Info
Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń2 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad5 - 0
- 2024, Październik10 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień11 - 0
- 2024, Lipiec16 - 0
- 2024, Czerwiec12 - 0
- 2024, Maj14 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec11 - 0
- 2024, Luty6 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad4 - 0
- 2023, Październik10 - 2
- 2023, Wrzesień15 - 11
- 2023, Sierpień13 - 4
- 2023, Lipiec15 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj16 - 0
- 2023, Kwiecień10 - 0
- 2023, Marzec18 - 0
- 2023, Luty3 - 2
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Grudzień2 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik10 - 0
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień18 - 3
- 2022, Lipiec14 - 2
- 2022, Czerwiec14 - 5
- 2022, Maj14 - 2
- 2022, Kwiecień14 - 16
- 2022, Marzec10 - 8
- 2022, Luty6 - 0
- 2022, Styczeń4 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień13 - 0
- 2021, Sierpień13 - 0
- 2021, Lipiec16 - 0
- 2021, Czerwiec13 - 0
- 2021, Maj16 - 0
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty2 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad7 - 5
- 2020, Październik11 - 0
- 2020, Wrzesień14 - 0
- 2020, Sierpień12 - 0
- 2020, Lipiec16 - 0
- 2020, Czerwiec13 - 2
- 2020, Maj16 - 9
- 2020, Kwiecień16 - 10
- 2020, Marzec12 - 3
- 2020, Luty5 - 2
- 2020, Styczeń4 - 0
- 2019, Grudzień5 - 5
- 2019, Listopad8 - 5
- 2019, Październik13 - 2
- 2019, Wrzesień14 - 4
- 2019, Sierpień15 - 1
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec20 - 5
- 2019, Maj14 - 0
- 2019, Kwiecień15 - 0
- 2019, Marzec11 - 0
- 2019, Luty6 - 0
- 2019, Styczeń2 - 0
- 2018, Grudzień4 - 5
- 2018, Listopad7 - 2
- 2018, Październik11 - 2
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień16 - 5
- 2018, Lipiec18 - 0
- 2018, Czerwiec14 - 4
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień14 - 0
- 2018, Marzec6 - 2
- 2018, Luty3 - 2
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Wrzesień9 - 10
- 2017, Sierpień18 - 0
- 2017, Lipiec16 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 2
- 2017, Maj13 - 3
- 2017, Kwiecień9 - 2
- 2017, Marzec10 - 2
- 2017, Luty4 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad4 - 0
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień18 - 1
- 2016, Lipiec18 - 2
- 2016, Czerwiec13 - 6
- 2016, Maj18 - 5
- 2016, Kwiecień12 - 2
- 2016, Marzec7 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień6 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik12 - 0
- 2015, Wrzesień13 - 0
- 2015, Sierpień19 - 0
- 2015, Lipiec15 - 0
- 2015, Czerwiec16 - 2
- 2015, Maj14 - 0
- 2015, Kwiecień17 - 2
- 2015, Marzec9 - 4
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń5 - 6
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień9 - 0
- 2014, Sierpień18 - 0
- 2014, Lipiec12 - 0
- 2014, Czerwiec12 - 0
- 2014, Maj16 - 0
- 2014, Kwiecień16 - 2
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty5 - 3
- 2014, Styczeń6 - 4
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad4 - 3
- 2013, Październik11 - 0
- 2013, Wrzesień11 - 2
- 2013, Sierpień11 - 6
- 2013, Lipiec14 - 10
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj13 - 7
- 2013, Kwiecień12 - 2
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty3 - 6
- 2012, Grudzień2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik10 - 7
- 2012, Wrzesień12 - 9
- 2012, Sierpień8 - 3
- 2012, Lipiec14 - 0
- 2012, Czerwiec19 - 0
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 4
- 2012, Marzec10 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad4 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień12 - 0
