Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 298725.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:2204.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:98:16
Średnia prędkość:22.44 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:137.79 km i 6h 08m
Więcej statystyk

Przedalpejsko. Przełęcz Okraj

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 31.05.2018 | Komentarze 0

Za mną dzisiejsza górska jazda. Trasa była bardzo trudna, z mnóstwem podjazdów, których kulminacją był wjazd na karkonoską Przełęcz Okraj. Przed nią i po niej było jednak wiele odcinków wyciskających pot z ciała. Jechało mi się bardzo przyjemnie. Dawno nie miałem okazji jechać przy tak dobrej pogodzie. Było ciepło i słonecznie, lecz nie upalnie. Wiaterek owiewał i chłodził, ale nie przeszkadzał w jeździe. Czego więcej chcieć?
Na początku jazdy rozkoszowałem się pustymi drogami bez samochodów, później, na bardziej turystycznym odcinku, jakoś z nimi musiałem koegzystować. Bardzo zdziwiło mnie ich zagęszczenie w czeskim Trutnovie. Jechałem tam w czymś jakby korku. Znam to miasto od wielu lat i nigdy nie spotkałem się w nim z czymś takim. No tak, w Czechach nie było święta, a samochodów i tam jest coraz więcej.
Po zaliczeniu Okraju, nie mogłem sobie odmówić czeskiego obiadu. Ze smakiem zjadłem knedliki w sosie z wieprzowiną. Łakomstwo zaspokoiłem w knajpie "Helena" w Maldych Bukach.
Po dzisiejszej jeździe już wiem, że ten sezon nie będzie najgorszy pod względem liczby przejechanych kilometrów.
Za miesiąc, jak nie wydarzy się nic przykrego, będę u podnóża Alp. Dzisiejszą jazdą w pewnym sensie przetestowałem swoją formę. No cóż, w Alpach może się uda...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Witoszów Dolny-Komorów-Świebodzice-Cieszów-Stare Bogaczowice-Jaczków-Kamienna Góra-Ogorzelec-Przełęcz Kowarska-Rozdroże Kowarskie-Przełęcz Okraj-Horni Mala Upa-Mlade Buky-Trutnov-Chvalec-Radvanice-Jivka-Vapenka-Ceska Metuje-Teplice nad Meutji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Do Czech. Teplice nad Metuji

Wtorek, 29 maja 2018 · dodano: 29.05.2018 | Komentarze 0

Ranek był bardzo ciepły. Nawet specjalnie nie wiało. Do pracy dojechałem w niezłej formie, ale do rekordu sezonowego nieco zabrakło.
W pracy ze zdziwieniem śledziłem prognozy pogody, które były coraz gorsze. Jeszcze wczoraj zapowiadano piękny słoneczny dzień, ale już dziś te dobre prognozy się zmieniły. Rzeczywiście, od strony zachodniej nadciągały ciemne chmury. Już wiedziałem, co mnie spotka. Wszakże nie wziąłem kurtki przeciwdeszczowej, zatem wiedziałem, że mnie zleje. Po pracy wyruszyłem w dusznej i ciężkiej atmosferze. Objechałem Wałbrzych rowerowymi ścieżkami. Najpierw ruszyłem ku strefie, potem przez Stary Julianów z powrotem znalazłem się w Wałbrzychu. Jadąc ścieżkami ponad 10 kilometrów, uniknąłem jazdy przez zatłoczone miasto. Po raz kolejny jednak uświadomiłem sobie, ze takie ścieżki nie są moim żywiołem. Są zapiaszczone, przecinają się w każdą wylotową dróżką, a na głównym wylotowym skrzyżowaniu w Wałbrzychu w kierunku na Kłodzko, każą stawać na dłuższą chwilę pod światłami. Muszę się zastanowić, którędy lepiej wyjeżdżać z Wałbrzycha. Po zjeździe ul. Świdnicką ku ul. Niepodległości, niebo naraz przybrało czarną barwę. Podjazd przez Glinik zrobiłem z blatu, po raz pierwszy w sezonie, chyba zestresowany i goniony przez pogarszającą się pogodę. Już prawie myślałem, że uda mi się uniknąć zmoczenia, ale przeznaczenie dopadło mnie za Mieroszowem. Ogromna ulewa spadła wprost na mnie. Jechałem chwilę w wielkich strumieniach wody, by w końcu uciec pod wiatę. Za chwilę dołączyło do mnie dwóch innych rowerzystów, którzy także znaleźli tu schronienie. Pół godziny czekaliśmy na poprawę pogody. Jechali na Okraj. Zastanawiałem się, czy im się uda, bo była już godzina 17, a na przełęcz było jeszcze dla nich dość daleko. Gdy tak się patrzy na hektolitry wody lejące się z nieba, wydaje się, że ten żywioł nie będzie miał końca. Odzywają się w nas jakieś atawizmy i najchętniej schowalibyśmy się w jakiejś grocie, by przeczekać tę kiepską aurę. Jednak w końcu zaczęło się przecierać. Wyruszyliśmy jeszcze w deszczu, by po chwili cieszyć się nowymi promieniami słońca. Już do domu udało mi się dojechać przy dobrej pogodzie. Wyschłęm prawie cały, za wyjątkiem butów, w których do końca chlupotała wilgoć.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stary Julianów-Wałbrzych-(Glinik)-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama, po pięknym nowym asfalcie)-Bystrzyca Dolna-Świdnica.




