Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RODDOS z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 299444.60 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.71 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RODDOS.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:1828.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:79:11
Średnia prędkość:23.09 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:130.60 km i 5h 39m
Więcej statystyk

Podlaskie dożynki. Dzień 4. Ostrów Mazowiecka-Warszawa

Niedziela, 29 września 2019 · dodano: 30.09.2019 | Komentarze 2

Tytuł wpisu już nie jest zbyt adekwatny do przebiegu trasy, ta bowiem prowadziła już tylko drogami Mazowsza. Jazda pod wiatr z kolegami miała ten walor (oprócz korzyści towarzyskich), że udało się nawet wykręcić niezła średnią. Każdy na swej 5-kilometrowej zmianie ostro pruł do przodu, a reszta jakoś nie chciała odpaść. Dzięki chłopaki za wspólne zmagania z dystansem! Do domu wróciłem nocnym pociągiem "Karkonosze", a dalej od Wrocławia Kolejami Dolnośląskim.
Bardzo udana czterodniówka dała mi doprowadzenie do końca zaliczania gmin na Podlasiu. To już szóste wyczyszczone województwo (po dolnośląskim, opolskim, lubuskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim).




Podlaskie dożynki. Dzień 3. Grajewo-Ostrów Mazowiecka

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0

No i Podlaskie wycięte. Jutro ostatni dzień wycieczki, już po Mazowszu. Dzięki za wspólną jazdę dla kolegów. W cztery osoby pruje się całkiem dzielnie.




Podlaskie dożynki. Dzień 2. Tykocin-Grajewo

Piątek, 27 września 2019 · dodano: 27.09.2019 | Komentarze 0

Choroba mnie nie dopadła. Pogoda diametralnie inna. Piękna. Jutro jazda z kolegami: Darkiem, Łukaszem i Pawłem. Dziś trochę męczyłem się na bardzo ruchliwych krajówkach.




Podlaskie dożynki. Dzień 1. Czyżew-Tykocin

Czwartek, 26 września 2019 · dodano: 26.09.2019 | Komentarze 0

Podlaskie dożynki, bo chcę wyciąć do końca brakujące mi gminy w tym województwie. Dziś była fatalna pogoda. Przez 110 km lał tęgi deszcz. Może nie zachoruję?




Wkraczanie w jesień. Miękinia

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 22.09.2019 | Komentarze 0

Na rower wyjechałem po dziewiątej. Ranek zapowiadał piękny dzień. Czyste słońce oświetlało okolice aż po horyzont. Początek jesieni to schyłek roku i schyłek sezonu. Zawsze ta pora nastraja mnie nieco melancholijnie. Bardziej uświadamia mi przemijanie i zbliżanie się ostatecznej przepaści. No ale nie ma co biadolić. Przecież żyjemy i naprężamy mięśnie na rowerze. Początek jesieni był znacznie pogodniejszy od ostatnich dni lata. Oby pogoda ta utrzymała się jak najdłużej. Na drodze minąłem mnóstwo rowerzystów, którzy jak ja wykorzystywali miłą aurę. Machaliśmy do siebie łapkami… Przy lasach stały samochody niedzielnych grzybiarzy. Wdziałem kilku wychodzących z lasu. Ich kosze były jednak puściutkie…

Ranek był dość rześki. Przydała się założona pod spodem bluza z długim rękawem. Zdjąłem ją w połowie trasy i tak już w letnim stroju dotarłem do domu. Może już ostatni raz w tym sezonie. Powoli trzeba z szafy wyjmować co cieplejsze odzienie.

Z płotów i słupów patrzyły na mnie zdradzieckie mordy. Och, przepraszam, to kwiat polskiego narodu, kandydaci do sejmu i senatu...

Dzisiejsza trasa była raczej płaska, z kilkoma tylko pagórkami. W przyszłym tygodniu na parę dni wyruszam na Podlasie. Wpadnie kilkanaście dziewiczych gmin.