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec12 - 0
- 2011, Czerwiec14 - 0
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 0
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Listopad1 - 0
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec9 - 0
- 2010, Czerwiec11 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- 2009, Listopad11 - 0
- 2009, Październik4 - 0
- 2009, Wrzesień7 - 0
- 2009, Sierpień10 - 0
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec14 - 0
- 2009, Maj12 - 15
- 2009, Kwiecień13 - 13
- 2009, Marzec5 - 4
- 2009, Luty2 - 6
- 2009, Styczeń2 - 0
- 2008, Grudzień1 - 3
- 2008, Listopad12 - 7
- 2008, Październik5 - 8
- 2008, Wrzesień14 - 6
- 2008, Sierpień15 - 15
- 2008, Lipiec15 - 11
- 2008, Czerwiec17 - 24
- 2008, Maj18 - 34
- 2008, Kwiecień12 - 19
- 2008, Marzec10 - 19
- 2008, Luty5 - 6
- 2007, Grudzień1 - 4
- 2007, Październik8 - 0
- 2007, Wrzesień9 - 0
- 2007, Sierpień12 - 0
- 2007, Lipiec18 - 2
- 2007, Czerwiec11 - 0
- 2007, Maj15 - 0
- 2007, Kwiecień13 - 0
- 2007, Marzec8 - 0
- 2006, Wrzesień8 - 0
- 2006, Sierpień14 - 0
- 2006, Lipiec16 - 0
- 2006, Czerwiec13 - 0
- 2006, Maj15 - 2
- 2006, Kwiecień17 - 0
- 2006, Marzec4 - 0
- 2005, Wrzesień8 - 0
- 2005, Sierpień13 - 0
- 2005, Lipiec13 - 0
- 2005, Czerwiec13 - 0
- 2005, Maj13 - 0
- 2005, Kwiecień13 - 2
- 2005, Marzec7 - 0
- 2004, Wrzesień9 - 0
- 2004, Sierpień13 - 0
- 2004, Lipiec12 - 0
- 2004, Czerwiec11 - 0
- 2004, Maj14 - 0
- 2004, Kwiecień15 - 0
- 2004, Marzec5 - 0
- 2003, Październik1 - 0
- 2003, Wrzesień7 - 0
- 2003, Sierpień10 - 0
- 2003, Lipiec13 - 0
- 2003, Czerwiec12 - 0
- 2003, Maj14 - 0
- 2003, Kwiecień12 - 0
- 2003, Marzec2 - 0
- 2002, Październik1 - 0
- 2002, Wrzesień11 - 0
- 2002, Sierpień13 - 0
- 2002, Lipiec12 - 0
- 2002, Czerwiec10 - 0
- 2002, Maj13 - 0
- 2002, Kwiecień2 - 2
Sierpień, 2018
Dystans całkowity: | 2288.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 97:17 |
Średnia prędkość: | 23.53 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 143.04 km i 6h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 194.80km
- Czas 08:16
- VAVG 23.56km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze wykorzystany dzień urlopu. Przełęcz Okraj
Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 31.08.2018 | Komentarze 3
Kto posiadającemu sporo dni urlopu zabroni wziąć jeden dzień? Dziś właśnie tak zrobiłem. Na rower wyjechałem o dziewiątej. Godzinę później niż planowałem, ale taki już jestem śpioch. W końcu udało mi się zaliczyć trasę prawdziwie górską, z mnóstwem górek mniejszych i większych. Ich kulminacją była Przełęcz Okraj w Karkonoszach. W sezonie zwykle staram się tam wjechać co najmniej dwa razy, raz od strony polskiej, raz od czeskiej. Dziś kolej była na czeską. Podjazd jest nieco łatwiejszy, ale długi i monotonny, bowiem ciągnie się od Trutnova, a na przełęczy jest się po pokonaniu 30 kilometrów. Na 90-tym kilometrze, a więc na podjeździe, nieco zgłodniałem i zjadłem całkiem smaczny obiad w Czechach, w miejscowości Svoboda nad Upou.
Do domu dotarłem w dobrej formie. Trasę zamknąłem bez dokręcania do 200 kilometrów, chociaż mnie korciło. Taka próba silnej woli.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Bystrzyca Górna-Lubachów-Złoty Las-Dziećmorowice-Wałbrzych-(Glinik)-Mieroszów-Krzeszów-Lipienica-Lubawka-Kralovec-Zlata Olesnice-Trutnov-Svoboda nad Upou-Horni Mala Upa-Przełęcz Okraj-Przełęcz Kowarska-Kamienna Góra-Marciszów-Sędzisław-Jaczków-Stare Bogaczowice-Chwaliszów-Dobromierz-Siodłkowice-Olszany-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Komorów-WitoszóW Dolny-Świdnica.
