota, 11 marca 2017 · dodano: 11.03.2017 | Komentarze 0
W tym roku wróciłem do jazdy ze słuchawkami na uszach. Kiedyś jeździłem tak ciągle, później ze względu na starczą głuchotę zarzuciłem te atrakcje. W Nowy Rok wybrałem się na rower i słuchałem "Topu Wszech czasów" na Trójce. Znowu odżyła we mnie chęć konsumpcji pięknych melodii w trakcie jazdy na rowerze. Od tego czasu słucham sobie swych ulubionych kawałków. Dziś dwa razy przesłuchałem "Wariacje Goldbergowskie" Bacha. Utwór ten według mnie jest kwintesencją muzyki. Bach pisał go chyba po spotkaniu z Bogiem. Słuchałem różnych wersji, na fortepian (genialne wykonanie Glena Goulda), na skrzypce, gitarę i inne instrumenty. Boskie tchnienie słychać w wykonaniu organowym, które zapodałem sobie w czasie swej jazdy.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Lubachów-Dziećmorowice-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 102.70km
- Czas 04:49
- VAVG 21.32km/h
- Sprzęt senior rrowerr el zdechlaco
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Śląsk pod wiatr. Dzień 2. Głogówek-Lubomia-Kuźnia Raciborska
Czwartek, 9 marca 2017 · dodano: 09.03.2017 | Komentarze 0
Od
jakiegoś czasu planowałem dwudniowy wyjazd. Niestety nie miałem zbyt wiele
czasu i musiałem sukcesywnie go odkładać. Wreszcie okazja nadarzyła się w
środku tygodnia. Dość szczegółowo zaplanowałem przebieg mojego wyjazdu i z
wyprzedzeniem zarezerwowałem hotel. Sprawdziłem też pogodę. Miała być znośna.
Pierwszy dzień zwiastowano jako słoneczny, a drugi pochmurny, lecz bez opadów.
Postanowiłem pojechać na Śląsk, aby zaliczyć trzy gminy. Minął już okres, kiedy
każdy dłuższy wyjazd przynosił nowe zdobycze w tym zakresie. Teraz nastał czas
żmudnego wypełniania białych plam na mapie gminnych trofeów. Przed wyjazdem
cały czas sprawdzałem prognozy. Były one zmienne jak kobiety. Gdy w końcu
wyruszyłem w środowy poranek, świeciło piękne słońce. Nieco zlekceważyłem informacje
o kierunku podmuchów wiatru. A miał mi przeszkadzać. Niestety w tym elemencie
progności nie zawiedli. Cały pierwszy dzień jazdy towarzyszył mi hamujący
wiaterek. Nie był to może huragan, ale cały czas stanowczo pozbawiał mnie
radości jazdy. Jechało mi się ciężko, bowiem forma raczej słaba. Co prawda całą
zimę jeździłem, ale tylko raz w tygodniu. Dla mnie ten sposób rowerowej
aktywności przynosi szybką utratę wytrzymałości. Podobnie jak wiele poprzednich
razów, na wyjazd ze sobą wziąłem jedynie mały plecaczek. Pierwszy
stukilometrowy odcinek do Nysy był mi doskonale znany. Trasę Świdnica-Nysa
pokonywałem kilkanaście razy z różnymi wariacjami. W mieście tym mieszkają moi
teściowie i stąd ten kierunek nie ma dla mnie niespodzianek. Tym razem pojechałem
przez Ciepłowody, Ziębice i Kamiennik. W planach nie miałem wstępować do
teściów, bo oni w tym czasie byli u mojej żony, która z kolei wyjechała
służbowo. W Nysie na stacji paliw posiliłem się dużym hot dogiem. Dzień był
ciepły, a słoneczne promienie dźgały łaknących wiosny ludzi. Dalej wybrałem
drogę, którą przyszło mi jechać po raz pierwszy. Wiatr nie odpuszczał, a do
tego doszły lekkie pagórki. Pewnie w szczycie sezonu by ich nie zauważył, ale
gdy noga nie chciała kręcić, kilkusetmetrowe podjazdy wysysały siły. Jechałem w
kierunku Korfantowa, by przed nim odbić do miasta Biała. Zdenerwowałem się, gdy
za wsią Węża pomyliłem drogę i wylądowałem na krajówce. Chwilę się
zastanawiałem, czy wrócić, ale w końcu pomknąłem ruchliwą drogą w kierunku
Prudnika. W powiecie prudnickim przywitały mnie dwujęzyczne tablice z nazwami
miejscowości, po polsku i niemiecku. Przed siedemnastą dotarłem do Głogówka.
Tam w hotelu „Fantazja” miałem nocleg. Pozwolono mi wtaszczyć rower do pokoju.
Głód mi skręcał kiszki, zatem poszedłem coś zjeść. Okazało się, ze po drugiej
stronie ulicy była pizzeria. Pałaszując pizzę z czterema serami przypomniał mi
się wyjazd na Sardynię i Korsykę, gdzie ta potrawa stanowiła moje główne menu.
W sklepie kupiłem przekąski i napoje. Nie zapomniałem o dwóch butlach piwa. W
pokoju było przyjemnie ciepło, a po wysączeniu flaszek usnąłem jak niemowlę.