Na trasie zjadłem dwa batony. Po przyjeździe do domu byłem już porządnie głodny. Pożywny obiad zjedzony przed osiemnastą smakował wybornie.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Niegoszów-Domanice-Mietków-Kostomłoty-Ciechów-Środa Śl.-Lubiatów-Mięknia-Kadłub-Juszczyn-Kryniczno-Świdnica Polska-Kąty Wrocławskie-Gniechowice-Ręków-Nasławice-Sobótka-Zebrzydów-Kątki-Pszenno-Niegoszów-Świdnica




Smutna rocznica. Niemcza

Piątek, 20 września 2019 · dodano: 20.09.2019 | Komentarze 2

Dwa lata temu miałem bliskie spotkanie z samochodem. Jego efektem była operacja i składanie ręki przy stawie barkowym. Do dziś noszę pamiątkę w postaci trzech tytanowych śrub, które mocują kości. Fizycznie się prawie odbudowałem, czasem tylko ręka mnie pobolewa oraz niestety nie mam pełnej ruchomości w tym stawie, psychicznie pozostała mi pewna obawa przed samochodami. Uraz w głowie staram się jakoś leczyć i panować nad nim, ale chyba zostanie już ze mną do końca.

Dziś rano było około trzech stopni. A więc chłód. Ubrałem się jednak dobrze i nie odczuwałem szczypania zimnego powietrza. Powoli kończy się mój sezon dojazdów do pracy. Jest coraz ciemniej, a mnie to raczej nie odpowiada. Zresztą zobaczę jeszcze. Muszę się tylko zaopatrzyć w dobrą lampkę z przodu. Moja obecna sygnalizuje moją obecność, ale słabo rozświetla ciemności.

Po pracy pojechałem na pagórki. Jechało mi się bardzo przyjemnie. Kilometry przybywały szybko, nawet nie wiem kiedy dotarłem do domu. Najpierw chciałem jeszcze machnąć jakąś małą rundę wokół Świdnicy, ale w końcu zrezygnowałem z tego i pociągnąłem prosto do domu.

Dziś zaliczyłem setną setkę w sezonie. Dystansów poniżej 100 km było w tym roku raptem pięć. Po spojrzeniu w swoje statystki, doliczyłem się łącznie 1363 setek w swojej całej "karierze".

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Modliszów-Lubachów-Bojanice-Lutomia Dolna-Mościsko-Tuszyn-Uciechów-Dobrocin-Niemcza-Byszów-Jaźwina-Wiry-Świdnica.




Skąd taki duży wiatr? Kamienna Góra

Środa, 18 września 2019 · dodano: 18.09.2019 | Komentarze 0

Ostatnio dość solidnie mnie zlało. Obawiałem się, że może mi się przyplątać jakaś choroba. Na szczęście udało mi się jej uniknąć.

Dziś rano wybrałem się do pracy. Skutecznie hamował mnie silny przeciwny wiatr. Dotarłem tam w kiepskim czasie ponad 57 minut. Ubrałem się jak na zimę: dwie bluzy i długie spodnie miały mnie ochronić przed zimnem. W plecaku wiozłem kurtkę przeciwdeszczową. Założyłem ją jednak po kilku kilometrach mimo braku opadów, bo poranny ziąb był dojmujący. Temperatura była nawet znośna, ale ten wściekły wiatr odbierał ciepłotę ciała. Do kompletnego zimowego stroju zabrakło mi polarowej czapki, polarowego komina na szyję oraz długich rękawiczek. W pracy okazało się, że naprawiono prysznic (ostatnie dwa razy musiałem się wykąpać w zimnej wodzie). Z rozkoszą oblewałem się gorącą wodą.

W robocie przez siedem godzin przewalałem cyferki. Zerwałem się wcześniej o godzinę i od razu zaatakował mnie ten przeklęty wiatr. Na lichym podjeździe przy wałbrzyskim Podzamczu namachałem się jak chłop przy łopacie. Trasę obliczyłem sobie tak, by zrobić swoje kilometry i dotrzeć do domu przed zmrokiem.

Przed Świdnicą okazało się, że mam pewien zapas czasu. Zrobiłem więc małe kółeczko omijając Bystrzycę Dolną. Dzięki temu manewrowi dodałem parę kilometrów, uniknąłem koszmarnych dziur na drodze (które nie zostały załatane po remoncie), nie musiałem jechać absurdalną nową ścieżką rowerową, do domu dotarłem inną trasą niż poprzednio oraz nie naraziłem się na kontakt z moją żoną, która mogła tamtędy wracać do swojego domu (ostatnio nasze stosunki podupadły). Same korzyści.