- DST 124.10km
- Czas 04:59
- VAVG 24.90km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie rekordzik. Teplice nad Metuji
Wtorek, 28 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 0
Jazda do
pracy przyniosła wreszcie rekord. Dojechałem tam w najkrótszym jak dotychczas
czasie, a mianowicie 49:44. Stary, z ubiegłego roku, pobiłem o 7 s. Niby
niewiele, ale zawsze coś. Gdy zorientowałem się, że jedzie mi się dobrze (i
szybko), jeszcze mocniej nacisnąłem na pedały. Ranek był dość chłodny, ale
wzięta na grzbiet koszula z długim rękawem skutecznie poradziła sobie z niższą
temperaturą.
Po pracy
pojechałem do Czech, na jedna ze swoich klasycznych tras, do Teplic nad Metuji.
Tylko tym razem wyznaczyłem sobie nieco inną niż zwykle trasę. Do boju
wystartowałem o 14:30. Było nawet całkiem ciepło, ale przezornie nie porzuciłem
bluzy z długim rękawem. Faktycznie przydała się, kiedy po 2 godzinach zrobiło się
znowu chłodniej. Zmiana trasy polegała na tym, że zamiast tarabanić się przez
cały Wałbrzych, pojechałem do Czarnego Boru. Przez to zrobiłem ciut więcej
kilometrów, ale ominąłem zatłoczone miasto. Cała trasa była urozmaicona,
całkiem widowiskowa i bogata w podjazdy oraz zjazdy. Jechało mi się nadzwyczaj
przyjemnie. Przed czeską granicą spotkałem kolarza, z którym kiedyś też
przypadkowo się spiknąłem. Był to pan z Kamiennej Góry, bagatela,
osiemdziesięciolatek. Pozazdrościć formy i pogody ducha. Spory odcinek
przejechaliśmy wspólnie. Na podjazdach dzielnie kręcił, ja ciut zwalniałem i
jakoś jechaliśmy razem. W czeskim Mezimesti okazało się, że główna droga do
polskiej granicy jest remontowana i zamknięta. Pojechaliśmy zatem objazdem,
najpierw normalną drogą, a potem piękną asfaltową ścieżką rowerową do Nowego
Siodła i dalej do Mieroszowa. Tu się rozstałem z seniorem iż życzyłem mu szerokiej
drogi i zdrowia.
Przed
Świdnicą, jak zwykle, trochę powalczyłem o rowerzystami-ścigaczami, którzy za
wszelką cenę chcą wyprzedzić konkurenta. Jakaś dziwna to mania, ale co zrobić.
Ja w każdym razie nie odpuszczam. Dwóch ścigaczy przez parę kilometrów
siedziało mi na kole, a ja nie chciałem ich puścić do przodu. W pięknym tempie
dojechaliśmy do Świdnicy. Dzięki temu z pewnością skoczyła moja średnia…
Dzisiejsza
trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Struga-Jabłów-Czarny
Bór-Grzędy-Kochanów-Mieroszów-Teplice nad Metuji-Mezimesti-Jetrichov-Ruprechtice-Mezimesti-Viznov-Nowe
Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie
(tama)-Lubachów-Bystrzyca Górna-Burkatów-Świdnica.
- DST 208.50km
- Czas 08:17
- VAVG 25.17km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Pocałunek osy. Świdnica-Racibórz
Niedziela, 26 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0
Zgodnie z prognozami pogoda się popsuła. Cały weekend był chłodny, a dziś dodatkowo na trasie lekko mnie zlało. Opady towarzyszyły mi przez 40 kilometrów, zatem jakoś można było wytrzymać. Przydała się kurtka, którą przezornie schowałem do plecaka.
Trasa była dość długa, ale całkiem łatwa. Tylko na początku była mała wspinaczka na Przełęcz Tąpadła.
Pod koniec jazdy przytrafiła mi się groźna przygoda. Oto osa wylądowała prosto na mojej dolnej wardze. Głupie stworzenie od razu wysunęło żądło i dziabnęło mnie od wewnętrznej strony. Instynktownie owada wyplułem, ale od razu poczułem, że tracę czucie, a warga mi puchnie. Po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że miałem pierońskie szczęście, bo gdybym osy nie wypluł, mogła mnie użądlić w przełyku, a wtedy adios muchachos. Do piachu...
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Przełęcz Tąpadła-Będkowice-Jordanów Śl.-Piotrków Borowski-Strzelin-Gnojna-Grodków-Kopice-Tułowice-Sowin-Łącznik-Racławiczki-Strzeleczki-Krapkowice-Gogolin-Kędzierzyn-Koźle-Stare Koźle-Bierawa-Kuźnia Raciborska-Nędza-Racibórz.