Wielki błękit. Złotoryja

Niedziela, 27 maja 2018 · dodano: 27.05.2018 | Komentarze 0

Dzisiejsza pogoda była idealna. Ciepło, słonecznie i miło. Pierwszą część trasy miałem z wiatrem, drugą pod. Cóż, na powrocie wiaterek wiał nieco mocniej niż na początku mej jazdy. Potwierdziła się jednak opinia, do której doszliśmy kiedyś z kolegą z pracy. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Nie ma jednak co narzekać. Jechało mi się dobrze. Nad głową roztaczał się wspaniały błękit. Z przyjemnością słuchałem muzyki, która umilała mi samotne godziny jazdy. Byli Floydzi, była muzyka z Dominikany, a na koniec towarzyszył mi mój ostatni ulubieniec, Joe Dassin. Chyba się starzeję.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Żarów-Łażany-Morawa-Strzegom-Goczałków-Mściwojów-Rybno-Grzegorzów-Jawor-Sichów-Rokitnica-Złotoryja-Świerzawa-Wojcieszów-Kaczorów-Bolków-Świny-Kłaczyna-Dobromierz-Siodłkowice-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Komorów-Witoszów Dolny-Świdnica.




Przypływ mocy. Przełęcz Woliborska

Piątek, 25 maja 2018 · dodano: 25.05.2018 | Komentarze 0

Już poranna jazda do pracy uświadomiła mi, że nogi są dziwnie mocniejsze. Podjazd do Wałbrzycha śmignąłem jak za dawnych lat. Nie przeszkadzało mi nawet lekkie przeziębienie, którego nabawiłem się podczas ostatniego wyjazdu na Śląsk. Gorączki nie miałem, tylko męczący katar i ciągłe kichanie. No ale to mnie nie osłabiało. Z pewną radością odczytałem czas dojazdu do pracy 52:57, najlepszy w bieżącym sezonie.
Po pracy wybrałem się w Góry Sowie, na kolejną przełęcz do tegorocznej kolekcji, a mianowicie na Przełęcz Woliborską. Wycieczkę rozpocząłem od przejechania całego Wałbrzycha najbardziej ruchliwymi drogami. Nie należało to do przyjemności. W mieście jest coraz więcej samochodów, a jazda wśród nich nie jest moim żywiołem. Wreszcie za pl. Grunwaldzkim, odbiłem ku mniej ruchliwym zaułkom. Podjazd przez Gaj przebiegał już przy minimalnym ruchu samochodowym. Nogi ciągle rwały się do deptania. Dalsza jazda odbyła się po w miarę płaskim odcinku, z elementami jazdy w dół. Dwudziestokilometrowy odcinek przez Czechy przeszedł gładko. W Tłumaczowie, po naszej stronie, natknąłem się na kolejne remonty dróg. Od Nowej Rudy zacząłem wspinaczkę na tytułową przełęcz. Podjazd na nią od tej strony jest dość ciekawy, najtrudniejszy odcinek jest w środku. Cały podjazd zrobiłem z blatu, co dało mi pewną satysfakcję. W nagrodę dostałem piękny zjazd do Bielawy. W domu byłem po dwudziestej.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-(Gaj)-Mieroszów-Mezimesti-Ruprechtice-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa Ruda-Wolibórz-Przełęcz Woliborska-Bielawa-Pieszyce-Bojanice-Opoczka-Świdnica.




