Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:1828.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:79:11
Średnia prędkość:23.09 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:130.60 km i 5h 39m
Więcej statystyk

Który raz? Setny raz! Przełęcz Jugowska-Broumov

Wtorek, 10 września 2019 · dodano: 10.09.2019 | Komentarze 0

Do dyspozycji dziś miałem znowu tylko swojego Zdechlaka. Miałem pewne sprawy do załatwienia, a więc wziąłem dzień urlopu. Sprawy były popołudniowe, a zatem rano mogłem gdzieś czmychnąć. Wybór padł na moja ulubioną trasę w Góry Sowie. Słoneczny dzień łudził latem. Tak naprawdę było raczej chłodno, a poza tym tęgo wiało. Przezornie ubrałem się odpowiednio do pogody. Gdy mijałem Pieszyce i kierowałem się na podjazd na przełęcz, masyw Gór Sowich tonął w mgłach. W dzień powszedni ruch na podjeździe jest niewielki. Czasem przejedzie samochód, czasem gdzieś wyjdzie pieszy turysta, niekiedy z lasu wyjdzie grzybiarz. Na przełęczy stanąłem chwilkę, termometr w liczniku pokazał 8,8 stopnia. Mimo dwóch rzeczy narzuconych na grzbiet, poczułem chłód. Nie grymasiłem za długo, tylko puściłem się w dół. Wiedziałem, że tam będzie znacznie cieplej. No i rzeczywiście było...

Do domu dojechałem po piętnastej. No i załatwiłem te sprawy.

Dzisiejsza jazda była setną w sezonie. Po drodze nuciłem sobie zatem tę oto piosenkę:
https://www.youtube.com/watch?v=G_Wo9GExERs

W miejsce słów w refrenie "zakochałem się", ja śpiewałem sobie "przejechałem się".

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Opoczka-Pieszyce-Kamionki-Przełęcz Jugowska-Sokolec-Nowa Ruda-Tłumaczów-Otovice-Broumov-Hyncice-Mezimesti-Viznov-Nowe Siodło-Mieroszów-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Witoszów Dolny-Świdnica.




Zdechlak na nizinach. Wiązów

Niedziela, 8 września 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Moja szosówka poszła do naprawy. Głównie doskwierały jej wyświechtane łożyska osi obu kół. Niestety nie można tego załatwić od ręki, a więc rower pozostawiłem w serwisie.

Zatem do akcji wkroczył dziś mój drugi rower, Stary Zdechlak. Po ostatniej naprawie spisuje się nienagannie. Miło było jechać na rowerze, w którym każdy jego mechanizm pracuje jak w szwajcarskim zegarku. Biorąc pod uwagę niepewność pogody wybrałem się na taką trasę, którą w każdej chwili mógłbym skrócić. Deszczu jednak nie było, zatem zatoczyłem koło zgodnie z planami.

Mały ruch samochodowy umilał jazdę. Było raczej chłodno, bo w porywach termometr w moim liczniku wskazał 18 stopni. Dobre i tyle. Ubrałem się już solidniej,a  więc na grzbiet wrzuciłem termoaktywną bluzkę z długim rękawem, a na nogi naciągnąłem takież rajtki (tzn. termoaktywne i z długimi nogawkami...). Tak przyozdobiony raczej nie przemarzłem.

Trasę zaliczyłem na skromnym po skromnym śniadaniu. W czasie jazdy zjadłem tylko słodką bułkę. W domu za to opędzlowałem solidny obiad. Teraz mam poczucie dobrze zagospodarowanej niedzieli.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Wiry-Sady-Sobótka-Świątniki-Jordanów Śl.-Borów-Borek Strzeliński-Wiązów-Wawrzyszów-Biedrzychów-Strzelin-Łagiewniki-Jaźwina-Kiełczyn-Boleścin-Świdnica.




Trochę na pieszo. Jawor

Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0

Poranna jazda do pracy była nieco cięższa niż zwykle, bowiem borykałem się z mocnym przeciwnym wiatrem. Rozgrzewka się przydała, bo znowu nie było ciepłej wody. Wykąpałem się zatem pod zimnymi strugami. Morsem nie jestem, a więc nie przyjąłem tego z entuzjazmem.

Z pracy wyjechałem o piętnastej. Z Wałbrzycha znowu wydostałem się ścieżkami, ale tym razem w drugą stronę, przez dzielnicę Podzamcze. Obserwowałem postęp prac drogowych na wałbrzyskiej obwodnicy. Ciekawe to były widoki. Być może niedługo z powrotem przeniosę się do Wałbrzycha, zatem warto trzymać rękę na pulsie.

