Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:1309.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:56:07
Średnia prędkość:23.34 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:119.05 km i 5h 06m
Więcej statystyk

Góry Sowie forever. Przełęcz Walimska

Wtorek, 30 października 2018 · dodano: 30.10.2018 | Komentarze 0

Rano wybrałem się do pracy. Być może ostatni raz w sezonie. Ubrałem się solidnie, ale okazało się, że było nad wyraz ciepło. W trakcie jazdy zdjąłem co cięższe elementy garderoby, bo pot zalewał moje ciało. I to bynajmniej nie od wysiłku, tylko od gorąca. Wiał przy tym spory wiatr. Jak halny, bowiem ogrzewał.
Po spełnieniu obowiązków służbowych, nico wcześniej niż nakazywał mój grafik pracy, wyjechałem na dalszą część jazdy. Pogoda utrzymała się. Było ciepło, ale wietrznie. Pierwszą część jazdy wiatr mnie powstrzymywał, drugą - fajnie pomagał. Wybrałem się w Góry Sowie. Niby już w tym sezonie miałem tam nie jeździć, ale natura pociągnęła wilka do lasu. Warto było. Późnojesienna trasa była widowiskowa i warta zaliczenia. Drzewa pozbywają się już swego odzienia, ale wciąż jeszcze można było dostrzec piękne kolory od żółci do brązów. Na podjeździe spodziewałem się większego trudu, ale forma ciągle nie jest najgorsza. Jechało mi się przyjemnie i z uśmiechem na ustach. Brak chęci do jazdy, o którym pisałem poprzednio, minął. Cieszyłem się trudem wspinaczki, a potem przyjemnością zjazdu.
Pod koniec jazdy włączyłem światełka, bowiem dzień kończył swoje panowanie. Z tyłu ładnie migała czerwień, z przodu biel. Lampkę przednią kupiłem na Allegro za 10 zł (z przesyłką). Świeciła bardzo ładnie przez może trzy kilometry. Potem - na zjeździe- wyskoczyła z nasadki i roztrzaskała się o asfalt. Wybrała wolność. Wybór ten przypłaciła śmiercią. Muszę kupić nową. Może posłuży mi dłużej...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Walim-Przełęcz Walimska-Pieszyce-Rościszów-Mościsko-Książnica-Jędrzejowice-Wiry-Jagodnik-Świdnica.




Nie chce mi się. Świdnica-Bierutów

Sobota, 27 października 2018 · dodano: 27.10.2018 | Komentarze 0

Budzik zadzwonił ciut po ósmej. Wyłączyłem go instynktownie i dalej ułożyłem się do snu. Nie chciało mi się wstawać. Tym bardziej nie chciało mi się jeździć na rowerze. Poleżeć sobie, poleniuchować, niespiesznie zjeść śniadanie, oto były moje priorytety. W końcu jednak zwlekłem się barłogu. Przez okno wlewał się ołów. Oj, po co wychodzić z domu!? Obejrzeć jakiś film, może nawet posprzątać. Sumienie jednak kazało mi sprawdzić prognozę pogody. Na dziś zapowiadano zwykły ponury jesienny dzień, ale bez opadów. Na jutro wieszczono straszliwe opady deszczu. To mnie zmobilizowało. Gdybym dziś nie pojechał, pewnie cały weekend byłby nierowerowy. Ta myśl podziałała na mnie mobilizująco. Na rowerze byłe około 10:30. Trochę późno, by zaszaleć. No ale można było zrobić przyzwoitą trasę. Jej przebieg miałem z grubsza ułożony w głowie. Nie pozostało mi nic, tylko ruszyć po tej wymyślonej trajektorii.
Było zimno i nieprzyjemnie. Pierwsze kilometry przelatywały dość wolno. Oczywiście jechałem trasą doskonale mi znaną, a więc właściwie nie patrzyłem na licznik. W okolicach Wrocławia na niebie pojawiły się czarnosine chmury. Deszcz był tylko kwestią czasu. Zmoknąć w październiku przy temperaturze około pięciu stopni, jest ostatnią rzeczą, o której bym marzył. Należało wszakże zacisnąć zęby i jechać dalej. Gdy minąłem Odrę, niebo jakoś się rozjaśniło. Dalej już było dobrze. Opady nie zagrażały… W Jelczu-Laskowicach na Orlenie zjadłem obfity obiad. Oczywiście kotlet świniowy. Dał mi nową moc, bo już goniłem w piętkę. Ostatnie kilometry widły wiejskimi drogami powiatu oleśnickiego. Takie trasy najbardziej lubię. Mało samochodów, czasem lasy, czasem łąki, czasem spokojne sioła. Do swoich statystyk dodałem nową miejscowość: Gajków. Do Bierutowa, celu mojej jazdy, dotarłem około godzinę przed odjazdem pociągu. Na brzydkim dworcu wypiłem piwko i patrząc na zamierający dzień, czekałem na swój skład. W pociągu spotkałem ciekawego Ukraińca, który też jeździł na rowerze. Szczerze porozmawialiśmy sobie o naszej wspólnej historii.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Nasławice-Jordanów Śl.-Borów-Węgry-Żórawina-Biestrzyków-Wrocław-Święta Katarzyna-Siechnice-Blizanowice-Kamieniec Wrocławski-Gajków-Jelcz-Laskowice-Grędzina-Zawidowice-Bierutów.