Kolejny
dzień miał mi przynieść trzy nowe gminy. Ograniczony byłem jednakże czasowo, bo
planowałem powrót pociągiem. W hotelu zjadłem śniadanie. Poranek był chłodny, a
na ziemi widać było ślady nocnych opadów deszczu. Mimo tego, że mój pakunek był
raczej skromny, udało mi się zapomnieć mapę, która pozostała w hotelowym
pokoju. O jej braku zorientowałem się nawet stosunkowo szybko, ale nie chciało
mi się już wracać. Na grzbiet nałożyłem swoją pomarańczową pelerynkę, bowiem
chłód był dojmujący. Chroni ona od wiatru. Pelerynka pomogła i zrobiło mi się
cieplej. Wiatr był słabszy niż poprzedniego dnia, ale ciągle nie był mi
przyjacielem. Trasa była pofałdowana, a podjazdy odznaczały się swoistą
wrednością. Po trzydziestu kilometrach dotarłem do województwa śląskiego. Za
kolejne piętnaście przecinałem już ulice Raciborza. Mimo że przebieg trasy
miałem w głowie i nie żałowałem utraty swojej mapy, gdy zobaczyłem stację
benzynową, postanowiłem jednak kupić nową mapę. Strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Wybór był mizerny. W końcu zdecydowałem się na powiat raciborski. Mapa była
bardzo szczegółowa i pewnie się więcej nie przyda. No ale wzbogaci moją
kolekcję. W Raciborzu na rowerze byłem po raz trzeci w swojej rowerowej
karierze. Pokonałem znany mi most na Odrze i ruchliwymi arteriami tego
brzydkiego miasta ruszyłem ku swojej pierwszej dziewiczej gminie, a była nią
Lubomia. Jazda po Górnym Śląsku z punktu widzenia rowerzysty nie należy do
przyjemności. Sporo samochodów, w tym wielkich ciężarówek, kiepskie drogi i
brak ładnych widoków. Czarę goryczy przelał (dosłownie!) deszcz, który
bezczelnie zaczął kropić. Pomarańczowe wdzianko odbijało spadające krople, ale
wilgoć pryskająca spod kół skutecznie zwilżyła tylne partie mojego ciała. Po
zaliczeniu Lubomi sporym łukiem wróciłem do Raciborza, by rzucić się na dwie
ostatnie „białe gminy”. Pierwsza z nich nosiła charakterystyczną nazwę Nędza.
Czyżby trafne podsumowanie mojej formy? Za parę kilometrów dotarłem do
ostatniej gminy na swojej trasie, Kuźni Raciborskiej. Do setki brakowało
kilkanaście kilometrów, a do odjazdu mojego pociągu – około godzinki. Cóż było
robić? Postanowiłem dokręcić. Wtargnąłem na teren województwa opolskiego, by za
chwilę wrócić na obszar domeny Śląskiej. Na stacji stawiłem się piętnaście
minut przed odjazdem pociągu. W domu byłem po dwudziestej. Kolej spisała się
dzielnie. Moje cztery pociągi, które przywiozły mnie do Świdnicy nie uległy.
Hm, tj. nie uległy opóźnieniu…
Podsumowując
mogę powiedzieć, że oczywiście jestem zadowolony z wyjazdu. Mimo pewnych
trudności (wiatr, słaba forma i deszcz) zrealizowałem swoje plany. Teraz będzie
tylko lepiej. A przynajmniej mam taką nadzieję.
- DST 152.00km
- Czas 07:04
- VAVG 21.51km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Śląsk pod wiatr. Dzień 1. Świdnica-Głogówek
Środa, 8 marca 2017 · dodano: 08.03.2017 | Komentarze 0
Opis jutro...
- DST 156.60km
- Czas 06:44
- VAVG 23.26km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna, ach to ty. Złotoryja
Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 0
Na dzisiejszą jazdę ubrałem się solidnie i pierwszy raz w tym roku przegrzałem się. Jako zwolennik teorii, że lepiej ciut się spocić niż przemarznąć, powinienem być zadowolony. Z zimowego stroju wyrzuciłem tylko polarowy komin na szyję i zamiast polarowej czapki wziąłem nową z włókniny. Jej piękny żółty kolor był widoczny z daleka. Słońce świeciło dziarsko i czułem się jak na wiosnę. Nawet owady wybudziły się z zimowego letargu. Widziałem pszczołę, muchy i jakieś chrząszcze. Na drodze zauważyłem także żabę, która grzała się na asfalcie. Jej los był pewnie dość żałosny, bo pewnie jakiś samochód w końcu ją przetrącił. Jedynym ujemnym elementem aury był krzepki wiatr. Forma nieco się poprawia. Dzisiejszy pofałdowany teren połknąłem bez czkawki.
Trasa: Świdnica-Żarów-Gościsław-Udanin-Konary-Księżyce-Luboradz-Jawor-Piotrowice-Łaźniki-Złotoryja-Nowy Kościół-Świerzawa-Wojcieszów-Kaczorów-Bolków-Kłaczyna-Dobromierz-Świebodzice-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.