Wrzesień przyniósł jesienną pogodę. Dziś było chłodno i wietrznie. W pracy wyglądałem przez okna i z pewnym niepokojem patrzyłem na ciemne chmury. Nie zabrałem ze sobą kurtki przeciwdeszczowej, zatem zgodnie z zasadą przekornego i złośliwego losu spodziewałem się, że mnie zleje. Na szczęście obawy moje okazały się bezzasadne.

Trasę zaplanowałem tak, by zaliczyć dwie dziewicze miejscowości w powiecie jaworskim. Były to kolejno: Grobla i Kamienica. Pierwsza z nich to odludna i spokojna mała wioska, a druga to leśna osada składająca się z dwóch opuszczonych domów. Śmiało można byłoby tam kręcić horrory. Już za Groblą zniknął asfalt i pojawiła się leśna dróżka. Jechałem kolarzówką, a więc taka nawierzchnia była raczej kiepska. W końcu na kamieniach musiałem zsiąść z roweru. Na czymś takim raz-dwa łapie się gumę. Szosówkę prowadziłem może ze dwa kilometry. Z ulgą w końcu dostrzegłem asfalt. Dalej już jechałem bez przeszkód. Do domu dojechałem o 19:30. Była to pora, gdy gęstniejące mroki jeszcze dawały ciut widoczności. Z tyłu zapaliłem lampkę, w przedniej wyczerpały się baterie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-sady Dolne-Kłaczyna-Celów-Wiadrów-Kwietniki-Grobla-Kamienica-(pieszo)-Siedmica-Paszowice-Zębowice-Jawor-Mściwojów-Strzegom-Stanowice-Nowy Jaworów-Milikowice-Komorów-Słotwina-Świdnica




Gdzie diabeł mówi dobranoc. Sokolica

Wtorek, 3 września 2019 · dodano: 03.09.2019 | Komentarze 0

Przesiadłem się dziś z powrotem na szosówkę. Jechało się odczuwalnie lżej. A kiedyś jakoś nie robiło mi różnicy, którym rowerem jeżdżę. Ranek był znowu ciut ciemniejszy, ale też dał się odczuć ziąb. Na szczęście założyłem pod spód bluzę z długim rękawem. Do pracy dotarłem sprawnie, ale tu czekała mnie przykra niespodzianka. Nie było ciepłej wody w łazience. Cóż było robić, wypluskałem się w zimnej.

Zwolniłem się godzinkę wcześniej i ścieżkami rowerowymi sforsowałem Wałbrzych. Nie znoszę ścieżek, ale akurat w Wałbrzychu częściowo przynajmniej stworzono je z sensem. Po wczorajszym załamaniu pogody z masą deszczu i obniżeniem temperatury o dobre dwadzieścia stopni, dziś dzień był w miarę pogodny. Upału nie było, ale jechało się przyjemnie. Uczucie to wzmagane było przez brak wiatru.

Dziś zaliczyłem kolejną trasę, którą staram się przemierzyć przynajmniej raz w sezonie. Ten dziewiczy odcinek oczywiście jest wpleciony w drogi, które pokonuję dosyć regularnie, bo przecież inaczej się nie da. Wybór padł na 9-kilometrowy odcinek z Włodowic do Świerków. Droga tam trawersuje Góry Kamienne i Wzgórza Włodzickie. Mija się trzy górskie wioski, w których czas się zatrzymał: Sokolicę, Krajanów i Dworki. Asfalt jest na przemian bardzo kiepski i nowy. Kolarzówką przejechać się jednak da. Stan drogi w porównaniu z ubiegłym rokiem się nie zmienił. Trzeba tam uważać na psy, które czasem wyskakują ze starych zabudowań i lubią pogonić rowerzystę. Gdy sytuacja taka zdarza się na podjeździe, to brytana trzeba jakoś przegonić , bo uciec się nie da. Ja w takiej sytuacji strasznym głosem wrzeszczę na kundla, najczęściej jakieś wulgaryzmy. O dziwo, pomaga. Droga składa się tylko z podjazdów i zjazdów. Od strony, którą dziś jechałem proporcje układają się następująco: podjazdy 5,5 km, zjazdy 3,5 km.

Od Bartnicy do domu miałem już praktycznie w dół i po płaskim. A było tego ponad 30 km. Jechało się przyjemnie, nawet drobne opady deszczu nie zmąciły tej przyjemności.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Hyncice-Broumov-Otovice-Tłumaczów-Włodowice-Sokolica-Świerki-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bystrzyca Górna-Świdnica.