Przejaśnienia. Wałbrzych-Mościsko-Świdnica

Piątek, 26 października 2018 · dodano: 26.10.2018 | Komentarze 0

Po ostatniej jeździe mój rower czekał na mnie w pracy. Wczoraj był bardzo kiepski dzień. Wiało, lało i chłodziło. Zatem dopiero dziś udało mi się zaliczyć małą trasę. Aby mieć swobodę jazdy, z pracy zwolniłem się o 12:30. Pojechałem trasą, którą niedawno przetarłem, pojechałem jednak mocno okrężnie. Jak na koniec października i ostatnie załamanie pogody, było całkiem znośnie. Temperatura oscylowała w granicach 8-10 stopni, wiatr był do wytrzymania, ale najważniejsze, że nie padało. Już na rowerze odczułem, że jednak pobolewa mnie ciało obite podczas ostatniego upadku. Ciągnęła mnie trochę prawa strona: ręka i bok w okolicach biodra. Dało się jednak wytrzymać. Na początku nad głową wisiały mi ciężkie chmury i dziwiłem się, że nic z nich nie cieknie. Potem ładnie się przejaśniło i do domu wróciłem po szesnastej w mocnych promieniach słońca.
Dzisiejsza trasa: Wałbrzych-Dziećmorowice-Wałbrzych-Olszyniec-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bojanice-Piskorzów-Bratoszów-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Zebrzydów-Marcinowice-Niegoszów-Świdnica. 




Długa droga do pracy. Świdnica-Dobromierz-Wałbrzych

Środa, 24 października 2018 · dodano: 24.10.2018 | Komentarze 0

Dziś moja praca zaczyna się po południu. Nadarzyła się zatem dobra sposobność, by dojechać sobie do mojej „fabryki”, a przy okazji machnąć ciut więcej kilometrów. Ranek był kiepski. Lało na potęgę, a bujające się za oknem drzewa świadczyły, że i wiatr nie próżnuje. Po ósmej zaczęło się przejaśniać. Był to dla mnie sygnał, by już nie grymasić i ruszyć w plener. Na drogach było mokro, a na dokładkę w wielu miejscach asfalty oblepione były liśćmi i gałązkami. Należało uważać, by się nie wywalić. Pomimo tej mojej uwagi, jednak zaliczyłem glebę. W Żarowie droga krzyżuje się z linią kolejową pod dość ostrym kątem. Tam właśnie tylne koło wpadło mi w wyżłobienie i już leżałem. Obiłem sobie prawą stronę, ale jazdę jak najbardziej mogłem kontynuować. Na świecie musi być równowaga. Pozytywna okoliczność możliwości dłuższej jazdy zbilansowała się z negatywną: prawie cały dystans musiałem pokonywać pod krzepki wiatr. Namachałem się jak przy dwusetce… No ale jazda tak czy owak dała mi zadowolenie. A chyba o to chodzi.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Wilków-Klecin-Domanice-Imbramowice-Żarów-Przyłęgów-Strzegom-Tomkowice-Bronów-Dobromierz-Stare Bogaczowice-Szczawno Zdrój-Wałbrzych.
Rower pozostał w pracy. Jutro lub pojutrze wyruszę nim w drogę powrotną do domu.