- DST 111.70km
- Czas 04:37
- VAVG 24.19km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie grzanie kości. Sobótka
Czwartek, 23 sierpnia 2018 · dodano: 23.08.2018 | Komentarze 0
Zwyżkująca forma pozwoliła rano uzyskać rekordowy w tym sezonie czas dojazdu do pracy, 50:16. Do globalnego rekordu zabrakło 25 s. Można jeszcze powalczyć...
Z pracy zwolniłem się godzinę wcześniej. Kto bogatemu w godziny nadliczbowe zabroni? Od razu zaatakował mnie upał. No ale taki, który jeszcze lubię. Mogło być nieco powyżej 30 stopni i dość duża wilgotność. Przy tym jednak dość ostro hulał wiatr. Pewnie na zmianę pogody. Już jutro ma być deszcz, a pojutrze temperatura ma spaść o połowę. Zatem mając w głowie te prognozy, napawałem się miłymi promieniami słońca. Grzałem w nich swoje stare kości i zastanawiałem się, kiedy znowu będę miał taką okazję.
Do domu dotarłem w niezłej formie. Teraz warto zjeść pożywną kolację. Bon apetit!
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Dziećmorowice-Lubachów-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Kiełczyn-Jaźwina-Ratajno-Oleszna-Przemiłów-Będkowice-Sobótka-Chwałków-Biała-Marcinowice-Gruszów-Wilków-Niegoszów-Świdnica.
- DST 110.00km
- Czas 04:32
- VAVG 24.26km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
W rytmie reggae. Kamienna Góra
Wtorek, 21 sierpnia 2018 · dodano: 21.08.2018 | Komentarze 0
Rano pojechałem do pracy inną trasą niż zwykle. Robię tak raz-dwa w ciągu roku. Dzisiejsza trasa biegła przez Modliszów. Prawdę mówiąc jakoś jej nie lubię, ale mimo tego, jako się rzekło, czasem ją przecieram. Dziś ją przetarłem nawet z pewnym smakiem. Stara znudziła mi się jak flaki z olejem. No bo wszak przejechałem ją kilkaset razy... Dzisiejsza jazda przez Modliszów była świeża i przyjemna.
Cały dzień był pochmurny. Temperatura spadła o dziesięć stopni. Rano nawet lekko zrosił mnie deszczyk. Po pracy także było rześko, pochmurnie i znowu spadło na mnie parę kropli. Moja trasa była dość urozmaicona, ale raczej nie górska. Urozmaiciłem ją sobie ponadto słuchając Boba Marleya. Kiedyś bardzo go ceniłem. Teraz słucham go rzadko. Dziś dawał mi pozytywne bodźce. Zwłaszcza ta piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=CHekNnySAfM. Jest w niej niesamowity optymizm, którego mi czasem brakuje.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Modliszów-Wałbrzych-Struga-Stare Bogaczowice-Jaczków-Kamienna Góra-Krzeszów-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Lubachów-Bystrzyca Dolna-Świdnica.
- DST 175.20km
- Czas 07:08
- VAVG 24.56km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielne przemyślenia. Police nad Metuji
Niedziela, 19 sierpnia 2018 · dodano: 19.08.2018 | Komentarze 0
Przemyślenia były na tematy prywatne. Jazda sprzyjała wyciszeniu i zebraniu myśli. Trasa była bardzo malownicza (jak zwykle), pogoda bardzo dobra (jak ostatnio), forma niezła. A więc sobie myślałem.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Burkatów-Zagórze Śl.-Jugowice-Głuszyca-Grzmiąca-Unisław Śl.-Mieroszów-Zdonov-Teplice nad Metuji-Dedov-Police nad Metuji-Honske sedlo-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Nowa Ruda-Świerki-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Książnica-Jędrzejowice-Wiry-Świdnica.
- DST 113.20km
- Czas 04:38
- VAVG 24.43km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Idealna pogoda. Udanin
Piątek, 17 sierpnia 2018 · dodano: 17.08.2018 | Komentarze 0
Schyłek lata daje piękną pogodę. Dziś było bardzo ciepło, ale nie upalnie, a poza tym wiatr był raczej niezauważalny. A więc idealne (przynajmniej dla mnie) warunki do jazdy. Jechało mi się zatem bosko. Z pewną nostalgią zauważyłem, że dzień się zauważalnie skurczył. Zarówno rano jak i wieczorem. No ale nie ma co się martwić, jeszcze sporo kilometrów w tym sezonie czeka, by je przemierzyć.
Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Szczawno Zdrój-Struga-Stare Bogaczowice-Chwaliszów-Dobromierz-Bronów-Jugowa-Roztoka-Godzieszówek-Rogoźnica-Targoszyn-Goczałków-Lusina-Udanin-Gościsław-Pyszczyn-Imbramowice-Domanice-Klecin-Gruszów-Pszenno-Jagodnik-Świdnica.
- DST 137.60km
- Czas 06:10
- VAVG 22.31km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Piąte okrążenie Ziemi. Podlasie. Dzień 5. Drohiczyn-Małkinia Górna
Wtorek, 14 sierpnia 2018 · dodano: 16.08.2018 | Komentarze 2
Wczoraj zakończyłem swą wycieczkę na
Podlasie. Poranek w Drohiczynie już zapowiadał gorący dzień. Rzeczywiście upał
był dojmujący. Przed wyjazdem z tej byłej stolicy regionu podjechałem jeszcze
nad Bug. Lubię obserwować rzeki i nie mogłem sobie darować takiej okazji. Mój
nocleg był praktycznie tuż przy rzece. Chwilę wpatrywałem się w hipnotyzujące
leniwe wody i wyruszyłem na ostatni etap, do Małkini. Na początek musiałem się
zmierzyć z najcięższym podjazdem na swoim wyjeździe. Jeszcze w samym
Drohiczynie czterysta metrów miało nachylenie może z 10 procent.
W Wysokim Mazowieckim zjadłem obiad.
Po całej serii kotletów spałaszowanych w poprzednich dniach zjadłem kopytka z
gulaszem w knajpie „Szklarnia”. Bardzo dobre. Chyba będę musiał zrewidować
swoje poglądy o wyższości kotletów świniowych nad innymi daniami. Jak to zwykle
bywa upały przynoszą czasem burze. Tak było i tym razem. Niebo cały czas było
dotąd błękitne, ale okryte delikatną mgiełką. Za chwilę świat ściemniał. Bez
żadnego ostrzeżenia lunęła fala wody, a nad głową zaczął hulać wiatr. Nawet na
chwilę, wiedziony pierwotną bojaźnią, uciekłem w kępę zarośli. Dawały marną
ochronę, bo deszcz był przenikliwy. Cóż było robić? Już lepiej moknąć jadąc niż
stojąc. Zatem ruszyłem w drogę. Deszcz policzkował mnie z furią w twarz. Z
nadzieją wypatrywałem jakiejś wiaty, ale na Podlasiu nie są to częste obiekty.
W końcu przemoczony całkiem dokładnie dotarłem do Czyżewa. Lało dalej. Na
chwilę stanąłem pod jakimś dachem i wyżąłem odzież. Niestety tego samego nie
dało się zrobić z butami, w których chlupotała woda. Do celu mej jazdy, czyli
do Małkini, brakowało jeszcze jakieś 30 kilometrów. Gdy deszcz się nieco
zmniejszył, ruszyłem dalej. Na granicy województw podlaskiego i mazowieckiego
opady ustały. Zrobiło się nawet ciepło. Zacząłem powoli schnąć. Jechałem w
ostatnim w miarę czystym rowerowym odzieniu. Połączenie potu i wody deszczowej
daje przykre zapachowe rezultaty. Już mi żal było tych ludzi, którzy będą ze
mną podróżować nocnym pociągiem do Wrocławia. Do Małkini dojechałem już bez
przygód. Na trasie dotarłem do miejsca, gdzie rowerowo zamknąłem symbolicznie
piąte okrążenie Ziemi. Nawet nie wiem dokładnie, gdzie to było, bo nie chciało
mi się robić wcześniej obliczeń…
W Małkini czekało mnie parę godzin
czekania na pociąg. Usiadłem na ławce i obserwowałem rozkopany dworzec. Było
ciepło, słonecznie i przyjemnie. Zjadłem kolację złożoną z produktów
zakupionych w pobliskim sklepiku. Tak się złożyło, że w pociągu koło mnie nikt
nie siedział. Nie musiałem mieć zatem wyrzutów sumienia z powodu smrodu. Trochę
podsypiając dotarłem do Wrocławia. Następnym pociągiem dojechałem do Jaworzyna
Śl., a stąd już ostatnie 10 km przebyłem do domu na rowerze. W domu odespałem
zarwaną noc…
Na koniec parę słów o całym wyjeździe.