Dzisiejsza trasa:
Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Stare Bogaczowice-Jaczków-Kamienna Góra-Krzeszów-Kochanów-Mieroszów-Unisław Śl.- Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Bojanice-Opoczka-Świdnica




Skąd taki duży deszcz? Broumov

Poniedziałek, 16 września 2019 · dodano: 16.09.2019 | Komentarze 0

Rano do pracy wyjeżdżałem już w ciemności. Odpaliłem zatem oba światełka: z przodu i z tyłu. W samym mieście świeciły latarnie, ale już kawałek za nim była szarówka. Jednak niebawem wstał dzień. Z pewnym ociąganiem, bo na górze kłębiły się przygnębiające chmury. Przez chwilę nawet zastanawiałem się, dlaczego nie gruchną na ziemię, wydawały się tak ciężkie i irracjonalne.

W pracy zrobiłem swoje i nieco wcześniej mogłem wyruszyć na popołudniową przejażdżkę. Pogoda, co tu gadać, była kiepska. Ciepło ubrany jakoś brnąłem do przodu. Zatoczyłem małe koło przez Czechy i dość szybko znalazłem się na kursie powrotnym. Jednak 40 kilometrów przed domem skończyła się taryfa ulgowa. Zaczęło padać. Według wszystkich prognoz miało być bez deszczu. Skląłem rzecz jasna synoptyków, ale na niewiele się to zdało. Na grzbiet  naciągnąłem kurteczkę, ale wrześniowy opad jest nad wyraz przenikliwy. Końcowy odcinek jechałem już rzetelnie przemoczony. W domu z ulgą zrzuciłem mokre ciuchy, po raz pierwszy w tym roku odpaliłem ogrzewanie (by wysuszyć buty), z lubością wziąłem gorącą kąpiel, no i teraz wsłuchuję się w swój organizm, czy aby nie dopadnie go choróbsko. szkoda byłoby, bo przecież czekają kolejne jazdy. W domu wysłuchałem odpowiednią do aury piosenkę:

https://www.youtube.com/watch?v=lKfubzUgPEc

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Pogorzała-Wałbrzych-Mieroszów-Hejtmankovice-Broumov-Hyncicie-Viznov-Unisław Śl.-Rybnica Leśna-Głuszyca-Jugowice-Jez. Bystrzyckie (tama)-Burkatów-Świdnica.




Lekki przelot. Świdnica-Olesno

Sobota, 14 września 2019 · dodano: 14.09.2019 | Komentarze 0

Ciągle te przełęcze i przełęcze. Dziś poturlałem się na niziny. Mimo bocznego wiatru, jechało się bosko. W Oleśnie byłem 1,5 godziny przed czasem, czyli przed moim pociągiem. Wrześniowa pogoda sprzyja. Było chłodno, ale słonecznie.

Dzisiejsza trasa: Świdnica-Wiry-Jaźwina-Łagiewniki-Strzelin-Grodków-Gracze-Skorogoszcz-Popielów-Ładza-Murów-Tuły-Lasowice Wielkie-Chudoba-Olesno.




Góry Sowie forever. Wałbrzych-Przełęcz Walimska-Sobótka-Świdnica

Czwartek, 12 września 2019 · dodano: 12.09.2019 | Komentarze 0

W pracy w Wałbrzychu czekała na mnie moja szosówka. Po naprawie (wymiana łożyska osi przedniej) była gotowa do jazdy. Odebrałem ją w poniedziałek z serwisu i ulokowałem w pokoju zaplecza. Do pracy wziąłem spory plecaczek, a w nim upchnąłem rowerowe ciuchy i inne niezbędne do jazdy rzeczy. Rano do Wałbrzycha dojechałem ze swoimi kolegami, a swój samochód zostawiłem na rogatkach Świdnicy. Po planowanej dziś jeździe musiałem zatem tam podjechać i po schowaniu roweru do samochodu, już autem dotrzeć do domu. Plan ten zrealizowałem.

Z pracy zwolniłem się o 13:30. Chciałem machnąć jakiś w miarę przyzwoity dystans (czytaj: powyżej 100 km) i jednocześnie nie błąkać się po nocy. Po raz ostatni chyba w tym sezonie wybrałem się na Przełęcz Walimską. Podjazd poszedł mi nawet sprawnie, zrobiłem go z blatu, co nie zawsze mi się udaje. Tym razem jednak rower dzielnie piął się do góry na twardym przełożeniu. Na długim odcinku kostki sprawdziłem jakość działania przedniej osi po wymianie łożyska. Nie było do czego się przyczepić.

Dzisiejszą trasę opisałem z grubsza w tytule wpisu.