Prawdziwa jesień. Przeworno

Sobota, 20 października 2018 · dodano: 20.10.2018 | Komentarze 0

Po tygodniu znowu na rowerze! W międzyczasie ładna jesień ustąpiła miejsca jesieni klasycznej: ponurej, zawilgłej i chłodnej. No ale w końcu taka musiała nadejść. Ubrałem się jesiennie i dzięki temu nie zmarzłem. W nocy i nad ranem padało. Początki jazdy były zatem na mokrej jezdni. Znowu wiatr rozdawał karty: pierwsza część dystansu była z jego podmuchami i czułem iluzoryczną euforię mocy, druga była walką z agresywnymi podmuchami, zatem musiałem naprężać mięśnie. Jazda pod wiatr dała mi jednakże sporą satysfakcję. Dawałem mu radę i cieszyłem się tą walką. Czułem się jak na podjeździe. Średnia prędkość topniała co prawda, ale było mi to obojętne. Cała trasa nie zaliczała się do górzystych, ale liczne pagórki podnosiły jej trudność. Dystans pokonałem na śniadaniu zjedzonym w domu. Na trasie nie jadłem, tylko piłem. W domu za to podjadłem sobie nie zgorzej. Dotarłem do trzech dziewiczych miejscowości w pow. strzelińskim, a były to: Cierpice, Głowaczów i Mników.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Jegłowa-Przeworno-Sarby-Kalinowice Dolne-Henryków-Ciepłowody-Piława Górna-Owiesno-Ostroszowice-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Dobra jesień. Miękinia

Sobota, 13 października 2018 · dodano: 13.10.2018 | Komentarze 2

Świdnica jest wybornie położona z punktu widzenia rowerowego. Wczoraj byłem w górach, dziś pojechałem na niziny. Jesień ciągle grzeje. Znowu ubrałem się za ciepło, trochę lżej niż wczoraj, ale spociłem się jak hutnik przy wielkim piecu. Pierwsza część dystansu była z wiatrem, na drugiej trudziłem się walcząc z podmuchami. Było przynajmniej sprawiedliwie. Odcinek między wioskami Juszczyn a Wojczyce prowadziłem rower, bo droga jest tam remontowana. Zerwano asfalt i dokopano się do piachu, na którym w żaden sposób nie można było jechać na kolarzówce. Około kilometr pieszego marszu nieco rozluźnił rowerowe mięśnie. W domu poczułem wielkie pragnienie. Za jednym posiedzeniem obaliłem litr soku pomarańczowego. Był wspaniale chłodny, bo wyciągnięty z lodówki. Teraz czeka mnie parę dni bez roweru. Pewnie z tym większą ochotą wrócę na siodełko pod koniec tygodnia.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Domanice-Maniów-Mietków-Kostomłoty-Piersno-Ciechów-Środa Śl.-Szczepanów-Lubiatów-Miękinia-Kadłub-Juszczyn-Kryniczno-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Krobielowice-Gniechowice-Ręków-Michałowice-Rogów Sobócki-Sobótka-Sady-Wiry-Jagodnik-Świdnica.




Ostatnia szarża Zdechlaka. Przełęcz Srebrna

Piątek, 12 października 2018 · dodano: 12.10.2018 | Komentarze 0

Dzień urlopu wykorzystałem przyzwoicie. Dziś do boju po raz ostatni w sezonie ruszył Stary Zdechlak. Czekał cierpliwie na swoją szansę i w końcu się doczekał. Ubrałem się dość solidnie. Jak się okazało, za grubo. Na trasie niekiedy topiłem się we własnym pocie. Odzienia jednak nie mogłem zdjąć, bo nie miałbym go gdzie schować. Zdechlak na początku lekko poskrzypywał, ale w końcu się opanował. Na trasie czekała mnie Przełęcz Srebrna, ostatnia w Górach Sowich zaliczana pod koniec sezonu. Jest wredna i trzeba się natrudzić, by zameldować się na górze. Dla mnie była dodatkowo ciężka, bowiem cały dystans do jej podnóża musiałem walczyć z silnym przeciwnym wiatrem.
W Czechach w knajpie U Bartosa wsunąłem obiad - knedle z gulaszem podlane Primatorem. Danie dało mi siły na drugą część dystansu. Do domu dojechałem przed osiemnastą, gdy moje ciepłe odzienie wreszcie się przydało.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Burkatów-Bojanice-Pieszyce-Bielawa-Ostroszowice-Jemna-Budzów-Srebrna Góra-Przełęcz Srebrna-Wolibórz-Dzikowiec-Nowa Ruda (Słupiec)-Ścinawka Średnia-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Zmierzch moich teorii. Mościsko