Kurtka przeciwdeszczowa jako fetysz. Udanin

Wtorek, 22 maja 2018 · dodano: 22.05.2018 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy dosyć mnie wychłodziła. Chłód panował jak na początku marca. Nie mam termometru, ale mogło być około 4-5 stopni. Ubrałem się średnio, a więc lodowate podmuchy wiatru były niezbyt miłe. Dzięki temu przynajmniej mocniej napiąłem mięśnie i szybko dotarłem do celu. Jeszcze wczoraj śledziłem prognozy pogody. Były przeróżne. Większość jednak na popołudnie zapowiadała spore opady. Wziąłem więc ze sobą do plecaka kurtkę przeciwdeszczową.
Po raz pierwszy z pracy na popołudniową jazdę wyruszyłem zgodnie ze swoim normalnym czasem pracy, czyli o 15:30. Wcześniej zawsze trochę się zwalniałem. No ale dzień długi i można jechać w promieniach dziennego światła. Nocą raczej nie lubię się poruszać na rowerze, zatem staram się dotrzeć do domu o przyzwoitej porze. Jej "przyzwoitość" póki co przesuwa się ku późniejszym godzinom.
Pierwsze kilometry walczyłem z ciągłymi remontami dróg. Odnawia się teraz np. odcinek między Starymi Bogaczowicami a Sadami Górnymi. Wcale nie był taki zły i pieniądze można było wydać na drogi bardziej zrujnowane. Dziury, sfrezowane asfalty, pełno kamyczków na nawierzchni, to wszystko powoduje, że na szosówce łatwiej można złapać gumę. Uważałem, zatem obyło się bez awarii.
Mimo złych prognoz, pogoda była piękna. Ciepło, słonecznie, z małym wiatrem. Zauważyłem, że kiedy biorę kurtkę przeciwdeszczową jest ładnie, a kiedy o niej zapominam, wtedy dostaję prysznic. Cóż, pewnie będą ją teraz woził stale.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Struga-Stare Bogaczowice-Sady Górne-Wolbromek-Roztoka-Godzieszówek-Kostrza-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków Górny-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Wilków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Perła w koronie. Dzień 2. Kietrz-Godów-Zabrze

Niedziela, 20 maja 2018 · dodano: 20.05.2018 | Komentarze 0

Drugi dzień wypadu na Śląsk. Pogoda nawet dopisała, nie licząc okresami przeciwnego wiatru. Trasę po Czechach i Górnym Śląsku oceniłbym jako zadziwiająco trudną. Niezliczona ilość krótkich podjazdów dała się we znaki. Powrót z Zabrza pociągiem, a nawet trzema. Na długim odcinku jechałem wspólnie z Bogdanem z Rudy Śląskiej (Bod10). Nasza znajomość po kilku latach tylko przez szybkę komputera, wreszcie sięgnęła realu. Bogdan, dzięki za jazdę. Do wora wpadło kilka nowych gmin. Pierwszą z nich był Godów, około 220 kilometrów od domu. Bliżej już chyba nic nie ma...
Dzisiejsza trasa: Kietrz-(Czechy)-Rohov-Chuchelna-Prist-(Polska)-Owsiszcze-Krzyżanowice-Odra-Olza-Gorzyczki-Godów-Mszana-Wodzisław Śl.-Marklowice-Świerklany-Żory (tu dołączył do mnie Bogdan)-Suszec-Wyry-Łaziska Górne-Orzesze-Ornontowice-Mikołów-Ruda Śl.-Zabrze.




Perła w koronie. Dzień 1. Świdnica-Kietrz

Sobota, 19 maja 2018 · dodano: 19.05.2018 | Komentarze 0

W weekend postanowiłem zrobić dwudniowy wypad. Czasu mam sporo, ochoty też nie brakuje, zatem w drogę. Po krótkim zastanowieniu wybór padł na Śląsk, "perłę w koronie" Królestwa Polskiego. Dziś co prawda jeszcze na Śląsk nie dotarłem, ale stoję i jego granic, w Kietrzu.
Dzień był początkowo pochmurny, później się wypogodziło. Trasa była ciekawa, z mnóstwem krótkich i kąśliwych podjazdów. Jutro wpadnie parę nowych gmin.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Gilów-Przerzeczyn Zdrój-Ciepłowody-Henryków-Ziębice-Kamiennik-Goświnowice-Nysa-Stary Las-Prudnik-Krzyżowice-Osoblaha (Czechy)-Pomorzowiczki-Głubczyce-Sucha Psina-Kietrz.