Na Podlasiu byłem po raz trzeci. Tym razem jednak z pełną premedytacją zabrałem
się za zaliczanie gmin. Jazda taka jest wyjątkowo niezgodna z moim charakterem.
Wolę mknąć cały czas do przodu i widzieć na mapie pokonane duże dystanse. Tym
razem jednak raczej kręciłem się dookoła. Wycieczkę zacząłem w Łapach, a
skończyłem w Małkini, miejscowości te dzieli kilkadziesiąt kilometrów,
tymczasem łącznie na Podlasiu przejechałem blisko 700 km. Gdyby wygrała moja
natura spokojnie dojechałbym do domu. No ale cóż. Pomysł zaliczania gmin też
jest dla mnie pociągający. Na razie zatem zaliczam. Jak już to zrobię, będę
folgował swoim instynktom. Podlasie stanowi dla rowerzysty obszar kontrastów. Z
jednej strony są strasznie obciążone krajówki, na których przewalają się całe
chmary tirów. Nie jest to miejsce przychylne dla rowerzysty. Z duszą na
ramieniu przemknąłem odcinek Wasilków-Czarna Białostocka, a białoruskie wielkie
ciężarówki mijały mnie o cal. Nie miałem jednak w tym rejonie za dużego wyboru.
Większość jednak dróg przebiega sielskimi, spokojnymi obszarami, wśród pól i
lasów, a łatwiej tam dostrzec bociana maszerującego po łące niż człowieka. Jako
swoisty wyraz nadmiernego optymizmu oceniłem w końcu wzięcie przez siebie na
ten wyjazd roweru szosowego. Sporo dróg się utwardza, sporo remontuje, lecz nie
ominęła mnie też przyjemność pokonywania szutrów i straszliwych bruków.
Jechałem tam z duszą na ramieniu, albowiem w każdej chwili mogłem złapać gumę.
Oczywiście miałem zapas, ale cóż z tego. Przecież nawet po wymianie kichy nie
byłbym w stanie odpowiednio dopompować koła. Moja szosówka spisała się jednak
na medal. Dzielnie zniosła te nieprzychylne dla niej nawierzchnie. Parę razy jednak
musiałem rower prowadzić, bo pojawiły się kopne piaski. Byłem na wyjeździe pięć
dni i jest to odpowiednia ich liczba. Pod koniec doświadczyłem uczucia pewnej
monotonii. Nocowałem pod dachem i z pewnym zdziwieniem odnotowywałem niski
koszt takich usług. Za noc płaciłem 35-60 zł, przy czym na najwyższa wartość
dała mi warunki w niczym nie ustępujące dobremu hotelowi. Warto na koniec
zaznaczyć, że cały czas na Podlasiu mieszkają uprzejmi i sympatyczni ludzie.
Byli oni rozbrajająco zainteresowani tym, po co ktoś przyjechał do nich i
jeździ tutaj na rowerze. Miłe to było. Poza tym nie mogłem się nasłuchać
śpiewnemu językowi polskiemu charakterystycznemu dla wschodnich rubieży. Na
razie zatem mam dość Podlasia, bo przecież jest tyle innych miejsc. Pewnie tu wrócę.
Może na rowerze wyprawowym (z nieco solidniejszym ogumieniem), by pozaliczać
kolejne tutejsze gminy, tym razem już ciut dalej na zachodzie, bo cały wschód
już zjeździłem.
- DST 146.60km
- Czas 06:35
- VAVG 22.27km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Podlasie. Dzień 4. Zagruszczany-Drohiczyn
Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 0
Pogoda idealna. Nie licząc kiepskiego wiatru. Jutro ostatni dzień włóczęgi po Podlasiu.
- DST 161.50km
- Czas 07:34
- VAVG 21.34km/h
- Sprzęt pożeracz kilometrów
- Aktywność Jazda na rowerze
Podlasie. Dzień 3. Lipsk-Zagruszczany
Niedziela, 12 sierpnia 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 0
Podlaskie broniło swoich gmin szutrami i złym wiatrem. No ale przez parę z nich przejechałem, przy samej wschodniej granicy. Zobaczyłem klimatyczny meczet w Kruszynianach.