Wtorek, 9 października 2018 · dodano: 09.10.2018 | Komentarze 0

Kiedyś tu wyłożyłem śmiałą teorię, że jak już się jedzie na rowerze, to poniżej 100 km się nie opłaca. Październik jak zwykle weryfikuje takie poglądy. Ciemno z przodu (rankiem), ciemno z tyłu (wieczorem). Zatem dla rowerzysty, który nie lubi jazdy po ciemku, pole działania się zawęża. No ale jeździć trzeba. Dziś pojechałem do pracy na ósmą. Pół godziny zwłoki dało mi luksus jazdy prawie w jasności. Na początku tylko była noc. Poza tym przeniknął mnie chłód. Było ledwie powyżej zera. Zwłaszcza wałbrzyska ulica Orkana stanowi swoisty biegun zimna. Oj, tam ziąb przeszywał.
Z pracy wyjechałem godzinę przed czasem. Mam jeszcze sporo nadgodzin... Na początku było ładnie i cieplutko, później, po siedemnastej, już znowu zrobiło się chłodno. Jechało mi się przyjemnie i beztrosko. Mój rower oplatały nitki babiego lata. Ponoć październik ma być do końca ładny. Oby.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Nowy Julianów-Dziećmorowice-Lubachów-Bojanice-Piskorzów-Bratoszów-Mościsko-Tuszyn-Wiry-Kątki-Pszenno-Niegoszów-Świdnica.




Wywianie do Wielkopolski. Świdnica-Odolanów

Sobota, 6 października 2018 · dodano: 06.10.2018 | Komentarze 0

Jako się rzekło, z wiaterkiem. Słońce też nie próżnowało. Więcej nie chce mi się pisać...




Odczarowywanie. Przełęcz Jugowska-Broumov

Czwartek, 4 października 2018 · dodano: 04.10.2018 | Komentarze 0

Nieco ponad rok temu przydarzył mi się wypadek. Kierowca samochodu wymusił pierwszeństwo, czego efektem była pogruchotana kość ramieniowa i długi odpoczynek od roweru. Jako człowiek przesądny (no ale bez przesady), postanowiłem dzisiaj odczynić to niedobre wydarzenie sprzed roku. Pojechałem tą samą trasą jak wtedy (z grubsza), założyłem też ten sam strój SKY. Bluza stroju jest ciut wydarta w okolicach lewego łokcia, bo w trakcie wypadku nieco przeszorowała asfalt.
Odczynienie się udało. Przejechałem trasę gładko i bez złych zdarzeń. Oby tak dalej. Bez wypadków. Czego życzę sobie i wszystkim rowerzystom.
Wczoraj przeanalizowałem swoje dane dotyczące urlopu. Wyszło że mam jeszcze 20 dni! Postanowiłem zatem do końca roku wybierać te zaległości, by móc pojeździć. Oczywiście jak pozwoli zdrowie, chęci i pogoda.
Dziś w ramach kończenia w tym sezonie tras w Górach Sowich wybrałem się na Przełęcz Jugowską. To bez wątpienia ulubiona moja trasa. Dała mi także dzisiaj sporo radości. Pogoda była umiarkowanie dobra. Przynajmniej nie padało. W Czechach miałem zjeść obiad i wziąłem nawet sporo koron. Gdy jednak przejeżdżałem koło "swej" knajpy w Otovicach jakoś nie byłem głodny. Już w domu zjadłem wielką michę spaghetti. Danie smakowało wybornie, zwłaszcza, że je sam sobie upichciłem.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Opoczka-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Olszyniec-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.