Roboty drogowe. Przełęcz Walimska

Piątek, 18 maja 2018 · dodano: 18.05.2018 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy mimo przeciwnego wiatru poszła szybko i sprawnie. Na drodze były kałuże po parodniowych opadach, ale niebo było przetarte i nie zanosiło się na nowe partie deszczu. Czas przejazdu (nieco ponad 56 minut) wobec dość silnych podmuchów w twarz, wydaje się całkiem dobry. Do rekordu zabrakło co prawda około 7 minut, ale czułem większą moc niż przy poprzednich tegorocznych jazdach. Będzie co poprawiać.
Po pracy wybrałem się w Góry Sowie. Cały dzień był wietrzny, dość chłodny, ale na szczęście bez opadów. Moja przeciwdeszczowa kurtka wieziona w plecaku się nie przydała.
Na trasie dwa razy spotkałem się z robotami drogowymi. Pierwszy raz na drodze otaczającej Jezioro Bystrzyckie. Początkowo zignorowałem znaki o zakazie wjazdu i przez jakiś kilometr jechało mi się całkiem dobrze. Wreszcie dotarłem do miejsca intensywnej pracy walców drogowych utwardzających nowy asfalt. Przejechałem nim może ze 20 metrów i zacząłem grzęznąć. Koła pokryły się lepką mazią. Zastanawiałem się czy wrócić, lecz w końcu bokiem przeprowadziłem rower. Niestety moje żółte opony wyglądały dość opłakanie. I co gorsze ciągle oblepiały się brudem i pyłem drogowym. Musiałem stanąć i całkiem solidnie oczyścić gumy. Użyłem do tego liści. Jakoś się udało. Podjazd na Przełęcz Walimską pokonałem sprawnie. Chyba nawet lepiej niż prognozowałem. Nawet specjalnie nie przeszkadzały mi trzy odcinki mocno wybitej kostki. Na zjeździe, już w Rościszowie, ponownie przyszło mi oglądać roboty drogowe. Na sporym odcinku utworzono wahadło i na jednym pasie drogi wyrywano starą kostkę. Spytałem robotników o nową nawierzchnię. Potwierdzili że będzie asfalt. Coś się kończy. Przełęcz Walimska w pewnym sensie słynęła z kostki po obu stronach. Teraz od strony Pieszyc będzie nowiutki gładki asfalt. Mnie to nie przeszkadza. Do domu dotarłem po zatoczeniu sporego łuku mijając okoliczne miejscowości.
Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stary Julianów-Modliszów-Lubachów-Jez. Bystrzyckie (tama)-Jugowice-Walim-Przełęcz Walimska-Rościszów-Pieszyce-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Jędrzejowice-Wiry-Mysłaków-Sady-Biała-Chwałków-Strzelce-Gola Świdnicka-Klecin-Panków-Niegoszów-Świdnica.




Deszcze niespokojne. Kąty Wrocławskie

Wtorek, 15 maja 2018 · dodano: 15.05.2018 | Komentarze 0

Ufać w prognozy pogody, to jak wierzyć w przewidywania szklanej kuli czarodzieja. Wszystkie moje strony meteorologiczne, które przeglądam, zwiastowały brak opadów. Nie miały racji. Na dzisiejszej trasie zdążyłem trzy razy solidnie zmoknąć i raz się wysuszyć w ostatnich promieniach słońca. Ostatnie 40 kilometrów, to jazda w opadach o różnej intensywności. Lekko uśmiechałem się do siebie, gdy tak lały się  na mnie litry wody, myśląc o tym, że podczas ostatniej jazdy przez Polskę wiozłem ze sobą przez ponad 1100 km dobrą kurtkę przeciwdeszczową i ani razu jej nie użyłem, a dziś jej nie wziąłem...
Na szczęście było w miarę ciepło i do domu dojechałem raczej nie wyziębiony. Przemoczone rzeczy wrzuciłem od razu do pralki. Przy okazji wyprałem sobie swój rowerowy licznik, którego zapomniałem wyjąć z tylnej kieszonki koszulki.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Niegoszów-Klecin-Domanice-Maniów-Mietków-Kostomłoty-Piotrowice-Kąty Wrocławskie-Gniechowice-Solna-Nasławice-Sobótka-Zebrzydów-Marcinowice-Klecin-Panków-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.




Góry Sowie forever. Przełęcz Jugowska-Broumov

Niedziela, 13 maja 2018 · dodano: 13.05.2018 | Komentarze 0

Piękna pogoda, piękna trasa. Warto było. W trakcie podjazdu na Przełęcz Jugowską, taka mnie naszła myśl, gdy patrzyłem na rzesze rowerzystów mknących w górę i w dół, że rzeczona przełęcz została dziś zdobyta przez większą liczbę cyklistów niż Waleria Messalina przez kochanków w trakcie swego słynnego pojedynku z rzymską kurtyzaną.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Burkatów-Bojanice-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Opoczka-Świdnica.